Nauczyła dzieci pierwszej pomocy i... uratowała życie mężczyźnie

Czytaj dalej
Fot. Archiwum prywatne
Łukasz Koleśnik

Nauczyła dzieci pierwszej pomocy i... uratowała życie mężczyźnie

Łukasz Koleśnik

Festyn pełen sportowych atrakcji w Dzikowie. Dzieci się bawią, mężczyźni grają w piłkę. Nagle jeden z nich pada na ziemię. Nie oddycha. Ludzie nie wiedzą, co robić, boją się, inni panikują. Tylko jedna osoba zachowała zimną krew. Lekarka z Gorzowa, która przyjechała uczyć dzieci pierwszej pomocy.

Sobotni festyn w Dzikowie w gminie Gubin mógł się skończyć tragicznie. Kiedy jeden z mężczyzn grających w piłkę upadł, prawie nikt nie wiedział, co robić. Prawie...

- Można powiedzieć, że to zrządzenie losu - mówi nam rezydentka anestezjologii Katarzyna Grabowska z Gorzowa. - Byłam na tym festynie prywatnie, mam tam rodzinę. Wcześniej zaplanowaliśmy, że podczas imprezy będę uczyła dzieci udzielania pierwszej pomocy, między innymi resuscytacji krążeniowo-oddechowej.

Tymczasem lekarka zademonstrowała swoje umiejętności nie tylko na fantomie, ale też na żywym organizmie.

- Kiedy ten pan upadł, podbiegłam zobaczyć, co się stało. Zorientowałam się, że nie oddycha i od razu przystąpiłam do uciskania klatki piersiowej i powiedziałam żeby wezwano karetkę - relacjonuje pani Katarzyna.

Gdyby nie natychmiastowa i fachowa interwencja, sytuacja mogła się skończyć tragicznie. Tym bardziej że kiedy doszło do zdarzenia, uczestnicy festynu nie wiedzieli, jak się zachować.

- Wielu sparaliżował strach, a najważniejsze w tym momencie jest to, aby się nie bać pomóc, bo to może uratować życie - podkreśla pani Katarzyna.

- Każdy stał osłupiały, nie wiedział, co ma robić - opowiada Dorota Grabowska, sołtyska Dzikowa, o sytuacji podczas festynu. Piłkarz amator padł na ziemię, przestał oddychać... I tylko jedna osoba wiedziała, jak mu pomóc.

- Kiedy przyjechała karetka i okazało się, że mają defibrylator, pomyślałam, że to cud - przyznaje rezydentka anestezjologii Katarzyna Grabowska z Gorzowa. Dzięki reanimacji prowadzonej do momentu przyjazdu karetki, a następnie z pomocą sprzętu, mężczyzna odzyskał świadomość jeszcze w Dzikowie.

- Nigdy nie widziałam, aby ktoś tak szybko odzyskał przytomność po zatrzymaniu krążenia - mówi pani Katarzyna. Dodaje, że wiele takich przypadków kończy się tragicznie albo poszkodowany ma po takim zdarzeniu jakiś uszczerbek na zdrowiu.

- Widziałam pacjentów po reanimacji. Niektórzy zapadają w śpiączkę, inni mogą funkcjonować tylko pod respiratorem lub są leżący. Ten przypadek to mały cud! - uważa pani Katarzyna.

Piłkarz amator z Dzikowa został przetransportowany do szpitala w Zielonej Górze. Wszystko wskazuje na to, że wyjdzie z tego bez szwanku. Ma zostać wypisany ze szpitala dziś lub jutro.

- Bardzo się cieszę, bo znam tego pana, zresztą jak wielu ludzi z Dzikowa. Sołtysem jest tam moja teściowa, która organizowała festyn i poprosiła, abym pouczyła dzieci pierwszej pomocy - uśmiecha się pani Katarzyna. - Szczęście w nieszczęściu, że tam się znalazłam. Kiedy ten pan się ocknął, miałam łzy w oczach. Jestem bardzo szczęśliwa, że udało się go uratować i nic poważnego mu się nie stało.

Pani Katarzyna nie ukrywa, że sama się stresowała całą sytuacją. - Najważniejsze jednak, żeby podjąć działanie - zaznacza.

Jej teściowa i zarazem sołtyska Dzikowa przyznaje, że w pracy przechodziła szkolenia z pierwszej pomocy. - Wiele osób zna te zasady, ale jak pojawia się strach i adrenalina, człowiek nie wie, jak się zachować - mówi pani Dorota.

