Nianie wciąż potrzebne
Nianie w Toruniu zarabiają 9-10 zł za godzinę pracy. Są wśród nich studentki i emerytki. Często nie posiadają kwalifikacji.
Opiekunka dziecięca to oficjalnie uznany zawód, do którego wykonywania kwalifikacje zdobywa się w szkołach policealnych. Ministerstwo Edukacji Narodowej, które niedawno weryfikowało ofertę szkół zawodowych, chce kontynuowania rekrutacji chętnych na opiekunki dziecięce. Takie są ponoć wymagania rynku pracy.
O dobrą nianię niełatwo. Przekonała się o tym pani Małgorzata z Jakubskiego Przedmieścia. Swoją 3-miesięczną córeczkę oddała pod opiekę pani Krysi, która przedstawiała się jako była pielęgniarka. - Budziła zaufanie, była rzeczowa, szybko zorientowała się co gdzie jest w domu i co należy do jej obowiązków - opowiada pani Małgorzata.
Na początku wszystko układało się dobrze. - Mijały kolejne miesiące, a my zaczęliśmy niepokoić się o dziecko. Córka była apatyczna, ciągle spała. Wiedzieliśmy, że mając pół roku powinna już wykazywać zainteresowanie o światem. Radziliśmy się lekarzy, ale ci kazali czekać. Do głowy nam nie przyszło, że za tym może stać opiekunka - mówią rodzice.
W tym samym czasie mama dziewczynki zauważyła brak pieniędzy w portfelu. Chodziło o kilkaset złotych. Potem z torebki zginęło 500 euro. Pani Krysia się przyznała, ale pieniędzy nie zwróciła. - Nie potrafię tego udowodnić, ale przypuszczam, że ta kobieta faszerowała moją małą jakimiś środkami uspokajającymi. Nie mogę sobie darować, że byłam taka ślepa - mówi Małgorzata.
W internecie znaleźć można setki ogłoszeń kobiet zainteresowanych pracą niani. Za swoje usługi żądają maksymalnie 10 zł za godzinę. Przedział wiekowy kandydatek to 18-65 lat. Są wśród nich bezrobotne szwaczki, ekspedientki, kasjerki, a nawet - jak pani Agnieszka - emerytki i rencistki, które mają wolny czas i postanowiły sobie dorobić. - Zaczęło się od córki sąsiadów, którą zajmowałam się od czasu do czasu. Kiedy dziewczynka poszła do przedszkola o pomoc poprosiła mnie siostra sąsiadki, która miała półrocznego synka. I tak od pięciu lat to trwa do dziś - mówi pani Agnieszka.
Wśród zamieszczanych w sieci anonsów na pierwszy plan przebijają się dziewczyny około trzydziestki. Ich wspólnym mianownikiem jest wyższe wykształcenie. Najczęściej to absolwentki kierunków pedagogicznych (pedagogika wczesnoszkolna, specjalna, opiekuńcza), obcych filologii, a nawet socjologii, pracy socjalnej czy psychologii.
Tytuł magistra to nie jedyny atut kandydatek na nianie. Wiele z nich ma prawo jazdy, ukończyło kurs pierwszej pomocy, ma kwalifikacje animatora dziecięcych zabaw lub posiada znajomość języków obcych.
Wciąż jednak niewiele niań może pochwalić się referencjami na piśmie. Częściej podają numer telefonu poprzedniego pracodawcy, by ten nowy mógł się z nim skontaktować.
Autor: (JWN)