Sąd Rejonowy w Inowrocławiu zdecydował, że nie ograniczy praw rodzicielskich rodzicom spod Gniewkowa, którzy nie zaszczepili swojej córeczki. Rozprawie towarzyszył protest na ulicach miasta.
- Cieszę się, że dzisiaj usłyszałam, że jestem dobrą mamą. Cieszę się, że sąd to powiedział głośno, że cała Polska to usłyszy. Oficjalnie jestem dobrą mamą. Mam nadzieję, że moje dzieci kiedyś powiedzą mi to samo - wyznała po ogłoszeniu wyroku pani Iwona, mama kilkumiesięcznej dziś Wandy.
Obawy były słuszne
Przypomnijmy. Gdy Wanda przyszła na świat, jej rodzice nie zgodzili się na to, by została zaszczepiona. - Po prostu bałam się - tłumaczyła nam przed wakacjami pani Iwona. Opowiadała o skokach gorączki, omdleniach, drgawkach i bezdechach, które po przyjęciu szczepionki dopadały jej pierwszą córkę.
Doniesienie do inowrocławskiego sądu skierował dyrektor gniewkowskiej przychodni. Zgłosił zawiadomienie o możliwości narażenia dziecka na utratę zdrowia lub życia. - Zrobiłem to w trosce o dobro dziecka - podkreślał dyrektor.
Wczoraj zapadł wyrok. Sąd rodzinny zdecydował, iż nie ograniczy praw rodzicielskich rodzicom.
- Sąd został przekonany, również zaświadczeniami lekarskimi, że rodzice odmówili wykonania szczepień z uwagi na usprawiedliwione obawy wynikające ze stanu zdrowia dziecka - stwierdziła po ogłoszeniu wyroku sędzia Wiesława Mikołajczak. - Dziecko od początku chorowało. Zostało przedstawione zaświadczenie od lekarza neurologa o odroczeniu wykonania szczepienia. Oznacza to, że obawy rodziców były usprawiedliwione. A to dla sądu oznacza, że rodzice - odmawiając szczepienia - dbali o dobro własnego dziecka. W związku z tym sąd na ten moment nie widzi potrzeby ingerencji w jakikolwiek sposób w sprawowanie władzy rodzicielskiej przez uczestników, uznając, że opieka rodzicielska sprawowana jest w sposób należyty - uzasadniała pani sędzia.
Zaznaczyła jednak, iż ten wyrok nie oznacza, iż wszystkie inne tego typu sprawy będą kończyły się w ten sam sposób.
Podkreśliła, że szczepienie dzieci jest w Polsce obowiązkowe, a dzięki szczepieniom zarówno w Polsce, jak i w Europie od wielu lat nie mamy śmiertelnych chorób zakaźnych.
- Dzięki szczepieniom całych populacji ochronione mogą być również te osoby, które z różnych powodów szczepione być nie mogą. Jeśli rodzice nie będą szczepili swoich dzieci, te choroby będą mogły wrócić. Wówczas w pierwszej kolejności narażone będą te dzieci, które być zaszczepione nie mogły, tak jak w tym konkretnym przypadku - stwierdziła pani sędzia.
Tak jak w Bułgarii
Innego zdania jest mecenas Arkadiusz Tetela, obrońca rodziców spod Gniewkowa. Po rozprawie w jednym zdaniu stwierdził, iż wyrok go ucieszył. Zaraz po tym wygłosił swój komentarz na temat obowiązkowego szczepienia.
- Uważam, że każdy rodzic, który odmawia szczepienia noworodka w szpitalu postępuje w sposób odpowiedzialny i roztropny. Tylko w Polsce i Bułgarii wykonywane są pierwsze szczepienia noworodkom. W innych krajach robi się to po upływie trzech miesięcy. Te pierwsze szczepienia wśród przeciwwskazań przewidują wystąpienie obniżenia nabytej lub wrodzonej odporności. W polskich szpitalach nie ma procedury badania odporności. Z tego wniosek jest prosty - każde podanie szczepienia w szpitalu w pierwszej dobie oznacza ryzyko wystąpienia poważnych powikłań - przekonywał mecenas.
Protest na ulicach
Rodzice po zakończeniu rozprawy byli mocno wzruszeni, zmęczeni, ale i szczęśliwi z uzyskanego wyroku. Gdy pani Iwona wraz z mężem wyszli z gmachu sądu, otrzymali ogromne oklaski od członków i sympatyków Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Wiedzy o Szczepieniach „Stop NOP”, którzy od rana protestowali na ulicach miasta.
- Przyjechaliśmy tutaj, żeby bronić rodziny, która za to, że kocha i chroni swoje dziecko została postawiona przed sądem. To jest absurd, żeby za ochronę dziecka składać na kogoś donos do sądu rodzinnego - mówi Justyna Socha, wiceprezes „Stop NOP”.
Z kolei Rafik Ennaoui, członek stowarzyszenia spod Szczecina, dodaje: - Jeżeli pozwolimy odebrać prawa obywatelskie jednej rodzinie, to jutro się może okazać, że państwo sięgnie po inne osoby, w tym mnie czy innych protestujących.
Krzywdzą swoje dzieci
Tymczasem lek. med. Ewa Jankowska, konsultant wojewódzki w dziedzinie epidemiologii, z niepokojem zauważa, iż zjawisko unikania obowiązkowych szczepień dzieci rozlewa się po całym kraju.
- Rodzice nie zdają sobie sprawy, jak bardzo krzywdzą swoje dzieci, nie szczepiąc ich - mówi w rozmowie z red. Jadwigą Aleksandrowicz.