Urszula Ludwiczak

Nie zabijajmy króla puszczy dla kasy!

Dr hab. Rafał Kowalczyk od lat zajmuje się badaniem populacji żubrów; był członkiem Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Fot. Tomasz Kamiński Dr hab. Rafał Kowalczyk od lat zajmuje się badaniem populacji żubrów; był członkiem Państwowej Rady Ochrony Przyrody.
Urszula Ludwiczak

Rozmowa z dr. hab. Rafałem Kowalczykiem, dyrektorem Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży, badaczem żubrów.

Lasy Państwowe chcą odstrzelić 30 żubrów, ze stad żyjących w puszczach Boreckiej i Knyszyńskiej. Jak to możliwe, że w Polsce można zabijać żubry, które są chronione?

Ustawa o ochronie przyrody dopuszcza uśmiercanie zwierząt chronionych, ale pod określonymi warunkami, po wyczerpaniu rozwiązań alternatywnych. Jest jednak pytanie, czy u nas te rozwiązania zostały zastosowane i wyczerpane. Wydaje mi się, że nie. I po drugie, czy są przesłanki, aby te żubry uśmiercać. Też wydaje mi się, że nie ma.

Natomiast odstrzały w Polsce zaczęły się w latach 70., w Puszczy Białowieskiej, gdy populacja żubrów osiągnęła poziom ponad 200 osobników. Stwierdzono wtedy, że to za dużo i zaczęto ustalać limity. Limity nie były oparte na żadnej wiedzy naukowej, tylko na subiektywnych opiniach. Podobnie teraz, w przypadku Puszczy Boreckiej i Knyszyńskiej, mówi się o przegęszczeniu tej populacji, ale symptomu tego przegęszczenia nie ma. To tylko subiektywna opinia zarządców, że żubrów jest za dużo i trzeba na nie polować. A żubr jest gatunkiem ściśle chronionym prawem polskim i unijnym i to prawo nie przewiduje łowieckiego eliminowania gatunku chronionego, z czym mamy tu do czynienia.

Skoro polowania się odbywają, to znaczy, że prawo nie jest w żaden sposób respektowane.

Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydając decyzję nie pozwala na polowanie, ale na uśmiercenie określonej liczby osobników. To zarządca danej populacji ustala, kto, na jakich warunkach, ma dokonać tego uśmiercenia. I w przypadku Puszczy Boreckiej czy Knyszyńskiej, zarządca, czyli Lasy Państwowe, nie widzą nic złego w tym, że żubry zostaną odstrzelone przez zagranicznych myśliwych za duże pieniądze.

Czasem jest uzasadniona konieczność uśmiercenia zwierzęcia, gdy jest chore, cierpiące, połamane, poturbowane w wypadku. Ale to dotyczy niewielkiej liczby. A tu mówimy o 10-15 proc. stanu populacji, to zdecydowanie za dużo. W mojej ocenie ma to znamiona użytkowania łowieckiego.

Jednak według Lasów, redukcja 30 osobników nie będzie mieć wpływu na populację.

Może nie będzie to miało aż tak istotnego wpływu na tę populację, bo w Puszczy Boreckiej to ok. 110 osobników, w Knyszyńskiej - ponad 130, ale odstrzał tak rzadkiego, chronionego gatunku wypacza ideę jego ochrony. Również serwowanie mięsa z tego zwierzęcia w restauracjach jest moim zdaniem niedopuszczalne i bardzo dyskusyjne. I nie powinno mieć miejsca.

Ja zawsze porównuję żubra do nosorożca czarnego, którego na świecie jest mniej więcej tyle samo. Tylko że w ostatnim roku uśmiercono dwa osobniki nosorożca, a żubra - 50-60. To znacznie przekracza śmiertelność naturalną, która w takich populacjach występuje. A naturalna śmiertelność jest najlepszym czynnikiem selekcji. Do tego, gdy żubr pada, zostaje w środowisku i jest pokarmem dla wielu innych zwierząt. Gdy zwierzęta te są odstrzeliwane, nawet jak są chore, są zabierane i zubażają to środowisko.

