Niby „Falubaz - nic się nie stało!“, a jednak trybuny zamarły w ciszy
Po XIV biegu na trybunach przy Wrocławskiej zrobiło się cicho. Było 44:40 i stało się jasne, że Falubaz już nie odrobi dziesięciu punktów straty
- Przed półfinałem byliśmy skazywani na pożarcie, że nie damy rady, bo Zielona Góra jedzie naprawdę dobrze i jest mocna. Myślę, że dużo do myślenia dał już pierwszy mecz w Toruniu. Uczciwie mówiąc Falubaz spotkał w nim najniższy z możliwych wymiar kary, bo powinno i mogło być więcej niż dziesięć punktów. Przed rewanżem większość ekspertów, dziennikarzy bardzo sceptycznie podchodziła do naszego awansu, a stało się inaczej - powiedział menedżer Get Well Jacek Gajewski.
- Co zadecydowało? Źle weszliśmy w ten mecz i początkowo brakowało nam dobrych startów. Całe szczęście Paweł Przedpełski wygrał czwarty bieg i było 4:2 dla nas. Zatrzymaliśmy lawinę, bo to mogło naprawdę źle wyglądać i początkowo wyglądało. Tym większe słowa uznania dla chłopaków, że nie poddali się, odrabiali straty i utrzymaliśmy dystans na poziomie czterech, sześciu punktów. Przed nami Stal Gorzów. Trudny rywal, drużyna, która wygrała rundę zasadniczą i bardzo łatwo poradziła sobie w półfinale. Będziemy walczyli.
Trener Falubazu Marek Cieślak nie tryskał może humorem, ale ze spokojem analizował dlaczego jego zespół jednak nie awansował do finału. - Smutna to dla mnie konferencja, bo odpadliśmy i nie wchodzimy do finału - przyznał Cieślak. - Drużyna z Torunia ma klasowych zawodników. Przecież Greg Hancock to lider Grand Prix. Vaculik, Holder, Przedpełski, Miedziński też dobrze jadą... My nie powinniśmy przegrać tak wysoko w Toruniu, ale zakręcić się wokół remisu. Nie zrobiliśmy tego i w rewanżu było nam ciężko, choć ku memu zaskoczeniu bardzo szybko odrobiliśmy. Niestety, później goście dostosowali się do nawierzchni, swoje robiły rezerwy taktyczne i nie mogliśmy odskoczyć. Do XIV biegu miałem nadzieję, że wszystko jest możliwe. Mieliśmy sześć punktów, potrzebowaliśmy tylko czterech. Liczyłem na co najmniej remis w przedostatnim wyścigu. Nie udało się. Szkoda, bo byliśmy bardzo blisko.
Liczyłem na co najmniej remis w przedostatnim wyścigu. Nie udało się
Trener Cieślak dodał, że cieszył go powrót i dyspozycja Hampela, a zmartwiły starty Piotra Protasiewicza. - Spóźniał te starty. Nie wiem, może miał gorszy dzień i nie mógł się na nich odpowiednio skupić. W takiej stawce, kiedy przegrywa się pod taśmą tak dużo to potem trudno jest odrobić. Trzeba pamiętać, że zawodnicy pracują na swój wynik cały sezon, a ten był w wykonaniu Piotra bardzo dobry. Pierwszy mecz zawalił nam Patryk, bo nie zrobił punktów... Możemy sobie teraz mówić, że jak nie ten to tamten - powiedział Cieślak i dodał, że każdy medal ma swą wagę i wartość.
A jak to widzieli żużlowcy? - Problemem w połowie zawodów było to, że torunianie dopasowali się do naszego toru. W pierwszej serii zostali zaskoczeni. Później znaleźli przełożenia, cały czas bronili się taktycznymi i obronili zaliczkę z pierwszego meczu. Czy byliśmy smutni? Taki jest sport. Raz wygrywasz, a innym razem nie. Na pewno szkoda, że nie udało się nam awansować do finału, ale nie mamy na plecach napisane, że mamy mistrza Polski 2016. Mamy za to kolejny sezon i kolejny. Trzeba sobie uświadomić, co jest najważniejsze w najbliższych dniach, a czeka nas walka o brąz - powiedział „Duzers”.
Trzeba sobie uświadomić, co jest najważniejsze w najbliższych dniach, a czeka nas walka o brąz
- To był bardzo trudny dwumecz. Zwłaszcza w Toruniu. Przegrana dziesięcioma punktami ustawiła nas w niekorzystnej sytuacji. Ciężko odrobić taki wynik, kiedy torunianie radzili sobie dobrze taktycznie - ocenił Jarosław Hampel. - Początek rewanżu mieliśmy bardzo udany. To był szybki strzał. Później goście lepiej się dopasowali, odnaleźli szybkie ścieżki, lepiej startowali, a przy tym wykorzystali rezerwy. Sam nie wiem dlaczego aż tak dobrze sobie radzili - skwitował Hampel i dodał, że dla niego jest to praktycznie początek sezonu po 15 miesiącach przerwy, więc każda trójka smakuje wyjątkowo dobrze.
Cóż, idzie jesień. Dla fanów Falubazu nie będzie już złota, ale odcienie brązu też mają swój urok...