Nie tylko pani będzie zadowolona, czyli wyprzedaż garażowa po polsku
- Żona wysłała mnie z psem na spacer. Idę, patrzę, a tu giełda jakaś. Psa zaprowadziłem do domu, a sam przyszedłem trochę pokupować - mówi Waldemar Michalski.
Nie on jeden pojawił się na wyprzedaży garażowej, którą zorganizowano na Miedzyniu w Bydgoszczy. Biznesy pod chmurką ludzie prowadzili w zeszłą sobotę na placu przy ul. Krokusowej. Przewinęło się nawet tysiąc klientów. Może ciekawość ich przywiodła, a może piękna pogoda.
Wyprzedaż garażowa to propozycja dla wszystkich, którzy w garażach, piwnicach czy innych zakamarkach trzymają niepotrzebne sprzęty lub rzeczy i chcą się ich pozbyć. Zresztą to, co dla jednych jest gratem, dla innych jest prawdziwą perełką.
A propos pereł - też można je kupić. Naszyjnik kosztuje 8 złotych. - Prawdziwa okazja, chociaż perły sztuczne - zachwala sprzedawca.
Na placu otoczonym domami jednorodzinnymi (bo to dzielnica domów), rozstawiło się 115 kramów. Niektórzy wyłożyli towary na koce albo sprzedają prosto z kartonów. Choćby pan Stanisław sprzedaje książki, leżące na narzucie. - Mam m.in. „Medaliony” Zofii Nałkowskiej, wydane w 1946 roku. Chciałbym za nie stówkę. W internecie wnuczka pokazywała mi takie same, kosztowały 250 złotych - mówi.
Co można było kupić na pierwszej wyprzedaży garażowej w Bydgoszczy? Przeczytasz w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień