Nie doczekali się córeczki...
Luiza Gordzelewska musiała urodzić w szpitalu w Świebodzinie martwą córeczkę. Prokuratura sprawdza, dlaczego Kalinka nie dożyła porodu.
Luiza Gordzelewska cały czas wraca myślami do 2 listopada 2013 r., kiedy w przewidywanym dniu porodu przestała odczuwać ruchy dziecka. Pojechała do szpitala, gdzie od położnej usłyszała, że słabniecie ruchów przed porodem jest normalne. Zrobiono jej badanie KTG, ale ordynator oddziału ginekologicznego w drzwiach spojrzał na wynik KTG. – Nie wpuścił mnie do gabinetu. Na korytarzu przybił pieczątkę na wyniku badania, w karcie ciąży i to było na tyle, odszedł – opowiada pani Luiza.
Świebodzinianka wróciła do domu. Na drugi dzień kobiecie odeszły wody. Pojechała do szpitala. Lekarz wykonał badanie USG i oznajmił, że dziecko nie żyje.
Lekarze kazali urodzić jej martwe dziecko
– Po dramatycznej wiadomości prosiłam o cesarskie cięcie, ale lekarze powiedzieli, żebym urodziła siłami natury – wspomina dramatyczne chwile pani Luiza. Kobieta czekała całą noc na wywołanie porodu. – To był koszmar...
Pani Luiza została sama z problemem, bez żadnej pomocy szpitala, bez wsparcia psychologa. – W dodatku personel był zdenerwowany faktem, że przebywa ze mną moja najbliższa rodzina – opowiada kobieta. Nikt nie powiedział nawet „przepraszam”. – Pani Luiza została narażona na ogromny stres, a tragedia, którą przeżyła nigdy nie zostanie wymazana z pamięci – mówi mecenas Anna Drobek, pełnomocnik państwa Gordzelewskich.
Śledztwo utknęło jednak aż na dwa lata
Sprawą zajęła się prokuratura. Jej prowadzenie utknęło jednak na… dwa lata. Dlaczego? – Śledztwo dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci, konieczna jest jednak opinia biegłych – informuje prokurator Krzysztof Pieniek, szef Prokuratury Rejonowej w Świebodzinie.
Prokuratura zawsze wyznacza biegłych z uniwersytetu medycznego - mówi prokurator Pieniek. - W tym zespole musi być osoba z tytułem profesora. Prokuratura pyta też wcześniej, czy dana instytucja jest w stanie wydać opinię. W tym wypadku wyznaczono biegłych z zakładu medycyny sądowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. A ci opóźniali wydanie niezbędnej opinii.
– To działanie można nazwać opieszałością biegłych. Ta opinia jest kluczowa dla całej sprawy – mówi mecenas Drobek.
Świebodzińska prokuratura kilka razy ponaglała biegłych. Ci jednak wyjaśniali, że mają np. remont. Próbowaliśmy skontaktować się z zakładem medycyny sądowej WUM. Bezskutecznie.
Zwróciliśmy się do rektora WUM. To przyniosło efekt. Prof. Sławomir Nazarewski, prorektor ds. klinicznych, inwestycji i współpracy z regionem na piśmie nakazał wyjaśnienie przyczyn opóźnienia w wydaniu opinii lekarskiej. Nakazał również podanie terminu wydania opinii i potraktowanie sprawy jako pilnej. Wiemy już, że opinia zostanie wydana w marcu.
To wskazuje na „poważny błąd lekarza”
Sprawę poważnie potraktowała Okręgowa Izba Lekarska w Zielonej Górze. Rzecznik odpowiedzialności zawodowej dopatrzył się poważnych błędów i zaniedbań ze strony lekarza szpitala w Świebodzinie, odpowiedzialnego za złe odczytanie wyniku badania KTG.
Również opinia biegłego powołanego do sprawy przez poszkodowanych - prof. Grzegorza Bręborowicza z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu - wyraźnie wskazuje na poważny błąd lekarza, którego skutkiem była śmierć dziecka.
O komentarz do sprawy poprosiliśmy również Nowy Szpital w Świebodzinie. Zarząd lecznicy zapewnia, że od samego początku deklaruje pełną wolę wyjaśnienia sprawy śmierci nienarodzonego dziecka. Przekazuje również wyrazy współczucia rodzinie po stracie dziecka.- Bardzo współczujemy pani Luzie i całej rodzinie z powodu śmierci dziecka. Dla nas każda taka sytuacja jest również dramatem – informuje Marta Pióro, rzeczniczka Nowego Szpitala. I dodaje, że zarząd szpitala od samego początku deklarował pełną wolę wyjaśnienia tego zdarzenia i nadal podtrzymuje tę deklarację. - Na wszystkie pytania instytucji zajmujących się tą sprawą odpowiadaliśmy i będziemy odpowiadać niezwłocznie – zapewnia M. Pióro.
Szpital współczuje i czeka na wyrok sądu
Rzeczniczka Nowego Szpitala w imieniu prezes Wiesławy Cieplickiej informuje, że „takie zdarzenia są zawsze bardzo przykre dla wszystkich. Nie jesteśmy na nie obojętni. Przy okazji udzielania wyjaśnień na skargę, prezes wyraziła swoje ubolewanie z powodu zaistniałego zdarzenia i przekazała wyrazy współczucia pacjentce i jej mężowi z powodu śmierci dziecka”.
Jak się dowiedzieliśmy, lekarz, który podstemplował wynik KTG, dalej pracuje w szpitalu. Zarząd placówki czeka na wyrok sądu.
Autor: Piotr Jędzura