Nie otwieraj obcym!
Czytelnik alarmuje: po osiedlu Słonecznym w Gorzowie krąży mężczyzna, który podaje się za pracownika gazowni. Wciska ludziom czujniki gazu
- 22 sierpnia na osiedlu Słonecznym oszust proponował sprzedaż czujników gazu. Podawał się za pracownika gazowni i miał na szyi plakietkę - napisał na Facebooku Czytelnik, który stracił pieniądze.
- Słyszałam, że krąży... gazownik. Ludzie też mówią. Ja nigdy niczego nie podpisuję. Takie sprawy wolę sprawdzić osobiście w urzędzie - mówi Anna Teklak ze Słonecznego.
Bezwzględny gazownik
Wygląda na to, że metoda "na gazownię" to najnowszy rodzaj oszustwa. Po tak zwanym sposobie "na wnuczka" i "na policjanta" przyszły kolejne. Niedawno mieszkańców całego regionu ostrzegał Zakład Ubezpieczeń Społecznych, bo do domów w Gorzowie, Międzyrzeczu czy Słubicach pukały osoby podające się za pracowników ZUS-u. O oszustach "z elektrowni" też jest głośno. W Gorzowie dołączyli do nich naciągacze podający się za pracowników Miejskiego Centrum Pomocy Rodzinie.
Policja zgłoszenia o „gazowniku” jeszcze nie ma. Ale gazownia historiami o naciągaczach nie jest zaskoczona.
- Pod pretekstem zmiany przepisów oszuści proponowali wymianę odbiorników gazu, oferując przy tym atrakcyjny kredyt. Oferowali nawet detektor tlenku węgla, mówiąc, że to zalecenie z gazowni - wylicza Artur Michniewicz, rzecznik departamentu komunikacji Polskiej Spółki Gazownictwa. Radzi, żeby zawsze poprosić i sprawdzić legitymację osoby, która nas nachodzi. Warto też po prostu spojrzeć... przez okno. - Nasi pracownicy zawsze podjeżdżają oznaczonymi samochodami - podpowiada Michniewicz.
Nasi pracownicy zawsze podjeżdżają oznaczonymi samochodami
Pan z elektrowni
Swoich klientów ostrzega też Enea. - Otrzymujemy wiele sygnałów. Nieznane nam osoby pukają do drzwi sugerując, że działają w naszym imieniu. Namawiają do podpisania nowej umowy. Czy nawet straszą podwyżkami cen prądu - mówi Piotr Ludwiczak, koordynator do spraw komunikacji w Enei. Problem nieuczciwych sprzedawców prądu jest ogólnokrajowy, a ostatnio szczególnie dotknął Międzyrzecz. Enea podkreśla, że "pan z elektrowni" może być wyłącznie inkasentem albo pracownikiem technicznym. - Nie wysyłamy nigdy akwizytorów - zaznacza Ludwiczak.
Oszuści podający się z pracowników ZUS-u wpadli na pomysł, by proponować wyższą emeryturę. Ale nie od razu. W zamian chcieli, żeby wypełnić z nimi formularz. W rzeczywistości dane z kwitu miały służyć do zaciągnięcia kredytu. ZUS przypomina, że puka do naszych drzwi rzadko. - Gdy urzędnik chce skontrolować, czy wykonujemy zalecenia lekarskie (na długim zwolnieniu - dop. red.) lub jest to kontrola przedsiębiorców w miejscu pracy. Nic więcej - podkreśla Agata Muchowska, rzecznik lubuskiego ZUS-u.
Policja ostrzega, żeby pomyśleć za każdym razem, gdy otwieramy obcym drzwi. - Jeśli nasze wątpliwości nie zostaną rozwiane, to pilnie zadzwońmy na policję - mówi st. sierż. Maciej Kimet z zespołu prasowego lubuskiej policji. Oszustom może grozić nawet osiem lat więzienia.