Sójki zbierają żołędzie. Borsuki zajadają się, ale po pierwszych mrozach od razu zasypiają. Sarny, jelenie i lisy zmieniają swoje futro na cieplejsze. A dziki zamiast robić zapasy, teraz w najlepsze romansują.
W listopadzie zaczyna się huczka, czyli ruja dzików. Ich miłosne gody trwają około pięciu tygodni - opowiada Piotr Tałałaj z Biebrzańskiego Parku Narodowego. Randkujące dziki można więc spotkać na bagnach, łąkach, ostępach leśnych. Samce muszą się jednak starać, by zdobyć ukochane. Lochy są wybredne. Stare odyńce, które zazwyczaj są samotnikami, przyłączają się więc do watah. Odganiają młodych i słabszych konkurentów. Samce walczą ze sobą, warczą, odstraszają się głosami. Chcą zdobyć serce wybranki. W czasie rui zostawiają też na roślinach wydzielinę o silnej woni.
To jedyne wyjątki w świecie przyrody jesienią, które myślą o swawolach. Większość zwierząt intensywnie przygotowuje się do nadchodzącej zimy.
Grunt to przezorność
- To najtrudniejszy dla nich okres do przetrwania. Zwierzęta muszą sobie radzić z niskimi temperaturami oraz brakiem pokarmu. Zimą trudno go zdobyć. Czeka je więc ogromne wyzwanie - mówi dr Karol Zub z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży. - Zanim ściśnie mróz, robią zapasy jedzenia. Niezwykle zaradne są maleńkie ryjówki. By przeżyć, muszą jeść prawie bez przerwy. Ale gdy zdarzy im się upolować coś większego, nie zjadają wszystkiego. Resztki upychają w pobliżu gniazda. Smakołyki zostawiają na ciężkie, zimowe dni.
W listopadzie nasiona zbierają myszy oraz inne gryzonie. Krety też sobie świetnie radzą. I to jak! Łowią duże ilości dżdżownic, nadgryzają je delikatnie, uszkadzając ich układ nerwowy. Dzięki temu dżdżownice nie uciekną i długo będą „świeże”. Podobnie robią łasice. Gdy spada temperatura do około zera stopni Celsjusza, intensywnie polują i składają drobne gryzonie w podziemnych norach. Kiedy przychodzą mrozy, „rozmrażają” zdobycz ciepłem własnego ciała i zjadają. - Mogą nawet przez kilka mroźnych dni nie opuszczać swojego ukrycia w poszukiwaniu jedzenia, gdyż mają zapasy - dodaje Karol Zub.
Większe zwierzęta, tak jak np. jelenie są w nieco gorszej sytuacji. One przez całą zimę muszą martwić się o pokarm. Starają się więc tracić jak najmniej energii, by mniej jeść. W mroźne noce temperatura ich ciała spada o kilka stopni, a serce zaczyna bić wolniej. - Ale taki sposób na przetrwanie jest dosyć ryzykowny. Gdy jelenie częściowo drętwieją, mogą być zaskoczone przez drapieżnika. Będzie im wtedy trudniej uciekać. Nie wiadomo więc co jest gorsze: zamarznąć, czy być zjedzonym przez wilka - zauważa Karol Zub.
Nosił wilk razy kilka
Wilki jak wiadomo mają apetyt. Ponoć na raz mogą zjeść nawet kilkanaście kilogramów mięsa. Przyrodnik z Białowieży opowiada, że oglądał miejsca po takiej wilczej uczcie. Miał wrażenie, że te zwierzęta pochłaniają wszystko i zostawiają tylko gołe kości. Do czasu. Karolowi Zubowi zdarzyło się też obserwować wilki w niewoli. - Kiedy już się najadły, a pozostały jeszcze jakieś smakowite kąski, to niosły je w najdalszy kąt zagrody i wygrzebywały dołek. Wrzucały tam resztki jedzenia, starannie je przysypując i przyklepując nosem.
Mróz jeszcze nie ścisnął, śniegu nie ma , więc borsuki są aktywne. - Właśnie teraz nabierają wagi. Są bardzo grube. Pod koniec jesieni mogą ważyć nawet 20 kilogramów. To dwa razy więcej niż wiosną - wyjaśnia Piotr Tałałaj.
Borsuki odkładają pod skórą zapasy tłuszczu. Dzięki temu będą mogły smacznie spać. Zbierają więc teraz suche liście, trawę, mech i znoszą wszystko do nor. Chcą wymościć swoje sypialnie oraz zabezpieczyć do nich wejścia. Ale borsuki nie śpią przez całą zimę. Gdy nieco się ociepli, budzą się i wychodzą ze swoich legowisk na krótkie spacery, by się napić lub coś złowić.
Jenoty wprawdzie są jeszcze ruchliwe, ale też już myślą o zimie. Mają puszyste futro i tak jak borsuki odkładają pod skórą grubą warstwę tłuszczu, dzięki temu będzie im łatwiej przetrwać długie zimowe miesiące.
