Nie każdemu posłowi wolno mieć parcie na szkło. To się udaje tylko u Pawła Kukiza [wideo]
Kukiz’15 to jedyne ugrupowanie w parlamencie, którego członkowie mogą publicznie mówić to, co naprawdę myślą. Pozostali słuchają partii.
Niemal wszyscy parlamentarzyści regionu biją się w piersi, że występując w ogólnopolskich mediach, mówią to, co myślą, a nie to, czego oczekuje od nich partia. Zbigniew Girzyński, były poseł PiS, nie za bardzo wierzy w te zapewnienia: - Dwa razy zostałem zawieszony za wystąpienia w mediach i kilka razy byłem na dywaniku szefów klubu - mówi ze śmiechem. - Bo nie byłem zbyt pokorny.
Jeśli wierzyć oficjalnej wersji klubu Platformy, właśnie za niekonsultowane z kierownictwem partii występy w telewizji został zawieszony w prawach członka Michał Kamiński, jeden z autorów wyborczej klęski PO. Zawieszono go tylko na miesiąc, a oficjalny powód nieco zaskakuje: poseł „nie informował o swoich wystąpieniach medialnych szefów PO odpowiedzialnych za przekaz medialny”.
Czy z tego wynika, że polscy parlamentarzyści muszą meldować zwierzchnikom o każdym wystąpieniu w mediach i uzyskiwać zgodę na udział w programach? Czy tzw. przekazy dnia, które większość posłów otrzymuje co rano przez telefon, lub internetowe komunikatory to polecenia, co można dziennikarzom powiedzieć, a czego unikać? - Rzadko dostajemy tzw. przekazy dnia - mówi Eugeniusz Kłopotek, poseł PSL, znany z ciętych wystąpień. - Ale dla mnie nie mają znaczenia, zawsze mówię to, co myślę, i mam swoje zdanie. A spotykając się w klubie, znamy linię partii.
Wideo: G. Schetyna: Michał Kamiński jest recydywistą, dlatego został ukarany
źródło: TVN24/x-news
Na pytanie o przekaz dnia poseł Michał Stasiński z Nowoczesnej reaguje śmiechem: - Szczerze? W każdej partii funkcjonują zespoły prasowe. Robią dla nas medialną prasówkę oraz przekazują najważniejsze informacje. Natomiast udział w telewizji i radiu jest zorganizowany, to zespół wie, który z posłów jest w Warszawie i w jakich komisjach działa, by mówić z sensem.
Poseł Stasiński twierdzi, że zawieszenie Kamińskiego jest wyłącznie pretekstem - tam chodzi o walkę frakcyjną między ludźmi Schetyny i b. premier Kopacz. - To złośliwość wobec Kamińskiego, bo podczas audytu pani Kopacz pokazała, że jeszcze się liczy.
Jeden ze stołecznych posłów PO, pragnący zachować anonimowość, przedstawił „Pomorskiej” inną wersję: - W każdej partii są ludzie, którzy nawet mimo dawnych zasług psują wizerunek ugrupowania. I tak jest z Kamińskim - my po prostu wiemy, że jego czas minął, że irytuje wyborców, a mimo to ma og-romne parcie na szkło.
Tę opinię prostuje lider regionalnej Platformy poseł Tomasz Lenz: - Dla nas jest oczywiste, że na program telewizyjny na temat ochrony środowiska idzie ktoś kompetentny w tej dziedzinie, a na temat armii wystąpi w telewizji kto inny. Tymczasem Michał Kamiński nie przestrzegał tej zasady.
I właśnie dobrą organizacją występów medialnych oraz kompetencjami posłów zajmuje się zespół prasowy - tłumaczą także posłowie PiS. Mają zespół medialny - i tam trzeba „meldować” zaproszenia do ogólnopolskich mediów, są też owe przekazy dnia. Potwierdza to włocławski poseł PiS Łukasz Zbonikowski.
Tego swoistego ręcznego sterowania nie ma tylko w ugrupowaniu Kukiz’15. Poseł Paweł Szramka dowodzi, że w jego stronnictwie nie ma dyscypliny partyjnej: - Jesteśmy klubem złożonym z parlamentarzystów różnych światopoglądów i panuje u nas pełna wolność słowa. Staramy się mieć jednolity głos, ale nie do pomyślenia jest nakazywanie lub zakazywanie wystąpień publicznych. Nie słyszałem, by ktokolwiek z naszych posłów miał kłopoty przez swoje wystąpienia.