Nie będzie Amber Gold bis? Opinie podzielone [ZDJĘCIA]
Były prokurator generalny wskazuje, że przed laty nieudolność śledztwa wynikała z braku nadzoru. Nie ma zgody, czy nowa organizacja organów ścigania zapobiegłaby podobnym przekrętom.
- Istotą nieudolności śledztwa ws. Amber Gold w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk Wrzeszcz było to, że nie było nad nim należytego, właściwego nadzoru - ocenił, zeznając przed sejmową komisją śledczą do spraw Amber Gold, były prokurator generalny Andrzej Seremet, który przekonywał, że w latach 2010-2012 „nie miał narzędzi, by wpłynąć” na postępowanie w sprawie słynnej gdańskiej piramidy finansowej.
Opinie Seremeta były wczoraj szeroko komentowane i tak będzie pewnie przez cały weekend. Rodzi się naturalne pytanie: Czy nowa struktura organów ścigania po reformie uniemożliwiłaby taką aferę jak Amber Gold?
Obowiązujące od marca nowe prawo o prokuraturze zdecydowanie wzmocniło pozycję prokuratora generalnego, ale sposób sprawowania stanowiska przez Zbigniewa Ziobrę spotyka się z krytyką jako „polityczne ręczne sterowanie”.
W takim tonie wypowiada się m.in. prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. - Wniesienie apelacji to nic innego, jak chęć ponownego „grillowania mnie”, jak chęć pokazania mieszkańcom, że w Gdańsku i w całej Polsce opozycja nikomu grać na nosie nie będzie - komentował ostatnio Paweł Adamowicz, krytykując prokuraturę, wyrok sądu oznaczający dla niego proces karny za fałszywe oświadczenia majątkowe.
Są jednak opinie podkreślające korzyści wynikające z marcowej reformy. - W obecnych uwarunkowaniach ustrojowych i organizacyjnych prokuratury piramida tego rodzaju co Amber Gold zostałaby „objęta zarzutami” o wiele wcześniej. Wielu pokrzywdzonych udałoby się uratować. Sprawa trafiłaby do wyspecjalizowanej komórki w prokuraturze regionalnej lub co najmniej okręgowej. Byłyby środki na biegłych - twierdzi prok. Jacek Skała, szef Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury, który przekonuje, że prokurator ówcześnie zajmująca się Amber Gold w najniższej w hierarchii prokuraturze rejonowej w Gdańsku nie miałaby szans, by „zrobić tę sprawę”.
Prokurator Skała o błędy, oprócz wadliwego systemu, obwinia jednak również zaniechania Prokuratury Generalnej w sprawie Amber Gold, która nie nakazała przeniesienia tego ważnego śledztwa na wyższy szczebel.
- Zrobiła to dopiero po wybuchu afery, czyli de facto przyznała się do grzechu zaniechania. Przed prokuraturą jest teraz szansa na wyjście z imposybilizmu, który był znakiem poprzedniego okresu. Widać, że praca ruszyła, że mniej jest postaw asekuracyjnych. Większą wagę przywiązuje się do jakości, a nie do statystyki, która ukierunkowała sprawę Amber Gold na niewłaściwe tory - twierdzi lider prokuratorskich związkowców.
Krytyczny wobec postępowania Prokuratury Generalnej w sprawie parabanku jest też Janusz Kaczmarek, były prokurator krajowy w poprzednim rządzie PiS w latach 2005-2007.
- Wskazywany przez prokuratora Seremeta brak narzędzi, by wpłynąć na śledztwo Amber Gold, jest tylko częściowo prawdą. Również wówczas mógł on wydawać polecenia szefowi podległej sobie jednostki, a ten kierować je kolejnej położonej niżej w systemie jednostce. Oczywiście - droga poleceń służbowych się wydłużała, a prokurator Seremet nie mógł, jak dziś Zbigniew Ziobro, ingerować bezpośrednio w śledztwo w „rejonówce”, ale nie było zupełnej bezradności - tłumaczy.
Kaczmarek wskazuje także na przykłady interwencji Seremeta, np. przeniesienie śledztwa dotyczącego tajnych więzień CIA z Warszawy do Krakowa.
- Inna kwestia to wytyczne prokuratora generalnego dotyczące przykładowo piramid finansowych, których zabrakło, gdy w 2011 roku pojawiły się takie wytyczne choćby w sprawie... nieludzkiego traktowania karpia - dodaje Kaczmarek.
Według niego, dziś zagrożeniem może być z kolei zbyt duża ingerencja zwierzchnika w poszczególne postępowania. Może się bowiem zdarzyć, że śledczy będą się bali podejmować decyzje, które mogą nie trafić w oczekiwania szefów.
- Na pytanie, czy Amber Gold nie może się powtórzyć, nie odpowiemy, nim Amber Gold rzeczywiście się nie powtórzy - przekonuje z kolei dr Filip Przybylski-Lewandowski z Katedry Teorii i Filozofii Państwa i Prawa Uniwersytetu Gdańskiego. I dodaje: - Moim zdaniem, winny skali afery Amber Gold nie jest sposób organizacji prokuratury, ale cały szereg innych czynników. Potworne obłożenie pracą szeregowych prokuratorów w prokuraturach rejonowych, którzy pracując nad sprawą przysłowiowej kradzieży bułki, nie mają czasu na bardziej skomplikowane śledztwa, właściwości indywidualne prokuratorów i ich wrażliwość na poszczególne rodzaje przestępstw, ale też sposób szkolenia - wielu nie jest bowiem właściwie przygotowanych do prowadzenia spraw opartych na popularnych dziś mechanizmach finansowych. Kolejna kwestia to edukacja obywateli, którzy powinni zdawać sobie sprawę, że oferta zainwestowania 100 złotych po to, by po roku wypłacić 150 złotych, jest po prostu zupełnie niewiarygodna.