Nawałnica nad jeziorem Drawsko. Straty są wielkie
Przez całą sobotę strażacy pracowali przy usuwaniu skutków nawałnicy.
Kilkaset powalonych drzew, zniszczone dachy, podtopienia. To skutki nawałnicy, która w piątek wieczorem przeszła nad powiatem drawskim. Droga krajowa nr 20 na odcinku z Czaplinka do Złocieńca przez kilka godzin była nieprzejezdna. Łamiące się gałęzie spadały na samochody. W Radomyślu (gmina Wierzchowo) wichura zerwała dach budynku mieszkalnego.
W Bobrowie jedno z gospodarstw zostało całkowicie zalane. W Czaplinku drzewo runęło na stojący w pobliżu jeziora dom, poważnie uszkadzając dach i ogrodzenie. Przy drodze do Głęboczka (gmina Czaplinek) huraganowy wiatr połamał kilkadziesiąt drzew. Wiele z nich spadło na drogę. W zabytkowym parku pałacowym w Siemczynie pomnikowe drzewa łamały się jak zapałki. Horror przeżyli wczasowicze wypoczywający w ośrodkach nad jeziorem Drawsko.
Tam wiało chyba najmocniej. W Ośrodku Wypoczynkowym „Drawtur“ uszkodzeniu uległ jeden z domów letniskowych, na który przewróciło się drzewo, łamiące się gałęzie uszkodziły przyczepy kempingowe i jeden z samochodów.
- Zdążyliśmy przyjechać i rozpakować się. Kilka minut po 21 zaczęło wiać, grad walił w przyczepę. Schroniliśmy się w kawiarni. Czuliśmy się tam bepiecznie. Po burzy poszliśmy obejrzeć nasz dobytek. Upadające drzewo uszkodziło hak od przyczepy i stelaż od namiotu - powiedział nam Krzysztof Żądło, który z Trzcianki do „Drawturu” przyjechał z żoną i córką.
- Spodziewaliśmy się, że będzie nawałnica. Wskazaliśmy wczasowiczom miejsca ewakuacji. Koloniści - 150 dzieciaków - umieszczeni zostali w murowanych domkach. Z dala od spadających drzew i gałęzi - powiedział nam Robert Rycerski, właściciel „Drawturu”.
- Świadkowie mówili nam, że nad jeziorem Drawsko przeszła trąba powietrzna. Straty materialne są duże. Na szczęście nikt nie zginął, nikt nie został ranny - powiedział nam Andrzej Podolak, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Drawsku Pomorskim.