Niebezpieczna kumulacja. Komentarz Arkadiusza Krystka
Kampania wyborcza zaczyna się następnego dnia po wyborach. Jest się do czego szykować. W 2023 roku dojdzie do sytuacji, której w III Rzeczypospolitej nie było - wybory samorządowe zbiegną się z elekcją do Sejmu i Senatu.
Dokonane w tym roku wydłużenie (z 4 do 5 lat) kadencji władz samorządowych można uznać za rekompensatę za ograniczenie do dwóch kadencji rządów prezydentów miast, burmistrzów i wójtów.
A może o to chodziło, by wybory samorządowe i parlamentarne spotkały się tej samej jesieni, a może i tej samej niedzieli? Już w tym roku rząd ingerował w wybory samorządowe, obiecując, że pieniądze da tym gminom i miastom, w których wygrają „rządowi” kandydaci. Wyborcza kumulacja 2023 roku może tylko pogłębiać ten proces.
Pięć lat minie jak z bicza strzelił. I już przyszłoroczne wybory parlamentarne mogą przesądzić los samorządu. Wiele zależy od tego, komu bicz damy.