Nie ma klusek ani szklanek, są za to monitory i nowoczesne systemy
Każdego dnia przez katowicki dworzec przejeżdża ponad 400 pociągów i przemieszcza się kilka tysięcy pasażerów. Wszyscy za każdym razem wsłuchują się w komunikaty głosowe i śledzą informacje na tablicach o przyjeżdżających i odjeżdżających pociągach. Żeby wszystko sprawnie działało, w ciągłej gotowości muszą być megafonistki. Odkrywamy kulisy ich pracy!
Na katowickim dworcu pracuje dziewięć megafonistek i jeden megafonista. Na każdej zmianie (to dwanaście godzin ciągłej pracy) są dwie osoby. Trzeba cały czas być skupionym, szczególnie w godzinach szczytu, kiedy natężenie ruchu pociągów jest największe. Wtedy trudno złapać chwile wytchnienia, ponieważ megafonistki nie tylko wygłaszają komunikaty głosowe, ale odpowiadają też za dynamiczny system informacji pasażerskiej, czyli komunikaty na wyświetlaczach.
Ściśle współpracują z dyżurnymi ruchu, którzy drogą radiową przekazują im dane o ruchu poszczególnych pociągów. Zaraz po otrzymaniu informacji od dyżurnego, jedna z pań wprowadza informacje na wyświetlacze, a druga zapowiada pociąg, bądź informuje np. o opóźnieniu, zmianie peronu.
- Stanowiskami pracy zmieniamy się co dwie godziny – mówi Justyna Nowak, megafonistka z kilkuletnim stażem pracy. Panie megafonistki odwiedziliśmy w ich miejscu pracy, kiedy na dworcu odbywał się normalny ruch. Pracują w niewielkim, ale wygodnym pomieszczeniu z komputerami i kilkoma monitorami. Przez dwa okna mają widok na wszystkie perony, więc mogą śledzić co aktualnie dzieje się na stacji. Przed remontem dworca PKP, pociągi były zapowiadane z wieży, która stoi na wysokości drugiego peronu.
- Teraz pociąg o 10.46 kończy bieg, potem mamy kolejny o 10.51, a „Morcinek” (TLK Kielce-Wrocław – przyp. red.) jest opóźniony pięć minut – informuje nas Justyna Nowak. No to korzystamy z chwilowej przerwy i pytam o pracę megafonistek, które codzienne są przewodnikami dla tysięcy pasażerów na katowickim dworcu. To od ich pracy zależy czy ludzie pójdą na właściwy peron i wsiądą do tego pociągu, do którego chcą. Tak więc, czy to jeszcze praca czy już misja?
- To zależy jak się na to spojrzy. Dla mnie to bardzo przyjemna praca, przede wszystkim z ogromną odpowiedzialnością. Niektórym wydaje się, że przyjdziemy, posiedzimy, zapowiemy, wyświetlimy kilka informacji i tyle. Ale tak nie jest. My przekazujemy informacje dla ogromnej rzeszy ludzi, którzy bazują na komunikatach od nas. Jak się pomylimy, to nie jest wesoło, ale na szczęście zawsze można poprawić swój błąd – opowiada Justyna Nowak. Wpadki zdarzają się nawet najbardziej doświadczonym. Pułapek jest dużo. Można nie wyłączyć mikrofonu i ludzie na dworcu usłyszą coś więcej niż powinni. Można się zwyczajnie przejęzyczyć, czy też pomylić.
- Staramy się, aby takich wpadek nie było wcale, albo jak najmniej. Bardzo mocno się wzajemnie pilnujemy – przyznaje Justyna Nowak. Jak dodaje, nie ma możliwości, aby przeoczyć jakikolwiek pociąg. - Wszystko jest monitorowane, jeśli pociąg jest opóźniony to mamy specjalny system, który nas o tym informuje.
Megafonistki otoczone są monitorami. Pani, która zapowiada ma jeden, gdzie znajduje wszystkie potrzebne informacje o ruchu pociągów. Może sprawdzić, gdzie jest dany skład i czy jedzie planowo. Pani, która wyświetla komunikaty, ma trzy monitory. Po prawej widzi wszystkie tablice - wyświetlacze i informacje jakie są nich wyświetlane. Wszystko jest na bieżąco aktualizowane. Przed sobą ma monitor z systemem, gdzie wprowadza dane, a po lewej ekran z widokiem z kamer, które są rozmieszczone na stacji. Dzięki nim ma podgląd na to, co dzieje się na poszczególnych peronach. Poza tym megafonistki mają wokół siebie rozkłady jazdy, a także specjalną książkę, gdzie muszą wpisywać informacje o ewentualnych opóźnieniach, bądź zmianach (np. kiedy pociąg wjedzie na inny tor niż zakłada to rozkład). Codziennie zapowiadają kilkaset pociągów, ich nazwy znają na pamięć. A czy mają swoje ulubione pociągi? Niekoniecznie.