Wiele osób zna te zasady, ale jak pojawia się strach i adrenalina, człowiek nie wie, jak się zachować
Dorota Grabowska, sołtyska

Dodaje, że już przed organizacją festynu mieli zaplanowany pokaz z udzielania pierwszej pomocy. - Społeczność wiejska nie zawsze ma dostęp do takiej wiedzy, dlatego wpadliśmy na ten pomysł - wskazuje sołtyska. - Nauka pierwszej pomocy cieszyła się dużą popularnością wśród młodzieży, zanim doszło do wypadku, a jeszcze większą, kiedy udało się reanimować tego pana.

O zdarzeniu wspomina też Zbigniew Barski, wójt gminy Gubin, który dojechał na festyn po tym, jak karetka już zabrała piłkarza amatora. - Mieszkańcy opowiadali mi, jak to się stało. To naprawdę wielkie szczęście, że na miejscu była pani doktor. Najważniejsze, że nie stało się nic poważnego - podkreśla.

Pani Katarzyna zachęca wszystkich, aby nie pozostawali bierni w takich sytuacjach. - Zwłaszcza że wytyczne przy udzielaniu pierwszej pomocy są coraz prostsze. Teraz sprawdza się oddech, a następnie wykonuje uciśnięcia i wdechy - zaznacza. - Jeśli każdy będzie o tym pamiętał, to będzie większa szansa nie tylko na uratowanie komuś życia, ale też, jak w tej sytuacji, uda się uniknąć późniejszych poważnych komplikacji ze zdrowiem.

Piłkarz amator, mimo że ma chore serce i był o krok od śmierci, po rehabilitacji prawdopodobnie wróci do codziennych czynności.

- To naprawdę niebywałe - przyznaje pani Katarzyna. - To dobry przykład, żeby nie bać się udzielać tej pomocy.

Łukasz Koleśnik

Co robię?


Żadna tematyka mnie nie odstrasza. Biznes, polityka, sport, reportaże, fotoreportaże, relacje, newsy, historia. Dzięki temu też pogłębiam swoją wiedzę i doskonalę swoje umiejętności.


Największą satysfakcję z pracy mam wtedy, kiedy w jakiś sposób mogę pomóc. Dlatego często opisuję ludzi z problemami, chorych i potrzebujących oraz zachęcam do pomocy. I kiedy uda się pomóc nawet w najmniejszym stopniu, to jest plus. 


Działam głównie na terenie powiatu krośnieńskiego. Obecnie trzymam rękę na pulsie, jeśli chodzi o poszczególne inwestycje w regionie, jak chociażby przygotowywane podniesienie zabytkowego mostu w Krośnie Odrzańskim (Czy zabytkowy most w Krośnie Odrzańskim zostanie podniesiony w tym roku? To coraz mniej prawdopodobne), przyglądam się rozwojowi szpitala w regionie (Zachodnie Centrum Medyczne w końcu kupiło nowy rentgen do szpitala. Budynek w Gubinie doczeka się termomodernizacji).


Jak trafiłem do Gazety Lubuskiej?


W Gazecie Lubuskiej jestem zatrudniony od kwietnia 2015 roku. Wcześniej też pracowałem jak dziennikarz, głównie na terenie Gubina i okolic. Tam stawiałem też swoje pierwsze kroki w zawodzie, poznałem podstawy, złapałem kontakty.


Początkowo nie łączyłem swojej przyszłości z dziennikarstwem. Myślałem o informatyce albo aktorstwie (wiem, spory rozstrzał ;) ). Ostatecznie trafiłem jednak na studia do Wrocławia, gdzie studiowałem na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Poszczęściło mi się i po studiach zacząłem pracę w zawodzie oraz trwam w nim do dziś.


O mnie


Jestem miłośnikiem piłki nożnej oraz koszykówki. Od lat zapalony kibic Borussii Dortmund. Łatwo się domyślić, że w wolnym czasie lubię oglądać mecze, ale nie tylko. Czytam książki. Głównie kryminały lub biografie. Kinomaniak. Oglądam filmy (fan Gwiezdnych Wojen, ale tych starych) i seriale (za dużo by wymieniać). Lubię czasem pobiegać (za rzadko, co po mnie widać ;) ). Tak w skrócie. To tyle :)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.