Według leśników, powodem odstrzelenia żubrów jest zagrożenie gruźlicą. Jak można stwierdzić, które są chore?

Nie da się tego sprawdzić po wyglądzie. Trzeba by takie zwierzę uśpić i przeprowadzić badania.

Zresztą ta gruźlica jest wątpliwa. Najpierw słyszeliśmy, że odstrzeliwane miały być zwierzęta stare i osłabione. Potem pojawił się wątek gruźlicy. Ale ona w Puszczy Boreckiej wystąpiła na wiosnę. I to wtedy od razu powinny określone działania być podjęte. Jeśli było takie zagrożenie, trzeba było natychmiast reagować, aby choroba się nie rozprzestrzeniła. A trzeba pamiętać, że ta gruźlica została przywieziona do Puszczy Boreckiej wraz z żubrami, przywiezionym tam do odstrzału w ramach polowań z jednego z ośrodków hodowli.

Polowania na żubry, też przywożone z ośrodków, odbywają się w Puszczy Boreckiej od lat.

Ja od kilku lat o tym mówię, co roku te odstrzały wzbudzają zainteresowanie, ale to cichnie po pewnym czasie. W Państwowej Radzie Ochrony Przyrody minionej kadencji próbowaliśmy coś z tym zrobić, wydaliśmy negatywną opinię odnośnie zarządzania, zadawaliśmy niewygodne pytania dotyczące polowań na żubry. Wydaliśmy m.in. negatywną opinię dotyczącą sprowadzenia sześciu osobników z jednego z ośrodków hodowli do Puszczy Boreckiej celem odstrzału. Ale nasza kadencja i misja dobiegła końca. Te pytania zostały w zawieszeniu. Była opracowywana nowa strategia ochrony żubra. Teraz tych prac też nie ma.

Przeciwko uśmiercaniu żubrów protestuje teraz wiele środowisk. Czy jest szansa, że w końcu coś się zmieni?

Zarządzanie populacją żubra powinno być oparte na wiedzy naukowej, z jasno określonymi celami, prowadzeniem określonych działań, edukacji. Jest tu wiele do zrobienia. W Puszczy Białowieskiej udało się powstrzymać odstrzały na większą skalę, dominuje tu śmiertelność naturalna. Pracowaliśmy nad tym przez wiele lat, dyskutując z Białowieskim Parkiem Narodowym.

Teraz oczekiwałbym od ludzi podejmujących decyzje w ministerstwie środowiska czy GDOŚ, aby zainicjowali dyskusję na ten temat z udziałem specjalistów. Powinniśmy zastanowić się, co zrobić, aby uniknąć nadmiernych odstrzałów. Teraz to wygląda tak, że najpierw planujemy odstrzały, a potem szukamy uzasadnienia.

Chodzi chyba o to, aby na żubrach zarabiać. Za możliwość zabicia jednego osobnika Lasom trzeba zapłacić 50 tys. zł.

Jeśli mamy zarabiać na gatunku chronionym, na symbolu Polski, to jest to porażka naszego systemu ochrony przyrody. Nie powinno to mieć miejsca. To degradowanie nas do kraju Trzeciego Świata, który musi zabijać swoje symbole przyrody, aby zarabiać na ich utrzymanie. My jesteśmy krajem europejskim, unijnym, koszty ochrony i zarządzania populacją żubra nie są tak wielkie, aby nas nie było na to stać. Lasy mają duży dochód, część mogłyby przeznaczyć na utrzymanie populacji żubrów, bez potrzeby ich uśmiercania.

Urszula Ludwiczak

Z Gazetą Współczesną i Kurierem Porannym związana jestem od ponad 20 lat. Początkowo jako dziennikarz, głównie od tematów związanych ze zdrowiem i ekologią, od kilku lat pracuję jako wydawca obu dzienników. 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.