Nie tylko psy potrzebują pomocy fryzjera
Na pytania odpowiada Magdalena Błońska, groomerka z salonu psich fryzur przy ul. Przybyszewskiego w Łodzi.
Łodzianie dbają o swoje psy i przyprowadzają je regularnie do salonu groomerskiego na kąpiel i strzyżenie?
Coraz więcej osób rozumie, że to nie jest fanaberia, ale konieczność. Szczególnie jeśli pies ma długą sierść. O tej porze roku, gdy zaczyna robić się ciepło, włosy zaczynają wypadać. Niestety zamiast lżejszego futra robią się kołtuny, a to sprawia, że pies cierpi. Skóra może się odparzyć, a kołtuny ciągną, powodując ból.
Nie każdy pies jednak lubi takie spotkania w salonie. Zwykle przeżywa je na równi z wizytą w gabinecie weterynaryjnym. Co zrobić w takiej sytuacji?
To opiekun decyduje dokąd pies pójdzie. Nie pies, który chętnie by zwiał z salonu. Dlatego moja rola jest bardzo ważna. Muszę psa oswoić i nauczyć zabiegów. Pokazać pupilowi, że to nie jest aż tak straszne, a na końcu czeka psa nagroda, czyli wygoda we własnym futrze. Mam do dyspozycji zabawki, przysmaki i specjalne akcesoria, które pomagają uspokoić psa. Często proszę też opiekunów, żeby zostawili nas samych, bo to oni denerwując się nakręcają stres psa. A w takich warunkach strzyżenie jest niemożliwe.
Zdarza się, że do salonu przychodzą koty?
Coraz więcej! Szczególnie tych długowłosych, bo też się kołtunią i często zabieg jest bardzo drastyczny, czyli golenie do gołej skóry. Dlatego warto przekonać się do regularnych wizyt. Kotu też jest lepiej jak ma zadbany włos.
Koty jednak nie dają się tak łatwo przekupić zabawką, czy przysmakiem...
Niestety. W ich przypadku to jest prawdziwy bój, bo koty stresują się o wiele bardziej niż psy. Na dodatek im dłużej trwa zabieg tym jest gorzej. Niektóre przyzwyczajają się do takiej pielęgnacji, ale to wyjątki. W tym przypadku wyjątkowo towarzystwo opiekuna pomaga. Niestety sierść kotów jest bardzo trudna w utrzymaniu, dlatego warto przekonać się do pielęgnacji w salonie.