Nie chcemy tutaj betonowej dżungli - mówią mieszkańcy Zielonej Góry. I idą na wojnę!
- Czujemy się oszukani, lekceważeni - mówią mieszkańcy ul. Urszuli. Chcą tu rekreacji, a nie blokowiska!
Na spotkanie na teren po Aquarenie przyszli tłumnie. Protestują, bo już teraz, gdy w hali akrobatycznej jest jakaś impreza, nie ma dojazdu do domu. Bo nie pomyślano o parkingu. Dalej droga się urywa. Piach, czyli - jak mówi Krystyna Zyganowska - latem kurz, jesienią i wiosną - błoto. Od lat nie mogą się doprosić o asfalt. Na lampy czekali 40 lat.
Jeśli teraz powstają tu bloki, to dopiero zakorkuje się cała okolica. A przecież teren od dawna miał służyć rekreacji.
- To kolejny nasz protest. Pierwszy był w 2005, potem w 2008, w 2012 i teraz - wylicza Agnieszka Jurga, pokazując plik pism i zdjęć. - Próbowano zmieniać plan zagospodarowania przestrzennego. Udawało się jednak obronić tę działkę, na której przed laty miał powstać basen.
Drzewa padły w tamtym roku . Serce bolało, że zniknęły dęby i buki. Ale skoro mają powstać korty, pole golfowe, siłownia - tłumaczyli sobie mieszkańcy. Gdyby wiedzieli, że ich miejsce mają zająć bloki! - Najgorsze, że znów zamierza się zmieniać plan. I to w jaki sposób? Projekt uchwały chciano na sesję wprowadzić, choć obiecano wcześniej, że jeszcze nie teraz to się stanie - mówi Janusz Śnihur. - Jak się nas traktuje?
Prezydent Janusz Kubicki tłumaczy, że skoro wpłynął wniosek o zmianę planu, on zobowiązany jest projekt uchwały przygotować. A decyzja należy do rady.
Przybyły na spotkanie radny Kazimierz Łatwiński (PiS) radzi więc mieszkańcom, by spotkali się z radnymi i przedstawili swoje argumenty.- Skoro udało się teren obronić nawet w sądzie? Broniłem go ja, bronił radny PO Bogusław Pabierowski - przypomina K. Łatwiński. - Trzeba porozmawiać.
- Zrobimy to. I zaczynamy zbierać podpisy. Za pierwszym razem było ich ponad tysiąc- ustalają. - Musi być na piśmie, że my się absolutnie na takie rzeczy nie zgadzamy.
Edward Zyganowski ma 71 lat. W 1974 roku władza na piśmie zakazała mu rozbudowy domu, ba, nawet remontu! Bo Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji może miejsca potrzebować.
- Przez lata nic nie mogłem zrobić - przypomina. - Teraz też bezsilność czuję, kiedy tu niedaleko bloki mają wyrosnąć. A przecież to idealny teren na sport, rekreację. Ile ludzi tu biega! Prezydent zastanawia się, gdzie tu tężnie postawić? Podpowiadam: właśnie tu. Albo można tu wybudować odkryty basen. Był tu przez lata. W czasie stanu wojennego korzystali z niego ORMO-wcy. Zniszczony został, gdy wywożono tu odpady podczas budowy CRS-u.
Zdaniem Janusz Śnihura, mogłoby też być tu kryte lodowisko. Bo i taki obiekt chce miasto postawić. Andrzej Drzymała od 12 lat ma na oku ten teren. Trudno mu sobie wyobrazić, że wyrosną tu wysokie bloki: - Jestem w stanie zaakceptować domki jednorodzinne. One by pasowały do okolicy.
Małgorzata Chumińska nie może zrozumieć, dlaczego nagle ma się zmieniać plan zagospodarowania przestrzennego. Przecież właściciel działki wiedział, jaki teren kupuje. I co będzie mógł tu wybudować. - Nie chcemy zmiany, bo nie ma żadnych przesłanek, by ją wprowadzać. Na niej zyskuje tylko deweloper - podkreśla. - Nie chcemy tu betonowej dżungli. Jak teraz budują? Blok w blok, okno w okno.
Zdaniem mieszkańców, jak wyrosną tu bloki, cały teren zostanie zniszczony. - System komunikacyjny w mieście jest z lat 50. On nie udźwignie tych zmian. Musiałaby tu powstać nowa czteropasmowa droga. Myślmy realnie, bo my tu w czasie imprez w hali ulicę Marszałkowską mamy- zauważa Zygmunt Wilczkiewicz. Według Janiny Obworskiej, nie byłoby tych wszystkich problemów, gdyby funkcjonował w architekt miejski.
- I gdyby radni się bardziej nami interesowali - padają słowa z tłumu. - Chcemy tylko tego, by rada nie zmieniała planu zagospodarowania przestrzennego. Jak będą bloki, to nasze domy stracą na wartości. Kto nam zapłaci odszkodowanie? Dodają, że inwestor został zwolniony z opłaty za wycinkę drzew, bo miał być tu rekreacja.
Prezydent Janusz Kubicki tłumaczy, że decyzja w sprawie zmiany planu należy do radnych. Prawo jest takie, że jak wpłynie wniosek, on musi projekt uchwały przygotować. Inaczej byłyby konsekwencje. Jeśli urzędnik nie wykonuje w czasie swoich obowiązków, musi zapłacić karę 100 zł za dzień zwłoki. Gospodarz miasta przypomina, że miasto chciało kupić ten teren. I to radni nie zgodzili się, by wydać pieniądze z miejskiego budżetu. Kupiła prywatna osoba, która ma prawo wnosić o zmianę planu zagospodarowania. Na pytanie, co prezydent sądzi o obecnej sytuacji, nie odpowiada jednoznacznie. Zauważa tylko, że w mieście za chwilę w ogóle przestanie się budować. Bo w każdym miejscu są protesty. Jeśli więc ktoś chce kupić mieszkanie, niech się spieszy.
- Prezydent nie chce stawiać bloków w dzielnicy Nowe Miasto, bo twierdzi, że tak obiecał mieszkańcom dawnej gminy. Wyliczał wtedy, że wystarczy nam miejsca w tzw. starym mieście na 8 tys. mieszkań - przypomina radny Kazimierz Łatwiński. - A dziś mówi, że nie ma gdzie budować?!
Radny Jacek Budziński (PiS) dziwi się szybkim działaniom miasta: - Co nagle, to po diable. Może trzeba zaprosić na kolejną komisję gospodarki mieszkańców i inwestora. Niech porozmawiają. Może dojdą do porozumienia i powstanie rzadsza zabudowa? Trzeba rozmawiać!
Radny Tomasz Nesterowicz (SLD), podkreśla, że jest zmęczony tym, iż wszystkie plany w Zielonej Górze są prowadzone doraźnie od Sasa do Lasa!: - Mamy szóste co do wielkości miasto, ale nie widać, żeby była jakaś koncepcja, jak mamy wyglądać w przyszłości - podkreśla. - Jest radosna twórczość. Decyzje powinni podejmować urbaniści a nie deweloperzy!
Prezydent przypomina, że miał tu powstać basen z dużym parkingiem, planowano bloki KTBS: - A w studium rozwoju jest zapisana mieszkaniówka - dodaje J. Kubicki.
Zdaniem K. Łatwińskiego studium wyznacza tylko kierunki i nie jest prawem lokalnym. Nim jest plan, którym zajmą się radni. Jaką decyzję podejmą?