Ryszard Rudnik

Nie takie Włochy straszne, zwłaszcza, że całe w maseczkach

Nie takie Włochy straszne, zwłaszcza, że całe w maseczkach
Ryszard Rudnik

Polacy nie wierzą w covida - donosi donosi ostatni Newsweek. Zdaje się, że w tym braku wiary jesteśmy cokolwiek osamotnieni. Jedziecie do Włoch, nie boicie się?- pytali znajomi. No jakiś tam niepokój był, łagodzony jednak doniesieniami innych znajomych, którzy już byli i wrócili szczęśliwie zdrowi.

Pierwsza rzecz jaką zrobiliśmy we Włoszech, nie bojąc się śledzenia przez Wielkiego Brata, to zainstalowaliśmy aplikację covidową włoskiego rządu. Wystarczy w niej wpisać region, w którym jesteśmy i na bieżąco będziemy otrzymywać informacje o stanie zakażeń. I nie ogólnie, ale w poszczególnych miastach. Dzięki tej aplikacji wiedzieliśmy, że w miejscu naszego kwaterowania w Monopoli nie było w ostatnim miesiącu żadnego przypadku COVID-19, przynajmniej oficjalnie zarejestrowanego, a to już jest coś.

Ta aplikacja przekazuje znacznie więcej.

Dzięki niej możesz się dowiedzieć, czy w miejscu, które akurat odwiedzasz, w muzeum, kawiarni, sklepie, na placu, w zaułku był w ostatnim czasie jakiś zarejestrowany chory.

Jeśli uważasz, że stanowi to dla ciebie jakiekolwiek zagrożenie, po prostu możesz opuścić to miejsce. Ważne, że wiesz, czujesz się doinformowany, a twoja wakacyjna marszruta na bieżąco jest monitorowana pod względem koronawirusowego zagrożenia.

Przypadki znane z Polski, ukrywania przez restauratorów faktu, że kilka osób z obsługi przebywa na kwarantannie z powodu wirusa, nie są we Włoszech możliwe. Nikt z władz nie ukrywa też przed ludźmi szczegółowych informacji o zakażeniach, co u nas jest przecież regułą.

Maseczki są wszędzie

Nie spotkaliśmy we Włoszech nigdzie, w żadnym publicznym zamkniętym miejscu kogoś, kto nie miałby prawidłowo założonej maseczki. Nikt bez maski nie obsługuje i nie podejdzie do miejsc gastronomicznych nawet na ulicy. To oczywiste, że mają je wszyscy kelnerzy i cała obsługa lokali, hoteli, muzeów i innych publicznych miejsc. Bez wyjątku i bez przerwy w kontakcie z klientem. Nie zważając na trzydziestostopniowe upały Można się zdziwić w publicznym WC, na przykład na starym mieście Osuni, gdy babcia klozetowa zanim nas wpuści do środka, oczywiście bezwzględnie w maseczkach, najpierw zbada nam temperaturę i zażąda odkażenia rąk przed i po wizycie.

Pozostało jeszcze 65% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Ryszard Rudnik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.