Nie ma szefa metropolii. Był za to marny spektakl
Metropolia jeszcze nie zaczęła działać, a już potrzebuje przerwy. Chaos, samowolka, proceduralne tarcia i finałowy pat - taki był start metropolii. Na wybór szefa metropolii poczekamy jeszcze dwa tygodnie. Wczorajszą, inauguracyjną sesję zgromadzenia przerwano i odroczono, wywołując konsternację wśród większości samorządowców. Chwilę wcześniej Marcin Krupa, prezydent Katowic, przegrał wybory na przewodniczącego zgromadzenia.
O inauguracyjnej sesji zgromadzenia metropolii lepiej jak najszybciej zapomnieć. Zamiast wybrać swoje władze, przegłosować statut i budżet, samorządowcy przez kilkadziesiąt minut pogrążali się w proceduralnych mokradłach, a finałem tego marnego spektaklu była kuriozalna decyzja prowadzącego obrady wójta gminy Gierałtowice (najstarszy z członków zgromadzenia), który posiedzenie przerwał i odroczył o dwa tygodnie.
PILNE
JEST NOWY KANDYDAT NA SZEFA METROPOLII. UJAWNIŁA GO PREZYDENT ZABRZA
Jakość widowiska, które wczoraj obejrzeliśmy w sali Sejmu Śląskiego, dobrze podsumowuje cisza i konsternacja, jaka zapanowała po decyzji wójta Joachima Bargiela. Zdecydowana większość samorządowców była przerwaniem obrad nie tylko oburzona, ale i zaskoczona.
Wcześniej bolesną porażkę poniósł prezydent Katowic Marcin Krupa, który nie został wybrany przewodniczącym zgromadzenia metropolii.
ZOBACZ WIDEO:
Pyrrusowa wygrana
To on może czuć się dziś największym przegranym metropolitalnej inauguracji w sali Sejmu Śląskiego. Rano wydawało się, że przyznanie mu stanowiska przewodniczącego zgromadzenia związku jest formalnością. Ale obrady prezydent Krupa rozpoczął od kolejnego apelu do samorządowców o przełożenie wyboru władz metropolii. Według naszych informacji, część prezydentów najważniejszych miast aglomeracji mogła potraktować to jako złamanie ustaleń z poniedziałkowego spotkania w GZM. Tam kategoryczną większością (31:10) zdecydowano, że na pierwszej sesji powinno odbyć się głosowanie w sprawie szefa i zarządu metropolii.
Fakt, ten punkt (podobnie jak i inne) i tak przełożono - na 12 września. To jednak pyrrusowe zwycięstwo prezydenta Katowic. Za dwa tygodnie większość popierająca Kazimierza Karolczaka może przeforsować wszystko: „prezydenta” metropolii (Karolczak), przewodniczącego zgromadzenia (po przegłosowaniu Krupy szykowano na to stanowisko Andrzeja Dziubę, prezydenta Tychów) i zostawić Katowice bez reprezentanta w zarządzie (dziś w tej sprawie w miastach podregionu katowickiego jest pat). Metropolia z marginalnym znaczeniem Katowic w jej władzach byłaby dotkliwą porażką wizerunkową również Marcina Krupy.
Miło szybko się skończyło
To ledwie jeden z problemów, jaki obnażyło pierwsze posiedzenie metropolii. Sympatyczna atmosfera zakończyła się po wyborze prowadzącego obrady i wypowiedzi marszałka Wojciecha Saługi, który zadeklarował gotowość do współpracy zarządu województwa z zarządem metropolii. Później byliśmy świadkami chaosu. Najpierw regulaminowego, gdy cała sala zastanawiała się, w jakim trybie i kolejności wyłonić poszczególne organy związku. Atmosfera gęstniała, gdy Marcin Krupa apelował o przełożenie tych wyborów, a Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca, odpowiadał, że „metropolia bez władz nie jest metropolią”. I przypominał o poniedziałkowej decyzji zgromadzenia o wprowadzeniu głosowania do porządku obrad.
Chwilę później prezydent Katowic przegrał w głosowaniu, które miało dać mu funkcję przewodniczącego zgromadzenia. Zdobył większość głosów, ale nie pokryła się ona z ponad połową mieszkańców metropolii (w głosowaniu obowiązywała podwójna większość). Na marginesie, choć Krupa był jedynym kandydatem, przez kilka minut nie wiadomo było, kto tę kandydaturę ma zgłosić. Następnie mieliśmy przerwę, a po niej wójt Gierałtowic postanowił odroczyć sesję o dwa tygodnie.
Co mógł zrobić wójt senior
- Przerwałem obrady, bo atmosfera zrobiła się gorąca. To była moja decyzja - tłumaczył wójt Joachim Bargiel. - Za zasługi, które pan Krupa ma w tworzeniu metropolii, warto jeszcze raz się zastanowić i przez te 2 tygodnie przemyśleć sprawę jego wyboru.
Krupa z pytaniami o tę decyzję odsyłał do wójta Gierałtowic: - Gdyby to ode mnie zależało, przerwy bym nie ogłosił. Jestem przeciwny temu, co się stało, ale rozumiem - takie prawo ma przewodniczący - komentował prezydent Katowic. Zastrzegł, że 12 września raczej nie będzie ponownie kandydował na przewodniczącego zgromadzenia.
Trudno przypuszczać, by wójt Gierałtowic samodzielnie podjął tak nieoczekiwaną decyzję. Tym bardziej że - o czym mówiła duża część samorządowców - nikt jej z nimi nie skonsultował. Były nawet wątpliwości, czy wójt-senior miał prawo do takiego ruchu.
- Pan wójt miał tylko prowadzić obrady do wyboru przewodniczącego zgromadzenia. Podjął samowolną decyzję. Większość samorządowców potraktowano jak grupę, z którą nie warto rozmawiać - irytował się Chęciński.
Rację ma też prezydent Gliwic Zygmunt Frankiewicz, który podkreślał, że z punktu widzenia przyszłości metropolii, wczorajszy cyrk nie będzie miał większego znaczenia. Gdy metropolia zacznie w końcu działać. Albo jeśli.