Nie ogląda się na ekologów, nie wie, kto to Greta Thunberg. 74-letni Ryszard Samulski sam pięknie dba o środowisko
Pan Rysiek Samulski nie ogląda się na ekologów, nie był nigdy na żadnym proteście klimatycznym, nie wie, kim jest Greta Thunberg. Ba! On nawet nie używa słowa „ekologia”. – Po prostu dbam o otoczenie – mówi pan Rysiek, emeryt i gołębiarz ze Strzelec Krajeńskich.
Pan Rysiek przez lata był budowlańcem, teraz jest emerytem, ale zawsze był, jest i będzie gołębiarzem. – Tak dokładnie to od jakiś 40 lat – pan Rysiek drapie się w głowę przy swoim gołębniku w Strzelcach Krajeńskich. To właśnie od gołębnika, a raczej jego otoczenia, zaczęła się piękna dbałość pana Ryśka o ekologię. Z tym, że pan Rysiek słowa „ekologia” w ogóle nie używa.
Jak dbać o środowisko? „Udawać, że nie widzę, to nie umiem”
Zaczęło się, można by rzec, bardzo przyziemnie, bo od kucania. – No bo kucali mi tu i wie pan, co robili – pan Rysiek ugina nawet kolana i sięga do paska, ale na szczęście na tym kończy demonstrację. Kucali panu Ryśkowi – to ważne, bo pokazuje stosunek pana Ryśka do otoczenia – za gołębnikiem i między gołębnikiem a garażami. Czyli nie na widoku i nie do końca na jego terenie. – Ale udawać, że nie widzę, to nie umiem – mówi pan Rysiek.
Wielu ludzi chodzi tam na dłuższe i krótsze spacery, dociera nawet do okolicznych lasów. A przechodząc „za plecami” gołębnika pana Ryszarda regularnie pozbywa się swoich śmieci. Ryszard Samulski postanowił jakoś temu zaradzić. Po swojemu.
Nie udawał też, że nie widzi, jak ci sami, co kucali (albo trochę inni, ale o podobnej mentalności), wyrzucali też śmieci. – No co rusz, walały się tu butelki, papierki, i inne takie – mówi.
Za jego gołębnikiem (i garażami) biegły dawniej tory kolejowe. Od lat są już rozebrane, a w ich miejsce powstał całkiem fajny, choć nieformalny, szlak spacerowy. Można nim wyjść od ul. Gorzowskiej albo al. Piastów aż za miasto, a potem – tak jak jechał pociąg – dotrzeć do Owczarek i Zwierzyna. Wielu ludzi chodzi tam na dłuższe i krótsze spacery, dociera nawet do okolicznych lasów. A przechodząc „za plecami” gołębnika pana Ryszarda regularnie pozbywa się swoich śmieci. Ryszard Samulski postanowił jakoś temu zaradzić. Po swojemu.
Kosi trawę, zbiera śmieci, zamontował śmietnik
Najpierw wykosił trawę. – Myślałem, że jak wysokiej trawy nie będzie i wszystko będzie na widoku, to będzie im wstyd. I nie będą ani kucać, ani wyrzucać – mówi. Nie pomogło. Dalej wyrzucali, a śmieci na przystrzyżonej trawie było widać jeszcze bardziej. Dalej kucali, ale bardziej między gołębnikiem a garażami. No to pan Rysiek, myślał, co tu zrobić dalej.
Trawy kosić oczywiście nie przestał, bo to jednak ładniej, gdy nie rośnie do kolan czy pasa. Na kucających zrobił i zamontował między gołębnikiem a garażami żelazną zaporę z furtką. – Mogą wprawdzie to obejść, ale to już pewien wysiłek, a poza tym jak bramka zamknięta, to i uciec na czyjś widok trudniej – mówi pan Rysiek. Kucających więc już raczej nie ma. Śmieci jednak wciąż są.
Ryszard Samulski zaczął więc śmieci zbierać i wrzucać do pobliskich śmietników (nie do jednego, bo segregował). – Panie, od cholery tego było – mówi. Kombinował sobie tak, że jeśli ludzie zobaczą, że jest przystrzyżone i jeszcze czysto, to głupio im będzie tu coś wyrzucać. Może widzieli, może nie, ale na pewno wyrzucali dalej. Ryszard Samulski kombinował dalej.
I wykombinował! Zamontował za gołębnikiem, tuż przy ścieżce, słupek. Na nim obręcz. Do obręczy przymocował worek na śmieci i nad nim tabliczkę z własnoręcznym napisem: „Kosz dla spacerujących 1. Plastik, 2. Szkło, 3 Papier”. – I wie pan, że chyba działa! – cieszy się pan Ryszard. Faktycznie, worek gdzieś do jednej trzeciej jest wypełniony śmieciami, a na trawie ich nie widać!
Jeden pan, co w pobliżu, ma garaż, chwali, że pan Rysiek taki jest. – Żeby tak wszyscy, to ładniej by było i czyściej – wzdycha.
Jeden pan, co w pobliżu, ma garaż, chwali, że pan Rysiek taki jest. – Żeby tak wszyscy, to ładniej by było i czyściej – wzdycha
Po prostu dbam o otoczenie na tyle, ile sam mogę
Pan Ryszard już bardzo dawno przybił na płocie, od frontu gołębnika, tabliczkę z napisem „Posprzątaj po swoim pupilu” (i przekreślonym psem, który robi sami wiecie co). Nikt panu Ryszardowi tej tabliczki nie podpowiedział ani tym bardziej nie kazał jej przybić. Jeden pan, co w pobliżu ma garaż, chwali, że pan Rysiek taki jest. – Żeby tak wszyscy, to ładniej by było i czyściej – wzdycha.
Pan Rysiek, nie ogląda się jednak na wszystkich ani na nikogo. Nie wie, kto to Greta Thunberg, a przecież nastoletnia szwedzka aktywistka klimatyczna podbiła świat (w każdym razie ten sprzed pandemii). Ba! On nawet nie używa słowa „ekologia”. – Po prostu dbam o otoczenie na tyle, ile sam mogę – mówi.
Polecamy wideo: niespodzianka pana Ryszarda dla nieproszonych gości