Nie wszyscy wierzyli, że ten szpital tutaj powstanie
Z wielką pompą otwarto w poniedziałek nowy, kościelny szpital w Szczecinie. Byli ważni politycy, biskupi, a nawet spore grono leśników
Wśród gości dojrzeliśmy też europosła SLD Bogusława Liberadzkiego (pożegnał się przed rozpoczęciem mszy) i mocno spóźnionego Krzysztofa Soskę, zastępcę prezydenta Szczecina, który jak wiemy z ks. Andrzejem Dymerem ma dość chłodne relacje.
Przechodnie idący obok szpitala nie mogli się nadziwić dlaczego policja steruje ruchem, choć nie ma ku temu żadnych powodów, bo na alei Wyzwolenia było w tym czasie wyjątkowo spokojnie. Przyszło nam przez myśl, że to może dbałość o komfort gości za murami szpitala w razie, gdyby mieli wyruszyć w drogę powrotną po uroczystości. Ale szybko tą myśl porzuciliśmy, wszak policja jest apolityczna.
Zadanie wykonane
Wiele osób nie wierzyło, że szpital powstanie. Niektórzy nawet liczyli, że ks. Dymerowi noga się powinie i nie będzie w stanie ukończyć budowy szpitala w terminie. Musieli się srogo zawieść. Przypomnijmy, że szpital miał powstać do 2017 r. Tak przewidywał akt notarialny podpisany siedem lat temu. Sprawie towarzyszyły spore kontrowersje. Radni zgodzili się sprzedać archidiecezji teren po byłym szpitalu miejskim przy al. Wyzwolenia za ułamek wartości. Zamiast 20 mln zł, duchowni zapłacili 20 tys. zł. W zamian do 2015 r. mieli zbudować dom pomocy społecznej, a do 2017 r. - szpital rehabilitacyjny. Obie inwestycje oddano w terminie. Zgodnie z umową, z budżetu miasta nie poszła na to ani złotówka.
Koszty
A ile kosztowała budowa szpitala? Podejrzewamy, że nigdy się tego nie dowiemy. Według naszych informacji, prawdopodobnie pomogli bogaci darczyńcy.
Formalnie budową zajął się Instytut Medyczny im. Jana Pawła II. Na jego czele stoi ks. Andrzej Dymer. Duchowny ma żyłkę biznesową i nawet jego krytycy (a ma ich niemało, m.in. w urzędzie miejskim) przyznają, że potrafi robić pieniądze.
Co w szpitalu
Szpital ma prowadzić szeroko pojętą rehabilitację: kardiologiczną, neurologiczną i ogólnoustrojową. Gotowych jest już 160 łóżek z możliwością zwiększenia do 200. Na rehabilitację będą mogli liczyć także ci, którzy nie wymagają hospitalizacji. Wszystkie sale (od jedno- do 5-osobowych) z łazienkami i udogodnieniami dla osób niepełnosprawnych. Szpital mógłby już przyjmować komercyjnych pacjentów, ale chce postawić na kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. Nie wiadomo jednak, czy i kiedy dojdzie do podpisania umowy.
- Kolejki do rehabilitacji są bardzo długie, dlatego mamy pewność, że pacjenci będą mogli tu znaleźć opiekę, zarówno ci chorzy przewlekle, jak i ci z nagłych zdarzeń - mówi Ewelina Żyżniewska-Banaszak, dyrektor szpitala.
Na razie niewiele wiadomo o kadrze, która ma pracować w szpitalu.