Nie tylko Wyklęci. Czy zawsze warto oddawać życie, aby dać świadectwo?
Pytanie brzmi nieco pompatycznie. Trochę jak tytuł słynnej książki Tomasza Łubieńskiego „Bić się czy nie bić?”.
A może jeszcze bardziej jak wersy z „Przesłania Pan Cogito” Zbigniewa Herberta:
„Ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu
trzeba dać świadectwo”
Pytanie jest jednak ważne, zwłaszcza teraz, gdy w centrum pamięci historycznej znalazł się kult żołnierzy wyklętych.
Żołnierzom antykomunistycznego podziemia niepodległościowego takim jak Stanisław Sojczyński, Witold Pilecki czy Danuta Siedzikówna należą się cześć i pamięć, nawet jeżeli tę cześć oddaje się przy pomocy tak infantylnych filmów jak „Historia Roja”. Rzecz jednak w czym innym. Kult żołnierzy wyklętych jako oficjalna państwowa ideologia, walkę zbrojną z komunistycznym państwem przedstawia jako bezwzględny imperatyw moralny. Jakby to był jedyny możliwy i jedyny słuszny wybór w 1945 roku.
Jeden z moich bliskich znajomych, opozycjonista, który z PRL walczył już w latach 70. i słono za to zapłacił, widzi to inaczej. Posyłanie ludzi do boju w sytuacji, gdy wróg ma miażdżącą przewagę, to skazywanie ich na pewną śmierć. Ludzi o wysokim morale, którzy powinni przeżyć, aby przekazywać następnym pokoleniom etos niepodległego państwa, być żywymi nośnikami jego ciągłości. Czy lepiej przeżyć, żeby opowiadać prawdę wbrew kłamliwej machinie, czy może polec z bronią w ręku, aby dać owo świadectwo? Dzisiaj przeważa ta druga odpowiedź, ale to nie znaczy, że jest to odpowiedź właściwa.
Gdy stało się jasne, że scenariusz „jedna bomba atomowa i wrócimy znów do Lwowa”, jest mrzonką, może lepszym wyborem było nastawienie się na długie trwanie? Zwłaszcza, że byliśmy już po potworności Powstania Warszawskiego, gdzie z bronią w ręku i z honorem na ustach wyginął kwiat młodej, patriotycznej inteligencji.
Ludzie, których obecnie nazywamy żołnierzami wyklętymi, nie zawsze mieli wybór. Po pozorowanych amnestiach byli ponownie aresztowani i mordowani w sfingowanych procesach. Wielu jednak przeżyło. Odłożyli broń, uporali się jakoś z kompromisem trwania w komunistycznym państwie.
Czy naprawdę dokonali złego wyboru?