Nie łykajcie płynu Lugola ani tabletek z jodem. Wybuchu nie było!

Czytaj dalej
Fot. brak
Anna Folkman anna.folkman@polskapress.pl

Nie łykajcie płynu Lugola ani tabletek z jodem. Wybuchu nie było!

Anna Folkman anna.folkman@polskapress.pl

Nie milkną echa plotki dotyczącej awarii i wybuchu w elektrowni jądrowej w Belgii.

Pogłoski mogą wywołać niemałe zamieszanie. W związku z doniesieniami z Belgii i nerwową reakcją wśród Polaków Państwowa Agencja Atomistyki wydała oświadczenie.

Wybuchu i awarii nie było

- W związku z pojawiającymi się zapytaniami dotyczącymi bezpieczeństwa belgijskiej elektrowni jądrowej Tihange, Państwowa Agencja Atomistyki informuje, że na terenie elektrowni nie doszło do awarii, a w związku z tym nie istnieje jakiekolwiek zagrożenie radiacyjne - czytamy w komunikacie, który zamieszczono na stronie internetowej Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. - Dystrybucja tabletek ze stabilnym jodem na terenie okolic elektrowni jest działaniem wynikającym z polityki bezpieczeństwa i nie wynika z jakiejkolwiek sytuacji awaryjnej. Dzięki temu mieszkańcy są wyposażeni w środki bezpieczeństwa, gdyby do ewentualnej awarii doszło kiedykolwiek w przyszłości. Uwzględniając powyższe, nie należy podejmować żadnych działań, a w szczególności przyjmować preparatów z jodem na własną rękę.

Jak przekonuje PAA cytowane w informacjach medialnych „mikropęknięcia” w reaktorze elektrowni jądrowej Tihange są w istocie drobnymi, powierzchniowymi (kilka milimetrów) pęknięciami w grubej na kilkanaście centymetrów stalowej obudowie zbiornika ciśnieniowego reaktora. Pierwsze z nich zostały wykryte w 2012 r. i wtedy też zostały one gruntownie przebadane przez belgijski urząd dozoru jądrowego. Wyniki tych analiz wskazują, że pęknięcia nie mają wpływu na bezpieczeństwo reaktora. Obecnie elektrownia pracuje normalnie.

Brakuje Płynu Lugola

- Rzeczywiście pacjenci szukają Płynu Lugola. Jedna z naszych pacjentek chciała go kupić, by podać dziecku w związku z rzekomą awarią w elektrowni atomowej w Belgii - mówi mgr Danuta Parszewska-Knopf, właścicielka czterech aptek w Szczecinie. - Poinformowaliśmy ją, że taki płyn, który stosuje się wewnętrznie jest teraz niedostępny w hurtowniach. Został wykupiony lecz, można poprosić lekarza o wypisanie recepty na płyn Lugola do zrobienia w aptekach.

W hurtowaniach w tej chwili można go dostać bez recepty tylko do użytku zewnętrznego. Bez recepty można też kupić tabletki z jodem, ale jest to suplement diety więc dawka jest pod znakiem zapytania. Nie każdy może jednak przyjmować te środki. Mogą one mieć niekorzystne działanie w połączeniu np. z niektórymi chorobami.

- Wszystko powinno odbywać się pod kontrolą lekarza, który powinien poinformować kiedy, kto i w jakiej dawce powinien jod przyjmować. Tabletki z jodem dostępne są w aptekach też jako lek, ale potrzebna jest recepta lekarza - dodaje Parszewska-Knopf. - Jeśli ktoś jednak nie ma przebadanej tarczycy, powinien wspólnie z lekarzem zastanowić się czy go zastosować. Co innego stosowanie, co innego zabezpieczenie. Uważam, że mimo wszystko kupowanie np. tabletek z jodem ma sens, jeśli chcemy je mieć na wypadek wybuchu, który przecież może mieć miejsce. Pamiętajmy jednak, żeby najpierw udać się do lekarza i nie przyjmować jodu, jeśli nie będzie potwierdzonej informacji o wybuchu. Ważny jest moment podania leku. Jeżeli weźmiemy go za wcześnie, skutku nie będzie, bo z tego co wiem podanie dawki jodu zabezpiecza na 24 godziny.

Można sobie zaszkodzić

- To nie jest dobry pomysł, by bez wskazań medycznych, na własną rękę kupować i przyjmować tabletki z jodem czy płyn Lugola - ostrzega prof. Bożena Birkenfeld z Zakładu Medycyny Nuklearnej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. - W Czarnobylu w 1986 roku była prawdziwa katastrofa, nastąpił wybuch i zagrożenie napromieniowaniem tarczycy w wyniku emisji do atmosfery I-131 występowało. Po takim napromieniowaniu, teoretycznie może wystąpić rak tarczycy, który pojawia się wiele lat po narażeniu na promieniowanie.

Występuje szczególnie po napromieniowaniu osób młodych. Z perspektywy lat po tej katastrofie, wykazano, że liczba raków tarczycy w bardzo niewielkim stopniu wzrosła w porównaniu z okresem poprzednim.

- Uważa się, patrząc wstecz, że w wielu regionach, w tym także w regionach w Polsce, podawanie profilaktyki jodowej przyniosło więcej szkody niż pożytku - zauważa prof. Birkenfeld. - Teraz po wielu latach to wiemy, że nie było potrzebne na tak szeroką skalę.

Teraz, kiedy odpowiednie do tego instytucje monitorują obecność skażenia nad Polską i wydają komunikaty, że nie doszło do awarii i wybuchu, że nie ma skażenia, taka profilaktyka jest zupełnie niepotrzebna. Nie ma zagrożenia a ludzie mimo to chcą łykać jod.

- Przyjmowanie tabletek czy płynu bez wskazań, może grozić zablokowaniem tarczycy, spowodowaniem jej nadczynności a także spowodować objawy wynikające ze złej tolerancji jodu - szczególnie w przypadku dzieci, może wywoływać reakcje niepożądane, wymioty. To wszystko nie grozi na szczęście śmiercią, ale może być szkodliwe dla zdrowia. Skutki uboczne nieuzasadnionego podawania jodu w tabletkach lub w płynie mogą niepotrzebnie je pogorszyć - kończy pani profesor.

Cały czas pod kontrolą

W Polsce cały czas pojawiają się fałszywe informacje na temat „chmury promieniotwórczej” i skażenia promieniotwórczego w związku z domniemaną awarią elektrowni jądrowej w Belgii. Państwowa Agencja Atomistyki informuje, że są one nieprawdziwe. Nie było awarii reaktora. Nie doszło do żadnych uwolnień substancji promieniotwórczych. Nie ma skażenia ani na terenie Polski, ani innych państw europejskich.

Anna Folkman anna.folkman@polskapress.pl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.