Podlaskie władze już gorączkowo szukają ponad 4 milionów złotych na referendum. Kolejne 4 miliony wydano do tej pory na przygotowanie lotniska. Pogrzebany kilka lat temu temat budowy portu, znowu zatoczył krąg.
Czy pójdę na referendum? Pewnie tak. I tak jak zdecydowana większość mieszkańców na pytanie: „Czy jest Pan/Pani za wybudowaniem w województwie podlaskim regionalnego portu lotniczego?” odpowiem tak. Natomiast inną kwestią jest finansowanie tej inwestycji. Rozumiem też, że pomysłodawcy referendum zwrócą się do pani premier i ministra finansów o pieniądze na budowę lotniska - komentuje Jarosław Dworzański, przewodniczący sejmiku z PO.
To właśnie on, jako marszałek województwa, na początku 2014 roku wykreślił tę inwestycję z unijnego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2014- 2020. Tym samym podlaskie lotnisko, po latach dyskusji, przygotowań, wskazywania lokalizacji (Krywlany, Topolany, Kowalowce, Saniki itd.) odleciało nam na dobre. Razem z nim 4 mln zł. Tyle, przynajmniej na razie, bo część pieniędzy władze województwa chcą jeszcze odzyskać, wydano na przygotowania do budowy regionalnego portu (inne prawie 4 mln zł - o czym przypominają złośliwi - zgubił zarząd dróg wojewódzkich. Pieniędzy nie odzyskano do dziś).
Terminy gonią
Teraz, ku zaskoczeniu wielu, trzeba szukać milionów na referendum. Koszty mogą być ogromne. W grę wchodzi blisko 5 mln zł. - Pieniądze na referendum trzeba znaleźć w tegorocznym budżecie województwa i to w najbliższych dniach - przypomina Urszula Arter rzeczniczka urzędu marszałkowskiego. Przyznaje, że trwa gorączkowe poszukiwanie.
Tym bardziej, że większość z tych 5 mln zł należy przekazać do świąt Bożego Narodzenia samorządom gminnym na organizację głosowania. Dlatego możliwe jest wstrzymanie niektórych wojewódzkich inwestycji. Chodzi np. o wkłady własne na prace w szpitalach. Inni mówią też o zwiększeniu deficytu. Innego wyjścia za bardzo nie ma. Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, który zapadł we wtorek jest prawomocny. Po ponad dwóch latach sądowej batalii orzeczono, że w województwie podlaskim ma odbyć się referendum w sprawie lotniska. Odwołanie od wyroku nie przysługuje.
- Nie byłem zaskoczony takim orzeczeniem. NSA kilkukrotnie wskazywał uchybienia w wyrokach Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i przekazywał sprawę do ponownego rozpatrzenia - przypomina Paweł Myszkowski, pełnomocnik komitetu referendalnego.
Decyzja NSA determinuje też kalendarz wyborczy. Głosowanie musi odbyć się w ciągu 50 dni od orzeczenia. To oznacza, że najpóźniejszy termin to 15 stycznia. Szczegółową datę wyznaczy komisarz wyborczy. Choć nie będzie łatwego zadania: w niedzielę 25 grudnia wypada katolickie Boże Narodzenie, tydzień później Nowy Rok, za kolejne siedem dni prawosławne Boże Narodzenie, a następny tydzień Nowy rok juliański. - Jeżeli to referendum ma się odbyć, powinniśmy zrobić wszystko, by było ono ważne. Żeby do urn poszło przynajmniej 30 proc. uprawnionych do głosowania. Tym bardziej, że na referendum wydamy publiczne pieniądze - uważa radny sejmiku z PO Karol Pilecki.
Będzie porozumienie?
Co ciekawe, rozważane jest jeszcze jedno rozwiązanie: porozumienie zwolenników lotniska z marszałkiem. Czyli pomysłodawcy referendum wycofują się z głosowania, w zamian władze województwa zobowiązują się, że wracają do budowy lotniska. Emisariuszem takiego rozwiązanie jest m.in. radny sejmiku z klubu PiS Bogusław Dębski, który był też doradcą komitetu referendalnego do spraw technicznych. Teraz przyznaje, że pieniądze z planowanego głosowania wolałby przeznaczyć np. na przygotowania do inwestycji.
- To referendum było wyrazem sprzeciwu, co do decyzji marszałka Dworzańskiego, który kiedyś stwierdził, że to szatan podpowiadał, by ten projekt realizować. W każdym razie zaniechał budowy portu. Natomiast część ludzi uważa, że nasz region nie może być pozbawiony dróg, kolei, czy lotniska - mówi Bogusław Dębski. Dodaje, że dla inicjatorów referendum, celem nie jest głosowanie, a określony skutek. - Dlatego nie ma co zwlekać. Rozmowy trzeba prowadzić jak najszybciej - dodaje Bogusław Dębski.
Niewykluczone, że do spotkania dojdzie jeszcze dzisiaj. - Zarząd województwa chce rozmawiać z inicjatorami referendum - zapewnia Urszula Arter.
Czy pomysłodawcy referendum są gotowi z niego zrezygnować?
- Tylko w imię czego? Na razie żadnych konkretnych propozycji nie było - odpowiada Myszkowski.
Otwarte pozostaje też pytanie, czy z referendum w ogóle można zrezygnować, a tym samym nie wykonać wyroku NSA. Opinie prawników w tej sprawie są podzielone. Bo np. czy trzeba zapytać o zdanie ponad 60 tys. osób, które poparły referendum. Jednoznacznej odpowiedzi nie daje też Marek Rybnik, dyrektor Krajowego Biura Wyborczego. Zaznacza, że w tej sprawie jeszcze się konsultuje. Możliwe, że stanowisko będzie znane w poniedziałek. Niewykluczone, że tego dnia poznamy też ewentualne terminy wyborcze.