Nie ma rektora, wykładowców, zajęć. Co ze studentami?
Studenci prywatnej wyższej szkoły Kadry dla Europy obawiają się, że szkoła upada. Uważają, że nowe władze grają na czas, by jak najdłużej pobierać od nich czesne, tymczasem zajęcia nie odbywają się, nie ma planu lekcji, dziekanat nie działa, brakuje wykładowców, szkoła nie ma też rektora.
– Nie chcemy nikogo oszukać, ani wyłudzać pieniędzy
– zapewnia Radosław Zagórski, nowy właściciel szkoły KDE.
Wykładowców i planu brak
Problemy szkoły trwają od lat. Placówka ma długi wobec wykładowców, ale także 1,6 mln zł długów wobec miasta Poznań, ponieważ nie płaciła czynszu za wynajmowany od miasta budynek. Wiosną zmieniły się władze uczelni. KDE kupiła spółka z Wołomina, która w całej Polsce skupuje bankrutujące uczelnie.
Obecne władze o trudną sytuację placówki oskarżają poprzedniego kanclerza oraz rektor szkoły, którzy ściśle ze sobą współpracowali.
– Mimo ogromnego zadłużenia rektor uczelni pobierała miesięcznej ponad 10 tys. zł pensji, a pracownicy dziekanatu 4,2 tys zł oraz 3,2 tys zł.
Wobec tych pracowników nie było nigdy opóźnień w wypłacaniu pensji – opowiada Zagórski.
Reszta tego szczęścia nie miała. W czerwcu opisywaliśmy sprawę trzech wykładowczyń, zadłużenie szkoły wobec nich sięga łącznie ponad 200 tys zł. O pieniądze walczą w sądzie.
Zobacz: Youtuberzy, którzy w opowiadają o medycynie
Źródło: Dzień Dobry TVN / x-news
Fama o tym, że szkoła nie płaci wykładowcom rozeszła się, w związku z czym KDE brakuje kadry. Kłopoty z jej skompletowaniem powodują, że nie da się ułożyć planu lekcji. Łukasz, student II roku studiów magisterskich zwrócił się do naszej redakcji z prośbą o pomoc. Tak relacjonuje sytuację w szkole:
– W tym roku plan jest pusty, zajęć brak, wykładowców również. Uczelnia zmieniła już kilkakrotnie siedzibę, wynajmowane są jakiekolwiek biura, wygląda to na celowe przedłużanie istnienia szkoły w celu pobierania czesnego
– pisze. Dodaje zarazem, że opłacił już pierwszy rok studiów magisterskich i dla niego oraz pozostałych studentów będzie to duża strata, jeśli nie uda im się ukończyć drugiego, ostatniego roku.
Zagórski przyznaje, że szkoła ma pewne problemy, „przechodzi etap przejściowy”, a zajęcia się rozpoczną.
– Zajęcia odbędą się w najbliższy weekend – zapewnia nas Sławomir Nelkowski, geodeta, częściowo wykładowca, częściowo pracownik administracyjny z Wołomina, który aktualnie odbiera telefony jako dziekanat KDE w Poznaniu.
Okazało się to konieczne po tym, jak dwoje jedynych pracowników dziekanatu z dnia na dzień odeszło z pracy.
– Aktualnie prowadzimy rekrutację na kierownika dziekanatu. To trwa. Zgłaszają się 19- i 20-latki. W innych częściach Polski na tym stanowisku za 2,2 tys. zł - nie pamiętam czy tyle oferujemy brutto czy na rękę - pracuje osoba po aplikacji radcowskiej i prokuratorskiej, a tutaj nie możemy nikogo znaleźć – żali się Nelkowski.
– W Poznaniu także wykładowcy chcą więcej niż stawki, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Lektorom języka angielskiego zwykle płacimy 35 zł/h. Tu nikt nie chce za tyle pracować.
Nie wiem kto tak wyśrubował stawki – dziwi się Nelkowski.
Rzucają nam kłody
Radosław Zagórski wielokrotnie w rozmowie z nami zapewnia, że sytuacja na uczelni ustabilizuje się, a jako argument przywołuje blisko dziesięć uczelni, które kupił wcześniej, a które nadal działają.
Polski łazik zbudowany przez studentów wystąpi w filmie
Źródło: TVN24 / x-news
– Nie poddamy się, ani nagonce opinii publicznej, ani ministerstwu, które obecnie rzuca nam kłody pod nogi nie wypłacając dotacji na stypendia dla studentów. Twierdzą, że nie dostali jednego czy drugiego sprawozdania. Cóż, prywatne szkoły wyższe nie są lubiane, tymczasem to one upowszechniły edukację wyższą w małych miastach – uważa Zagórski.
Zapewnia, że wszyscy studenci, którzy rozpoczęli naukę skończą ją. – W ostateczności poprosimy wykładowców z innych naszych uczelni, by dojeżdżali do Poznania – mówi.
Obecnie uczelnia kształci na kierunkach pedagogika oraz architektura. Władze uczelni nie potrafią powiedzieć ilu uczy się tam studentów. Ta liczba jest płynna – twierdzą.