„Nie” dla krzyża w szkołach
1958. Przed rozpoczęciem roku szkolnego komunistyczne władze nakazały usunięcie krzyży ze wszystkich szkół. Decyzja ta wywołała liczne protesty. W województwie krakowskim dochodziło do manifestacji.
Krakowski Oddział IPN i „DZIENNIK POLSKI” PRZYPOMINAJĄ
W październiku 1956 r. Kościół i wierni w Polsce odzyskali na fali odwilży część swobód odebranych w czasach stalinowskich - m.in. w szkołach pojawiły się symbole religijne. Jednak w połowie 1958 r. władze komunistyczne odeszły od krótkotrwałej normalizacji i przystąpiły do zdecydowanych działań wymierzonych w Kościół.
4 sierpnia 1958 r. minister oświaty Władysław Bieńkowski podpisał Okólnik nr 26 w sprawie przestrzegania zasad świeckości szkoły, w którym m.in. zobowiązywał władze oświatowe i nauczycieli do usunięcia z klas lekcyjnych krzyży oraz przypominał, że „sprzeczne ze świeckim charakterem szkoły jest odmawianie modlitwy w szkole”.
Mobilizacja w terenie
Wraz z rozesłaniem tych przepisów do władz oświatowych rozpoczęły się narady i spotkania z nauczycielami i członkami PZPR. Wyjaśniano na nich istotę uregulowań oraz procedurę postępowania przy realizacji Okólnika. Sondowano także opinie wyrażane na ten temat przez partyjne „doły” oraz oceniano postawę nauczycieli i kierowników szkół, mobilizując ich jednocześnie do zdecydowanych posunięć. Do rozmów zapraszano także członków Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego licząc, że działacze wesprą akcję, a jednocześnie pomogą pacyfikować nastroje wśród mieszkańców wsi i miasteczek.
Wielu aktywistów partyjnych i urzędników miało w pamięci wydarzenia z października 1956 r., kiedy ludzie spontanicznie zaczęli przywracać krzyże w szkołach i urzędach, a pod naciskiem rodziców przywracano katechezę do szkół. Dochodziło wówczas do gróźb pobicia najbardziej gorliwych prześladowców Kościoła. Nie może zatem dziwić fakt, że przygotowując się w terenie do wykonania przepisów okólnika ministra Bieńkowskiego, wielu komunistycznych decydentów obawiało się reakcji lokalnych społeczności.
Przewodniczący Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Myślenicach Józef Ćwik jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego wyrażał obawy o to, kto będzie usuwał krzyże. „Trzeba nam wiedzieć, że kto już raz się tymi sprawami zajmował i w okresie października był atakowany, a nie miał od nikogo poparcia - obecnie już w te sprawy nie zechce się angażować”.
Próba sił
Nie było powiatu w województwie krakowskim, w którym akcja usuwania krzyży przeprowadzona była bezkonfliktowo, jednak z największym oporem władze spotkały się w powiatach południowych i wschodnich.
Na reakcje społeczeństwa władze nie musiały czekać do 1 września. We wsi Bytomsko w powiecie bocheńskim już 21 sierpnia trzydzieści kobiet weszło do budynku szkoły i zawiesiło na ścianach zdjęte wcześniej krzyże. 1 września do Bytomska „wyjechały władze milicyjne i prokuratorskie i przywróciły porządek. Sprawczynie zajścia pochowały się, ale otrzymały wezwanie do zjawienia się w prokuraturze w Bochni”.
Począwszy od 1 września przez kolejne dni w całym województwie dochodziło do niepokojów spowodowanych obroną symboli wiary. W Bukowie koło Skawiny grupa pięćdziesięciu mieszkańców weszła do szkoły i zażądała od kierownika szkoły zwrotu krzyży. Gdy je otrzymali, ze śpiewem na ustach umieścili je ponownie na ścianach izb lekcyjnych.
Wielu kierowników szkół, bojąc się „gniewu ludu” usuwanie krzyży zlecało sprzątaczkom, które często odmawiały
Także w powiecie tarnowskim doszło do poważnych napięć. 11 września w miejscowości Ładna pojawiła się grupa funkcjonariuszy ZOMO oraz jeden pracownik SB. Mieli zatrzymać trzy osoby, które w nocy z 3 na 4 września weszły do budynku szkoły i ponownie zawiesiły krzyże. Podczas wykonywania tych czynności wokół zaczął zbierać się tłum mieszkańców (około 160 osób), którzy śpiewali pieśni religijne i wznosili w kierunku interweniujących okrzyki: „hitlerowcy, gestapowcy”. Kobiety nakłaniały mężczyzn, żeby wzięli w ręce kosy i widły, i nie dopuścili „aby zabrali Boga”. Wówczas dowodzący akcją wydał rozkaz użycia gazów i pałek. Po rozproszeniu mieszkańców zatrzymano dwie najbardziej agresywne osoby.
