Nie widzieli spektaklu, a i tak mieszają go z błotem. I grożą
Jednocześnie do Teatru Polskiego w Bydgoszczy spływają słowa otuchy, wsparcia i krytyki prób cenzurowania artystów przez polityków.
Na bydgoski Teatr Polski spłynęła lawina krytyki po tym, jak w minioną niedzielę w ramach trwającego tam Festiwalu Prapremier widzowie mieli okazję obejrzeć mocną i kontrowersyjną sztukę „Nasza przemoc i Wasza przemoc” w reżyserii Olivera Frljića, pochodzącego z Bośni i Hercegowiny, a pracującego w Chorwacji. W spektaklu jest kilka scen, które mogą bulwersować, ale wtedy, gdy patrzy się na nie w oderwaniu od kontekstu.
Co najciekawsze, spektakl krytykują przede wszystkim ci, którzy go nie widzieli. Jak jednak uważa bydgoski radny, historyk i poeta Stefan Pastuszewski, nie musiał widzieć sztuki. - Bardzo dokładnie się zapoznałem z materiałami na jej temat, rozmawiałem też z osobami, które ją widziały - mówi. - Dla mnie to barbarzyńska propozycja. Ale może jej twórcy tego nie rozumieją, pochodzą w końcu z terenu, na którym toczyła się brutalna wojna i to z jednej strony mogło się dla nich stać inspiracją, z drugiej wyprać z wrażliwości.
Spektaklu nie widział też marszałek województwa Piotr Całbecki (zapytaliśmy jego rzeczniczkę, czy widział jakikolwiek inny spektakl tegorocznych Prapremier - odpowiedzi nie uzyskaliśmy). Nie przeszkodziło mu to najostrzej ze wszystkich go ocenić, a także zagrozić konsekwencjami finansowymi. W swoim oświadczeniu napisał, że chce to zrobić w związku z „żenującym poziomem festiwalu i godzeniem w fundamentalne wartości narodu polskiego oraz sianiem nienawiści międzywyznaniowej i pogardy dla chrześcijan w jednym ze spektakli”.
Radny Pastuszewski z reakcją Całbeckiego się zgadza.
- Ale pod względem moralnym - tłumaczy. - Pod względem merytorycznym już nie do końca. Wydaje mi się, że sankcje, którymi grozi, są zbyt duże jak na tego rodzaju przykry incydent. Mam nadzieję, że dla bydgoskiego teatru nie zakończy się to tragedią.
Tragedii nie ma, na razie o bydgoskim teatrze jest jedynie głośno. I to w całej Polsce. „Marszałek Całbecki oficjalnie zapowiada wprowadzenie cenzury ekonomicznej. W dodatku w odniesieniu do środków unijnych. To oczywiście sprzeczne z konstytucją i (także z polskim) prawem, ale tak naprawdę groźne jest to, że człowiek władzy może już grozić nam tak bezczelnie i jawnie, w poczuciu bezkarności” - pisze na Facebooku Joanna Krakowska, teoretyczka i historyczka teatru.
Roman Pawłowski, krytyk i zastępca dyrektora artystycznego TR Warszawa, mówi, że sytuacja, do jakiej doszło w Bydgoszczy, jest niedopuszczalna. - Dialog polityków z twórcami nie powinien być oparty na sile, groźbach i donosach - to ewidentne łamanie prawa gwarantującego instytucjom kultury autonomię - tłumaczy w rozmowie z nami. - Wolność twórcza jest bardzo ważnym elementem ustroju demokratycznego, zapisanym w polskiej konstytucji. Artyści mają prawo poruszać tematy tabu, szczególnie gdy robią to w ważnych społecznie kwestiach. A przemoc, która jest tematem spektaklu Frljićia, to dziś podstawowy problem wspólnoty w Polsce i w Europie.
Jak dodaje Pawłowski, tego rodzaju ingerencja marszałka i próba kneblowania ust artystom budzi jego oburzenie. - Tym większe, że polityk wydał opinię na temat spektaklu i całego festiwalu w oparciu o tendencyjne przekazy medialne - mówi. - Nasz teatr - TR Warszawa - jest uczestnikiem festiwalu, w sobotę pokażemy na nim spektakl „Holzwege”. Szkoda, że pan marszałek już go zrecenzował, mówiąc o „żenującym poziomie festiwalu”.
- Na ten spektakl Olivera Frljića nie pojechałem, bo znam jego twórczość. Przed dwoma laty był gościem Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Kontakt w Toruniu. To teatr ostry, nieunikający drastycznych środków wyrazu - mówi z kolei Andrzej Churski, dyrektor toruńskiego Teatru im. Wilama Horzycy. - Na tegorocznym Festiwalu Prapremier spędziłem trzy inne popołudnia, widziałem spektakle ciekawe i ważne, które budują markę tej imprezy, jak choćby „Empire” Milo Raua. Kontrowersyjne przedstawienia się zdarzają, ale teatr, zwłaszcza w wydaniu festiwalowym, jest propozycją dla dorosłych, a nie lekcją uproszczonego wychowania obywatelskiego, etyki czy religii. Bydgoski festiwal jest sympatyczny, ma swoją publiczność, która pewnie jest zaskoczona skalą reakcji na to jedno przedstawienie. Każdy ma prawo bardzo krytycznie oceniać to, co widzi. Jednak gdy tak ostre oskarżenia formułują politycy, zwłaszcza gdy nie widzieli spektaklu, reaguję zdziwieniem: naprawdę wszystko jest takie oczywiste?
Do sprawy odniósł się również poseł .Nowoczesnej Michał Stasiński, którego zdaniem „ingerencja w wolność wypowiedzi artystycznej poprzez szantaż ekonomiczny i cenzurę to niedopuszczalna próba wpływania na twórców i ich dzieła”.
