Nie da się przypudrować fasadowości pani premier [rozmowa]
Rozmowa z prof. Jarosławem Noconiem, politologiem z Uniwersytetu Gdańskiego, o rządzących i opozycji.
Dokąd „dojedzie” PO pod przywództwem Grzegorza Schetyny?
Kiedy przywódcą PO był jeszcze Donald Tusk, to Grzegorz Schetyna miał zakulisową sprawność organizacyjną, która wtedy była jego atutem, a dziś jest obciążeniem dla PO. Grzegorz Schetyna nie potrafi integrować i scalić opozycji, która jest w tej partii.
Działacze PO już wzdychają za Ewą Kopacz, Donaldem Tuskiem?
Czy powrót Tuska do PO zmieniłby sytuację? Wyczerpuje się potencjał sporu PiS-PO. Wejście do Sejmu nowych partii zmieniło podziały. Nowoczesna przejęła antypisowską formację opozycyjną i trudno byłoby PO wejść w te same buty.
Ujawnione ostatnio podsłuchy rozmowy między Janem Kulczykiem a Pawłem Grasiem w sprawie zmiany naczelnego „Faktu” zaszkodzą PO?
Relacje rządzących partii politycznych z biznesem pewnie zawsze jakieś były i czasami przybierały patologiczną formę. Każdy duży biznes będzie starał się trzymać rękę na pulsie. Przewidywalność w polityce jest często gwarancją sukcesu na rynkach gospodarczych. Dlatego te relacje zawsze będą. Trudno je unormować, bo najczęściej mają nieoficjalny charakter. Przez to są obciążeniem dla polityków i partii, bo wszyscy doszukują się ciemnych interesów. Ta rozmowa ma charakter destrukcyjny, ale czy elektorat w ogóle to zauważy?
Za to problemu z przywództwem nie ma PiS.
Na razie nie ma. Historia polityczna potwierdza, że przy silnym przywództwie zawsze pojawia się problem ze schedą. Często konsekwencją odejścia w cień silnego przywódcy jest rozpad całej formacji. Pod silnym przywództwem ukrywano najróżniejsze aspiracje, a kiedy go zabraknie - one wybuchną ze zdwojoną siłą. W efekcie możemy doczekać się fragmentaryzacji i rozbicia partii. W PiS jest to bardzo prawdopodobny scenariusz. Jarosław Kaczyński dość skutecznie zabiegał o to, żeby pozbyć się wszystkich godnych siebie rywali. Otoczenie prezesa charakteryzuje się bezwzględnym podporządkowaniem i lojalnością. Następcą mógłby zostać np. Joachim Brudziński lub Mariusz Błaszczak, ale oni nie mają potencjału. On był w Zbigniewie Ziobrze czy Jarosławie Gowinie, ale oni są już w innych partiach. Nie sądzę, żeby PiS chciało ich jako następców Kaczyńskiego.
Premier Beata Szydło zostanie „zderzakiem” prezesa?
Już nim jest. Nie da się przypudrować, że jest to premier trochę fasadowy. Poważne rozmowy np. z Orbánem odbywały się z Jarosławem Kaczyńskim. To pokazuje, gdzie jest prawdziwe przywództwo.
Dziś chyba nikt nie ma złudzeń, że premier Szydło nie podejmuje kluczowych decyzji.
A prezydent Duda wybił się na niezależność?
Obecnie gra solidarnie w drużynie PiS, to przecież wszyscy widzą. Może jest zakładnikiem kapitału politycznego? Zawsze w prezydenckim otoczeniu była chęć budowania swojej tożsamości niezależnie od wizerunku partii. Może dopiero pod koniec kadencji pojawią się gesty świadczące o tym, że prezydent Duda jest autonomiczny i nie należy utożsamiać go z PiS? Kiedy PiS zacznie tracić w sondażach - te tendencje mogą stać się bardziej wyraziste.
Ostatnio dobrych notowań nie ma też Paweł Kukiz. Skorzysta na tym wszystkim Nowoczesna?
Paweł Kukiz nigdy nie miał szans na długie życie polityczne. Ta sytuacja jest korzystna dla Nowoczesnej. Głównym obciążeniem Nowoczesnej jest to, że wizerunkowo jest postrzegana jako kontynuator PO. I to w twardszym, liberalnym wydaniu. W manewrach wizerunkowych potrzeba dużej sprawności, żeby zagrać tą kartą, by stała się ona partią rządzącą. Jako opozycja może istnieć przez kilka kadencji.