- Najlepiej zapowiada się krótkie pociągi. Trudniej zagraniczne składy – przyznaje z uśmiechem Justyna Nowak. Dodaje, że zapowiedzi w języku angielskim są tak skonstruowane, że nawet jak się nie zna tego języka, to można sobie z tym spokojnie poradzić. Dla megafonistek częste zmiany rozkładów nie są korzystne. Jak tylko zdążą przyzwyczaić się do jakiegoś pociągu, to potem wraz z kolejną korektą rozkładu jazdy mogą zachodzić zmiany i wtedy na nowo muszą je wprowadzać do zapowiedzi megafonowych.
Za każdym razem komunikaty wygłaszane są w taki sam sposób zgodnie z europejskimi normami. Wszystko zapisane jest w instrukcji, która cały czas jest pod ręką. Podstawowe komunikaty wszyscy w tej pracy znają na pamięć. - Mamy naturalnie swoje ściągi, tak jak rozkład jazdy, którego się trzymamy. Bez tego ani rusz. To najważniejszy dokument w naszej pracy. Tutaj są godziny przyjazdów, odjazdów, numery pociągów, a także tory, na które ma wjechać dany skład – podkreśla Justyna Nowak. Co ciekawe, w codziennej pracy nie operują numerami peronów, tylko torów. To ułatwia i systematyzuje ich pracę.
Jeżeli ktoś myślał, że wszystko wygląda tak jak w kultowym polskim filmie „Miś”, to był w grubym błędzie. Nie ma klusek, czy szklanek. Jest za to porządny sprzęt, gong, a panie megafonistki doskonale wiedzą co mają robić. Jak się okazuje, nie brakuje skarg na ich pracę. Przyczyny są różne. A to niewyraźne komunikaty, a to błędna informacja, albo ktoś w ogóle niczego nie usłyszy.
- Codziennie na dworcu są tysiące ludzi. Po południu w godzinach szczytu (14-17) pociągi odjeżdżają co kilka minut i są tacy, którzy nagle nic nie słyszą i twierdzą, że nie było zapowiedzi jakiegoś pociągu – nie ukrywa Justyna Nowak. Ale panie megafonistki mają również swoich fanów. Na jednym z kolejowych forów znaleźliśmy taki wpis: „ W Katowicach była taka megafonistka, której głos brzmiał jak głos nastolatki, nie wiem czy dalej pracuje, ale jej głos mi się podobał”. A w odpowiedzi: „Zdecydowanie najlepsza megafonistka na dworcu w Katowicach. Odkąd pracuję na kolei ją polubiłem (z głosu) i chciałbym poznać osobiście. Statystycznie najrzadziej (wcale?) się myli i ładnie zapowiada”. Panie jak przyznają, forów i ocen swojej pracy w internecie nie śledzą.
Megafonistki regularnie przechodzą badania głosu, który jest ich głównym narzędziem pracy. Jeśli coś jest nie tak, to są kierowane do foniatry, co jednak zdarza się rzadko. Coraz częściej natomiast zdarza się, że panie są rozpoznawane po głosie.
- Znajomi jak jadą, to doskonale wiedzą, że to akurat ja zapowiadałam pociąg – mówi Justyna Nowak. Poza odpowiednim głosem w tej pracy potrzebna jest elegancka dykcja, spokój, umiejętność pracy w zespole, a także doskonała organizacja pracy. Za rekrutacje odpowiada spółka PKP Polskie Linie Kolejowe S.A.. Wszystkie kandydatury są weryfikowane przez specjalnie powołaną komisję.
Na Śląsku w trzech Zakładach Linii Kolejowych (Sosnowiec, Tarnowskie Góry, Częstochowa) jest ponad 700 osób, które wygłaszają komunikaty megafonowe na stacjach i przystankach osobowych. W większości przypadków są to dyżurni ruchu oraz megafoniści na stacji w Katowicach. Zapowiedzi megafonowe prowadzone są na tych stacjach i przystankach osobowych, które są wyposażone w urządzenia nagłaśniające.
PKP PLK od kilku miesięcy testuje system automatycznego zapowiadania pociągów. Zamiast megafonistek komunikaty wygłaszają syntezatory mowy. Nie wiadomo jednak, czy na kolei zdecydują się na wprowadzenie tego systemu. Komunikaty nie zawsze są zrozumiałe i dokładne. Poza tym w kryzysowych sytuacjach, kiedy np. opóźnienia pociągów są bardzo duże, komputery mogą sobie nie poradzić.