Nauczyciele i rodzice nie chcą takiej reformy!
Posłowie przyjęli projekt ustawy na temat zmian w oświacie. Pozostał jeszcze podpis prezydenta. Nauczyciele, rodzice, a nawet studenci i profesorowie wyższych uczelni nie składają broni. Protestują!
Późnym wieczorem 14 grudnia posłowie przyjęli projekt zmian w oświacie. To samo zrobił Senat. Ustawa została już skierowana do podpisu prezydenta. Choć likwidacja gimnazjów oraz powrót do 8-letniej szkoły podstawowej, 4-letniego liceum i 5-letniego technikum wydaje się niemal przesądzony, nie wszyscy stracili nadzieję. Walka trwa.
We wtorek szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz poinformował, że dotychczasowe postulaty ZNP nie zostały spełnione. W związku z tym zarząd główny związku rozpoczął procedury zmierzające do wszczęcia sporu zbiorowego. Oznacza to rozpoczęcie przygotowań do strajku generalnego. Ten ma być co najmniej jednodniowy. Pierwszy możliwy do jego realizacji termin to marzec. O organizacji strajku ostatecznie zdecydują nauczyciele, którzy wezmą udział w referendum. To wstępnie zaplanowano na styczeń.
-
Związek to demokratyczna organizacja. Nikt nie podejmie decyzji wbrew woli jego członków
- mówi Jacek Leśny, wiceprezes poznańskiego oddziału ZNP. - Osobiście uważam, że kroki, jakie podjęto, są dobre. W obecnej sytuacji nie ma mowy o środkach pośrednich. Tylko zamknięcie szkół i odwołanie zajęć może odnieść jakiś skutek.
ZNP domaga się, by rządzący złożyli w Sejmie wniosek o wycofanie kontrowersyjnej ustawy i zwiększyli pieniądze na oświatę. Jak tłumaczą nauczyciele, reforma jest nieprzemyślana i wywoła wieloletni chaos. Swoje zdanie pracownicy oświaty demonstrowali nie- raz. W październiku pikietowali we wszystkich miastach wojewódzkich, a listopadzie odbyła się ogólnopolska manifestacja w stolicy.
Wniosek o wstrzymanie prac nad zmianami w oświacie i organizację ogólnokrajowego referendum trafił też w poniedziałek na ręce Andrzeja Dudy. Pod utrzymaniem obecnego ustroju podpisało się około 250 tys. osób. Akcja była połączona z pikietą pod hasłem „Prezydencie! Nie podpisuj złej zmiany dla polskiej edukacji”. Była to wspólna inicjatywa ZNP oraz rodziców skupionych wokół koalicji „NIE dla chaosu w szkole” i ruchu „Rodzice przeciwko reformie edukacji”. Ci też zapewniają, że nie składają jeszcze broni.
-
Protestujemy, bo wiemy, że zmian w tak delikatnej materii jak edukacja nie przeprowadza się „na kolanie”
. W krajach, w których naprawdę ma się na względzie dobro dzieci, zmiany takie rozkłada się na 7, 10, nawet 20 lat. Chcemy, aby polska szkoła się zmieniała, a nie wciąż rozpadała - piszą poznańscy rodzice na swojej stronie internetowej.
W nowym roku na ulice wielu miast wyjdą też studenci, którzy ogólnopolski protest zaplanowali na 25 stycznia.
Jak mówią, czarę goryczy przelały ostatnie wydarzenia w Sejmie.
- Nasze główne postulaty dotyczą łamania prawa konstytucyjnego przez Andrzeja Dudę i kancelarię premiera - wyjaśnia Łukasz Sakowski, student poznańskiego Uniwersytetu Przyrodniczego i jeden z organizatorów protestu w stolicy Wielkopolski.
Studenci sprzeciwiają się m.in. ustawom o instytutach badawczych i zgromadzeniach, niszczeniu Puszczy Białowieskiej, ksenofobicznym zachowaniom wobec zagranicznych studentów, ograniczaniu wolności mediów, próbie odebrania organizacjom pozarządowym niezależności i ośmieszaniu Polski w Unii Europejskiej.
Organizatorom protestu na sercu leży też oczywiście dobro polskiej oświaty.
- Stanowczo sprzeciwiamy się reformie edukacji ze względu na niepoważny program do języka polskiego, manipulowanie historią, usuwanie ewolucji biologicznej z wymagań ogólnych czy błędy w programie z fizyki - wylicza Łukasz Sakowski. I dodaje: Zapewniamy, że do tej reformy nie dojdzie. Nie pozwolimy na to.
Udział w styczniowym proteście na Facebooku deklaruje już ponad tysiąc osób, a do samej akcji został jeszcze miesiąc.
- Lokalne wydarzenia są już organizowane w większości studenckich miast, zgłaszają się też miasta zagraniczne - mówi Łukasz Sakowski. - Ciężko przewidzieć dzisiaj skalę protestu, ale z uwagi na obecne bardzo duże zainteresowanie i zaangażowanie spodziewamy się dużej liczby uczestników. Przynajmniej w takich miasta jak: Warszawa, Poznań, Wrocław, Kraków, Gdańsk czy Łódź - dodaje.
Współpraca: KD