Nie chcą drukarni tuż pod oknami domów
Mieszkańcy z Szymborza będą się odwoływać i protestować.
Na płocie jednej z posesji w pobliżu skrzyżowania ulic Szymborskiej z Reymonta w Inowrocławiu wisi baner:
NIE dla budowy drukarni. Ich zysk = hałas i trujące substancje
- W sąsiedztwie naszych domów powstać ma duży zakład. Jeśli do tego dojdzie, nieruchomości stracą na wartości. Kto nam odda zainwestowane pieniądze - słyszymy od jednego z mieszkańców tej części miasta.
Jak twierdzą zainteresowani, drukarnię od najbliższych domostw dzielić ma zaledwie 60 metrów. - Próbuje się nam wmówić, że to wystarczy, aby nie słyszeć hałasu maszyn i nie odczuwać innych niedogodności. Mamy badania profesora Politechniki Krakowskiej, według których bezpieczna odległość od takiego zakładu to 250 metrów - słyszymy.
Mieszkańcy sugerują, by firma realizowała swoją inwestycję na terenie Inowrocławskiego Obszaru Gospodarczego. Miejsca jest tam jeszcze dużo.
Tymczasem w ubiegłym roku miasto przystąpiło do zmiany planu zagospodarowania przestrzennego, który ułatwić ma budową drukarni. Romulad Kaiser, szef wydziału gospodarki przestrzennej ratusza zauważa, że już stary plan zezwalał na taką inwestycję. - Zmiany dotyczą tak zwanej strefy buforowej od strony działek mieszkalnych. Na pewno nie będą tam mogły powstać obiekty produkcyjne - uspokaja naczelnik i dodaje, że cała procedura jest na razie w fazie wstępnej.
Właściciele szymborskich posesji nie czekają na cud. W miniony wtorek uczestniczyli w rozprawie administracyjnej, której celem było wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji. Pozytywne opinie, obłożone warunkami, wydali już Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska i Powiatowy Inspektor Sanitarny. Jak informuje Karol Adamski, naczelnik wydziału komunalnego ratusza, ostateczną decyzję podejmie prezydent miasta.
Rozprawa nie wpłynęła na zmianę stanowiska mieszkańców. Jeśli decyzja prezydenta będzie dla nich niekorzystna, zaskarżą ją do Samorządowego Kolegium Odwoławczego,a jak będzie trzeba, do sądów administracyjnych.
Problem znany jest radnemu Markowi Słabińskiemu. W rozmowie z „Pomorską” sugerował on, że najlepiej, gdyby zainteresowane strony siadły do rokowań. - Można jeszcze wiele wynegocjować. Jestem gotów doprowadzić do rokowań - zaznacza Słabiński.