Łosie właśnie skończyły swoje gody. I zaczynają buszować na polach. - Widziałam je tam żerujące, co jest typowo zimowym widokiem. Pod koniec jesieni łosie przenoszą się z terenów bagiennych na bardziej suche. Zaszywają się w borach sosnowych i na uprawach - opowiada biolog. - Zimą w lesie łosie mają większe szansę na pokarm. Jedzą wtedy pędy drzew.
Przed zimą łosie zmieniają też swoją sierść. Teraz jest ona ciemniejsza. A ich badyle, czyli nogi, są jaśniejsze niż latem. To również pozwoli przetrwać im chłodne, mroźne dni. Stare byki wkrótce zrzucą poroża.
Futro na grubsze i cieplejsze zmieniły również sarny i jelenie oraz lisy.
Najlepiej zimę przespać
Zimą brakuje owadów, którymi żywią się nietoperze. Dlatego one również zapadają w sen zimowy. Ich schronieniami są jaskinie, piwnice, a nawet studnie czy szczeliny w budynkach. Wprawdzie są one chłodne, ale nietoperze nie przemarzają. Kiedy robi się cieplej, budzą się i odlatują do innego miejsca.
Prawdziwymi śpiochami wśród zwierząt są popielice. Zasnęły już pod koniec października, a obudzą się dopiero w maju. Najpierw tak, jak jeże czy borsuki musiały porządnie się objeść. W czasie spania temperatura ich ciała spada bowiem do około jednego stopnia Celsjusza, a serce uderza 30 razy na minutę. To niewiele. Normalnie temperatura ciała popielic wynosi 38 stopni Celsjusza, zaś tętno - 450 uderzeń w ciągu minuty.
Rekordy w zimowym spaniu bije też smużka.
To mała myszka z długim ogonem. W długi, zimowy sen zapada już wtedy, gdy na dworze temperatura spada do 10 stopni Celsjusza.
- Większe zwierzęta radzą sobie lepiej. Ale one także podczas mroźniejszych dni szukają zacisznych kryjówek. Robią tak np. kuny, które śpią w dziuplach drzew, a w czasie największych mrozów chowają się pod śniegiem, w stertach gałęzi lub w wypróchniałych pniach - opowiada Karol Zub.
Nie wszyscy zdążyli odlecieć
Piotr Tałałaj jeszcze nie tak dawno widział nad Narwią niewielkie stadko kormoranów. Na polach i podmokłych łąkach można spotkać również gęsi i żurawie, które nie zdążyły jeszcze odlecieć. Biolog dodaje, że na przełomie października i listopada przy swoim domu w Surażu zaobserwował parę puszczyków. Jednak to spotkanie nie było dla niego zaskoczeniem. Sowy odzywają się nie tylko przed wiosną, ale również na jesieni.
Do ciepłych krajów wybrały się już skowronki, bekasy oraz kszyki. Za to zostają u nas sikory, dzięcioły, grubodzioby, kosy, kwiczoły czy sójki. One też potrafią zadbać o to, by przetrwać chłody.
- Na pewno wielu z nas nieraz widziało sójki, które całą jesień zbierały żołędzie, a potem starannie ukrywały je w różnych miejscach, na ziemi lub na drzewach. Te ptaki mają dobrą pamięć. Potrafią pod śniegiem znaleźć swoje zapasy, nieraz przekopując się przez grubą warstwę białego puchu - podkreśla Karol Zub.
Natomiast dzierzby polują na duże owady. Srokosz uwielbia małe ssaki i ptaki. Jednak swoje ofiary zagryza z niezwykłym okrucieństwem. Nabija je na kolce drzew i krzewów lub drut kolczasty. Jeżeli zdobyczą jest nornik, to srokosz zjada często tylko samą głowę, a resztę zostawia na później.
Dla odmiany, zimą w rzeczkach i strumieniach Puszczy Knyszyńskiej do tarła przystępują pstrągi, zaś w głębokich mazurskich jeziorach - sieja i sielawa.
Kalendarzowa zima rozpoczyna się 22 grudnia. Czy z obserwacji zwierząt można przewidzieć, jaka będzie?
- Jedne wieszczą ciężką zimę, a inne wręcz przeciwnie. Borsuki poszłyby wcześniej spać nie dlatego, że nadchodzi sroga zima, ale dlatego, że zrobiło się wcześniej chłodno lub spadł śnieg - mówi Piotr Tałałaj. Sam stawia na łagodną zimę, ze sporadycznymi lekkimi mrozami.
Rysie - sprytni myśliwi
Te leśne koty ważące zaledwie około 20 kilogramów polują na sarny, a nierzadko też na jelenie, które są od nich dużo większe.
Ponieważ nie są w stanie zjeść od razu całej zdobyczy, przeciągają ją zazwyczaj w bezpieczne miejsce i przykrywają dodatkowo liśćmi lub śniegiem.
Dzięki temu łup jest zabezpieczony przed padlinożercami i może być użytkowany przez wiele dni.