
MZK wytacza działa przeciw gapowiczom. - Będziemy częściej wzywać do nich policję - zapowiadają. Problem z ludźmi jeżdżącymi bez biletów jest coraz większy. Przynosi blisko 250 tysięcy zł strat rocznie.
Międzygminny Związek Komunikacyjny, którego autobusy jeżdżą w miastach subregionu zachodniego (m.in. Jastrzębie-Zdrój, Żory, Wodzisław Śląski, Rybnik), wytacza potężne działa przeciw gapowiczom. - Będziemy częściej wzywać do nich policję - zapowiadają. Powód? - Rocznie MZK wystawia ok. 20 tys. mandatów, 10 proc. z nich pozostaje niezapłacona z powodu braku identyfikacji gapowicza, co daje kwotę ok. 240 tys. zł strat rocznie - wylicza Rafał Jabłoński, rzecznik MZK.
Sęk w tym, że wielu gapowiczów przy okazji kontroli podaje fałszywe dane osobowe, zasłaniając się brakiem dokumentu tożsamości. A przy okazji nowych dowodów osobistych, tym bardziej nie można tego sprawdzić, bo nie widnieje na nich adres delikwenta. Jak z tym walczyć?
- Gdy ktoś podaje fałszywe dane, bilet pozostaje niezapłacony, co w efekcie jest stratą finansową dla MZK. W przypadku młodszego gapowicza kontroler wykonuje telefon do rodziców lub opiekunów w celu potwierdzenia tożsamości tej osoby. Nie zawsze jednak ta metoda jest skuteczna, dlatego MZK chce usprawnić kontrole biletów poprzez zwiększoną współpracę z policją. Będzie ona częściej wzywana do autobusu - tłumaczy Rafał Jabłoński.
W MZK zachwalają współpracę z policją, chociażby w kwestii udostępniania nagrań z monitoringu zainstalowanego w autobusach.
- W najbliższym czasie dojdzie do spotkania z przedstawicielem policji, na którym te kwestie zostaną omówione - mówi Benedykt Lanuszny, dyrektor Biura MZK.
Dalej piszemy o tym, kiedy wzywana jest do autobusu policja i ile to kosztuje.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień