Nie jest tak, że się we wszystkim zgadzamy, ale chcemy razem zadbać o pomorskie inwestycje
Z Marcinem Horałą, posłem Prawa i Sprawiedliwości z Gdyni, rozmawia Łukasz Kłos.
Ależ państwo parlamentarzyści zaskoczyli! W samym środku wojny polsko-polskiej taka ponadpartyjna inicjatywa.
Mówi pan o powołaniu Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Gdyni i Małego Trójmiasta Kaszubskiego? Wbrew pozorom nie jest to takie rzadkie. Radom na przykład ma taki zespół.
W tej - jakże gorącej - kadencji na Pomorzu podobnego porozumienia nie było.
Tak, to prawda.
Skąd ten przypływ chęci do współpracy?
Już ponad rok w Sejmie działamy. Każde z nas próbuje różne ważne tematy i sprawy wychodzić. Stąd mój pomysł, by połączyć siły i zwiększyć tym samym naszą skuteczność. Wiadomo, jeden poseł ma lepsze rozeznanie w jednej dziedzinie, drugi w innej. Komuś łatwiej będzie przebić się z jedną sprawą, innemu z drugą. I tak możemy nawzajem wesprzeć się w działaniach, które powinny nas łączyć.
W zespole jest poseł Grzegorz Furgo z .Nowoczesnej, posłowie Stanisław Lamczyk i Kazimierz Plocke z PO, niezrzeszony Jan Klawiter oraz Dorota Arciszewska-Mielewczyk i Janusz Śniadek z PiS oczywiście. A czym Pan przyciągnął politycznych konkurentów do zespołu?
Niczym szczególnym. Do kilku posłów najzwyczajniej zwróciłem się z osobistym zaproszeniem. Oczywiście, zespół ma charakter otwarty. Każdy z parlamentarzystów może przyjść i zapisać się. Kilkorga posłów z naszego rejonu jeszcze nie ma w zespole, ale może wynikać to z tego, że nie do wszystkich udało mi się dotrzeć osobiście. Być może przeoczyli fakt powstania zespołu. Mam nadzieję, że jak się teraz dowiedzą, to dołączą do nas.
Jakie tematy zamierzają państwo poruszać w ramach zespołu?
Najłatwiej powiedzieć, że wszystkie, które leżą na sercu mieszkańcom Gdyni i Małego Trójmiasta Kaszubskiego. A te, o których już teraz wiadomo, to po pierwsze infrastruktura drogowa. Najbardziej na czasie są gorące tematy trasy S6 i Trasy Kaszubskiej.
Ostatnio ta inwestycja posłów raczej poróżniła niż skłaniała do współpracy.
Nie powiedziałbym, żeby od razu podzieliła. Być może część aktorów sceny politycznej postanowiła zbić trochę kapitału na problemach z Programem Budowy Dróg Krajowych zostawionym po poprzednim rządzie, który był po prostu nierealny.
Za to wypowiedzi m.in. posła i wiceministra infrastruktury Smolińskiego były dla wielu niepokojące.
Rzeczywistość jest, jaka jest, pieniądze z nieba nie spłyną. Ale ten spór to już historia, bo wszystkim tak czy siak zależy, żeby ta inwestycja doszła do skutku.
I kłócić się już państwo nie będą?
O oceny historyczne, oczywiście, możemy się dalej kłócić. Nie jest przecież tak, że odtąd teraz we wszystkim będziemy się zgadzali. To, w czym się zgadzamy, to by kluczowe przedsięwzięcia dla regionu były w miarę możliwości jak najszybciej zrealizowane. I oto się będziemy starali wspólnie.
To jakie będzie pierwsze zadanie? Jakie plany na najbliższą przyszłość?
Pierwsze będzie wspomniane S6. Pewnie już na najbliższe posiedzenie Sejmu zaprosimy kierownictwo Ministerstwa Infrastruktury i będziemy rozmawiać. W następnej kolejności zapewne poruszymy temat przywrócenia dowództwa Marynarki Wojennej do Gdyni. Odbieramy bardzo zachęcające sygnały. Niemniej czas mija i chcielibyśmy, aby odpowiednie władze postawiły kropkę nad i w tej sprawie. A co dalej, to zobaczymy...