W Trzebuni 2 września 1958 r. przed szkołą zebrało się około 150 mieszkańców. Niektórzy z nich wyłamali zamek, weszli do środka i zawiesili na ścianach krucyfiksy. Następnego dnia do Trzebuni przyjechał prokurator oraz funkcjonariusze SB. Tego dnia przed budynkiem, gdzie mieściła się szkoła zebrało się około 500 osób. Kilka z nich weszło do środka i pobiło funkcjonariusza SB Czesława Gucika, w wyniku czego doznał wstrząśnięcia mózgu. W celu spacyfikowania protestujących wysłano oddział ZOMO. Bezpośrednio po wydarzeniach zatrzymano dwanaście osób.
Zanotowano także wypadki bojkotowania zajęć szkolnych przez młodzież. Tak było np. 7 września w szkole w Odporyszowie, gdzie na lekcje nie przyszli uczniowie siódmej klasy. W Żelichowie i Woli Żelichowskiej w powiecie dąbrowskim w związku z usunięciem krzyży rodzice nie przyprowadzali dzieci do przedszkoli.
Strach decydentów
Wielu kierowników szkół, bojąc się „gniewu ludu” usuwanie krzyży zlecało sprzątaczkom, które też często odmawiały wykonania tych poleceń.
Inni nie podjęli żadnych działań. Jak donoszono z Bochni, bezpartyjna kierowniczka szkoły w Łapanowie nie zdjęła „emblematów religijnych” ze strachu, bowiem „w październiku [1956 r.] ucierpiała” za walkę z religią. Z kolei kierowniczka szkoły w Szczucinie w powiecie dąbrowskim, oświadczyła podczas narady 28 sierpnia, że nie wykona zapisów Okólnika, „uzasadniając tym, że po Październiku była szykanowana przez miejscowe społeczeństwo za zdjęcie krzyży. Do końca zachowała się biernie do powyższego okólnika”.
Tam gdzie nauczyciele włączyli się w akcję, napotykali na trudności w zaopatrywanie się w żywność, dochodziło także do gróźb. Pewne problemy władze miały w tych miejscowościach, gdzie szkoły znajdowały się w prywatnych budynkach. Gdy ich właściciele odmawiali usunięcia krzyży, straszono ich sankcjami prokuratorskimi. We wsi Demblin (pow. dąbrowski) gdy usunięto krzyże, właściciel budynku, w którym znajdowały się sale lekcyjne, wyrzucił ławki szkolne przez okno.
Inspektor Szkolny z Dąbrowy Tarnowskiej otrzymał do dyspozycji samochód służbowy, którym objeżdżał miejscowości, gdzie wystąpiły największe trudności i mobilizował osoby odpowiedzialne do działań, „W tej chwili w terenie jest taka atmosfera, że gdy samochód pokaże się w gromadzie zaraz jest obtoczony przez ludność, która pyta po co przyjechał. Obserwuje się pewne załamanie wśród pracowników w terenie”, alarmował Komitet Powiatowy PZPR.
Jak za okupacji
Postawa duchowieństwa była zróżnicowana. Niektórzy księżą nie chcąc dopuścić do eskalacji protestów i bardziej zdecydowanych działań władz prosili wiernych o modlitwę. Nic tak lokalnych aparatczyków nie doprowadzało do wściekłości, jak porównywanie ich postępowania do zachowania niemieckich okupantów. Na początku września w trakcie spotkania z proboszczami z powiatu brzeskiego w Prezydium Powiatowej Rady Narodowej Ks. Walenty Mróz z Tymowej wyraził swój krytyczny stosunek do decyzji władz. Nawiązał do doświadczeń z okupacji, kiedy władze niemieckie też początkowo zapewniały o swobodzie religijnej. Ja w imieniu wszystkich tu zebranych księży protestuję [przeciwko] ostatniemu okólnikowi Ministra Oświaty, gdyż jest naruszeniem swobód religijnych. My jako duszpasterze stoimy za obroną sztandarów wiary, sztandarem tym są krzyże, które obecnie sią zdejmowane. My wszyscy uważamy, że jest to skrajne prześladowanie wiary.
Z informacji władz oświatowych wynikało, że do 9 września krzyże pozostały lub ponownie były zawieszone w około 30 proc. szkół (ponad 600). Do połowy września, w związku z niewywiązywaniem się z realizacji postanowień okólnika, zawieszono w obowiązkach dwunastu nauczycieli i kierowników szkół.
Według milicyjnych raportów do 15 września 1958 r. wszczęto 44 dochodzenia, zatrzymano 104 osoby, 31 z nich aresztowano i wystąpiono ze 155 wnioskami do kolegiów karno-orzekających. Konsekwencją wydarzeń w Trzebuni było postawienie przed Sądem Powiatowym w Myślenicach ośmiu osób, oskarżonych o czynną napaść na funkcjonariusza. W wyroku ogłoszonym 3 grudnia 1958 r. sąd orzekł wobec siedmiu z nich kary bezwzględnego więzienia od sześciu do dziesięciu miesięcy.
Mimo determinacji władz, nie udało się szybko usunąć krucyfiksów ze wszystkich szkół. Jeszcze w 1959 r. Komitet Wojewódzki PZPR w Krakowie wyrażał niezadowolenie, że krzyże nadal były obecne w około 10 proc. szkół w województwie.
Cykl powstaje we współpracy z krakowskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej. Autorzy są historykami, pracownikami IPN.