Co na to wszystko Teatr Polski? Bartek Frąckowiak, jeden z dyrektorów instytucji, na swoim facebookowym profilu stwierdził, że to „najbrutalniejsza próba cenzury ekonomicznej i najbardziej arogancka groźba skierowana wobec instytucji publicznej od 1989 roku. Bez precedensu, nigdy urzędnik takiego szczebla nie pozwolił sobie na taki komentarz”.
W oficjalnym oświadczeniu teatru natomiast jego szefowie zapowiadają wyciągnięcie konsekwencji wobec osób i instytucji, które ich zdaniem naruszyły dobra osobiste teatru, festiwalu oraz zaproszonych twórców, a także rozpowszechniały obraźliwe, nieprawdziwe i krzywdzące treści.
Oficjalne oświadczenie Teatru Polskiego w sprawie skandalu wokół spektaklu
Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy jest organizatorem międzynarodowego Festiwalu Prapremier, którego głównym celem i zadaniem jest prezentacja najnowszych zjawisk polskiej i światowej dramaturgii oraz przedstawianie nowych estetyk teatralnych. W swej 15 letniej historii stał się miejscem promocji wielu istotnych zjawisk teatralnych oraz ważnym wydarzeniem dla Bydgoszczy, przybliżającym publiczności teatralnej miasta najnowszy teatr.
W tegorocznej edycji Festiwalu Prapremier bierze udział 11 teatrów z Polski i zagranicy, m.in. z Niemiec, Słowenii, Chorwacji, Szwajcarii, Czech, Grecji. Wśród zaproszonych gości znajdują się tak ważne dla europejskiej kultury instytucje jak HAU Hebbel am Ufer, Slovensko Mladinsko Gledališče, International Institute of Political Murder, Schaubühne am Lehniner Platz, Blitz Theatre Group, Divadlo Na zábradlí, Vasistas Theatre Group, Onassis Cultural Centre, TR Warszawa, Łaźnia Nowa. Szerokie grono artystów składa się z twórców z Polski, Szwajcarii, Grecji, Syrii, Rumunii, Słowenii, Chorwacji, Niemiec.
W trakcie festiwalu pokazany został spektakl „Naše nasilje, vaše nasilje” w reż. Olivera Frljića, powstały w koprodukcji najważniejszych europejskich instytucji teatralnych i festiwali, HAU Hebbel am Ufer, Slovensko Mladinsko Gledališče, Wiener Festwochen, Kunstfest Weimar, Zürcher Theaterspektakel i Hrvatsko Narodno Kazalište Ivana Pl. Zajca, oparty na nietłumaczonym na język polski eseju Petera Weissa „Estetyka oporu”.
Motywem przewodnim spektaklu Olivera Frljića, dotyczącego przemocy Europy wobec reszty świata, nie jest Polska, ani chrześcijaństwo, a relacje Zachodu i Europy z krajami globalnego Południa, oparte na przemocy, konflikcie i wyzysku. Sam spektakl teatralny jest wielowymiarowym dziełem sztuki, jednym z mocniejszych głosów przeciwko przemocy i hipokryzji działań w obronie rzekomej godności narodu i wiary oraz bezwzględną wiwisekcją europejskich elit. Odebrany został przez festiwalową publiczność niezwykle pozytywnie, gorąco, tak jak na to zasługiwało ważne wydarzenie artystyczne, przy długotrwałym aplauzie po jego zakończeniu.
Uproszczona i zwulgaryzowana krytyka spektaklu w mediach nie ma nic wspólnego z jego artystycznym kształtem i jest niezgodna z wymową sztuki. Przejaskrawianie opisu scen wyjętych z kontekstu, widzianych w oderwaniu od dramaturgicznych sekwencji, bez uwzględnienia ich tonacji, konwencji i formy, a także bez rozróżnienia pomiędzy wymiarem symbolicznym i metaforycznym a realnym, jest nie tylko działaniem niemerytorycznym, ale też manipulacją opinią publiczną. Jej celem jest wywołanie silnych emocji społecznych, wojny kulturowej, w której nie chodzi o wartości i idee, ale o antagonizację społeczeństwa.
Nieprawdziwy obraz spektaklu, wybiórcze opisy, niesłuszne twierdzenia, sprawiają, że poruszający i wielowymiarowy spektakl przedstawiany jest opinii publicznej niezgodnie z intencjami i zamierzeniami twórcy.
Spektakl prezentowany był już na najważniejszych europejskich festiwalach: Wiener Festwochen w Wiedniu, Kunstfest Weimar i w Hebbel Am Uffer w Berlinie. W najbliższych miesiącach zostanie pokazany w Sarajewie, Rijece, Ljubljanie, Suboticy i Klużu.
Teatr Polski w Bydgoszczy szanuje prawo artystów do niezależności sądów oraz wolności wypowiedzi i nie zamierza ingerować w ich swobodę twórczą, którą gwarantują także przepisy Konstytucji RP, która w rozdziale „Wolności i prawa ekonomiczne, socjalne i kulturalne”, w art. 73 gwarantuje każdemu wolność twórczości artystycznej, badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, wolność nauczania, a także wolność korzystania z dóbr kultury. Wolność ta jest także gwarantowana przez art.10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Paradoksalnie, trzeba przypominać o tych podstawowych prawach europejskich w kontekście spektaklu będącego ostrym głosem krytyki europejskich praktyk politycznych.
Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy podejmie wszelkie kroki prawne wobec osób i instytucji naruszających dobra osobiste Teatru, Festiwalu Prapremier oraz instytucji i twórców, będących gośćmi festiwalu, które polegają na rozpowszechnianiu nieprawdziwych, krzywdzących i obraźliwych treści oraz informacji.