Nawet w komunie nie było takiego zamieszania w Opolu
Tylko raz nie doszło do organizacji festiwalu w Opolu, w stanie wojennym. W roku pamiętnej powodzi został przeniesiony na wrzesień - mówi Wiesław Gałązka, specjalista od wizerunku, public relation.
Wyobraża pan sobie festiwal opolski w Kielcach albo w Płocku?
Nie! To śmieszne. Ten festiwal istnieje od 1963 roku i jest nierozłącznie związany z Opolem. W Kielcach pasowałoby zorganizować festiwal muzyki scyzorykowej, młodzieżowej, a nie klasycznej polskiej piosenki, która może się kojarzyć z Ewą Demarczyk, Wojciechem Młynarskim, najwybitniejszymi artystami polskiej sceny. Nie wiem czy sama nazwa nie jest zastrzeżona dla Opola.
Jacek Kurski, prezes Telewizji Polskie pewnie nie przypuszczał, że decyzją o niedopuszczeniu do występy w Opolu Kayah wywoła tyle zamieszania i ruszy taka lawina...
Jacek Kurski jako szef telewizji powinien pamiętać o konstytucyjnej zasadzie mówiącej, że w Polsce nie ma cenzury. Jest wolność słowa. W życiu prywatnym pani Kayah może robić co chce. Natomiast podczas występu na festiwalu jest oceniana przez pryzmat piosenki, którą wykonuje, przez pryzmat artyzmu. Tu wychodzi pewna bezmyślność, która cechuje nie tylko pana Kurskiego, ale wielu przedstawicieli obecnej władzy. Takie działania propagandowe spowodowały, że nastąpiło co nastąpiło.
Myśli pan, że była to suwerenna decyzja prezesa telewizji czy konsultowana z władzami partii ?
Uważam, że była to jego decyzja. Jego zachowania są kontrowersyjne. Znakomicie jego postać oddaje aktor, który gra go w „Uchu prezesa”. Prezes chciał się wykazać, a wyszło jak wyszło.
Takiego zamieszania w historii opolskiego festiwalu jeszcze chyba nie było?
Tylko raz nie doszło do organizacji festiwalu w Opolu. Stało się to w 1982 r. w stanie wojennym. W roku pamiętnej powodzi został przeniesiony na wrzesień. Większego zamieszania nie było nawet w komunie. Przecież słynny program kabaretu „Tey” z Zenonem Laskowikiem i Bogdanem Smoleniem prezentowany był w Opolu, w 1980 r. Ta noc kabaretowa trochę wstrząsnęła systemem.
W latach osiemdziesiątych w Opolu przedstawiano słynne Kabaretony podczas których artyści trochę „podszczypywali” władzę...
Oczywiście, że tak. W socjalizmie próbowano dać ludziom pewien wentyl. Natomiast teraz takie przykręcanie śruby zupełnie nie ma sensu. Jeśli dziś mamy patrzeć na kabaret przez pryzmat pana Pietrzaka, który kiedyś był legendą czy kabareciarzy, których program zostaje szybko zdjęty z programu TVP, bo jest poniżej jakiegokolwiek poziomu, to trudno to nazwać kabaretem.
Czy w czasach PRL-u zdarzało się, że z powodów politycznych nie wpuszczano na scenę opolskiego festiwalu jakiś artystów?
Tak. Wystarczy zapytać tych, którzy analizowali co działo się wtedy na polskiej scenie muzycznej. Można by było też popytać artystów jak wyglądała ich współpraca z cenzorami. Myślę, że wtedy byliśmy jednak inteligentniejszym społeczeństwem. Teksty były inteligentniejsze, więc i cenzorzy starali się zachować inteligentnie.
Kto wizerunkowo stracił na tym zamieszaniu?
Straci na pewno PiS i Telewizja Polska. To są chociażby straty związane z reklamami. Zapowiadane są procesy sądowe i one będą się długo toczyć. Słyszę, że minister kultury mówi jeszcze o spisku, działaniu przeciw PiS-owi. To moim zdaniem żenada.
Mamy tu jeszcze Marylę Rodowicz, legendę polskiej sceny. Całe to zamieszanie rozgrywa się wokół jej jubileuszowego koncertu...
Pamiętajmy, że głównym partnerem tego festiwalu była Telewizja Polska. Moim zdaniem jej jubileusz nie ma nic wspólnego z polityką. Zgodziła się wystąpić. Dotknęło ją nieszczęście w postaci śmierci mamy i się wycofała.
Piosenkarkę dotknęła jednak fala hejtu ...
Taka fala może dotykać każdego. Ogarnia nas poczucie powszechnej nienawiści, w stylu: spieszmy się nienawidzić innych, bo tak szybko odchodzą. Tutaj na miejscu Maryli Rodowicz specjalnie bym się nie przejmował. Przecież nie powiedziała, że kocha PiS. U nas pokutuje jedno: zwolennicy PiS-u chcieliby, aby postępować jednakowo. Przeciwnicy polityczni też chcieliby urawniłowki. To jest przykre.
Można powiedzieć, że gwiazdy naszej estrady wykazały się solidarnością kolejno rezygnując z udziału w festiwalu w Opolu?
To chyba słuszne. Nie patrzą na pieniądze, ale na to, że w tym systemie zaczynają się pojawiać niespotykane dotąd zachowania. Wypowiadał się w tej sprawie Paweł Kukiz popierając gwiazdy. Sam doświadczył podobnych zachowań w stosunku do siebie. W obliczu łamania prawa musimy być solidarni.
To wszystko co się ostatnio wydarzyło może doprowadzić do końca opolskiego festiwalu?
Nie sądzę. Chyba słusznie zauważył prezydent Opola, że można sobie poradzić bez Telewizji Polskiej. Robert Górski ze swoim „Uchem prezesa” też pokazał, że można sobie radzić inaczej. Prezydent Opola proponuje powołanie Akademii Polskiej Piosenki, która przygotowałaby program festiwalu. To chyba dobry pomysł. Na pewno znajdą się stacje telewizyjne, które chętnie pokażą ten festiwal. Po takich aferach festiwal na pewno będzie miał dużą oglądalność. Festiwal w Opolu wrósł w tradycję polskiej kultury.