Nasze dzielnice to były tylko obietnice
Nici z wyborczej zapowiedzi, że w mieście będą dzielnice. Prezydent Jacek Wójcicki mówi nam: - Jeszcze na nie za wcześnie.
Dzielnice były pomysłem Wójcickiego i Ludzi dla Miasta na „pobudzenie rozwoju Gorzowa” (były zapisane w programie wyborczym w takiej kategorii). To miał być „nowy system zarządzania miastem”. Dzięki dzielnicom i radom mieszkańcy mieli decydować o rozwoju osiedli. Był to też pomysł na to, by w każdej dzielnicy zaangażować do działania nowych ludzi, bo trzeba by wybierać po kilku reprezentantów.
Na dziś zapomnijcie
Od wczoraj wiemy na pewno: żadnej rewolucji nie będzie, dzielnice i ich rady nie powstaną. - Jest na nie za wcześnie - powiedział „GL” wprost prezydent Wójcicki. Skąd taka opinia? - Zainteresowanie konsultacjami w sprawie dzielnic było znikome. Wnioski z konsultacji - mało optymistyczne. Nie ma sensu robić czegoś, co nie cieszy się zainteresowaniem mieszkańców ani ich wsparciem - mówi Wójcicki.
Nie ma co kryć: konsultacje w sprawie dzielnic i rad były porażką. W całym mieście wzięło w nich udział... zaledwie 58 osób. I więcej było w ich wypowiedziach obaw i sprzeciwów niż optymizmu i zapału. Najczęściej obawy dotyczyły kosztów funkcjonowania dzielnic (a te by mogły iść w setki tysięcy rocznie) i... wielkości miasta. Zdaniem niektórych Gorzów jest po prostu za mały. Co akurat jest nieprawdą. Dzielnice są przecież w 53-tysięcznej Ostrołęce, 119-tysięcznym Wałbrzychu, 17-tysięcznych Gryfi-cach czy 109-tysięcznym Koszalinie.
To nic pilnego
Elżbieta Daszkiewicz, działaczka społeczna, dzięki której skrzyknął się kawałek os. Staszica i powstał osiedlowy plac rekreacji, na początku była zwolenniczką dzielnic. Dziś ocenia, że „chyba faktycznie jest na nie za szybko”. - Ta idea potrzebuje silnych społeczności. Nie mamy takich. To znaczy na niektórych osiedlach są społecznicy, osoby, którym się chce działać, ale na formalne stworzenie dzielnic to za mało podatny grunt - mówi.
Podobnego zdania jest szef Rady Miasta Sebastian Pieńkowski z PiS (ewentualne zmiany w statucie Gorzowa, wprowadzające dzielnice, musiałaby zaakceptować rada). Dodaje, że nie ma w radzie wielu entuzjastów pomysłu. - Wnioski z konsultacji są jasne: rady to pomysł wydumany. Na dziś ludzie się tym nie interesują i nie są chętni do włączania się nawet w rozmowy na ten temat.
Robert Surowiec z PO: - Na konsultacjach bywało więcej urzędników niż mieszkańców. Nie uszczęśliwiajmy ludzi na siłę.
Co na to Marta Bejnar - Bejnarowicz, radna Ludzi dla Miasta, która była za dzielnicami? - Na konsultacjach w sprawie dzielnic mieszkańcy pytali, po co nas ściągacie, skoro prezydent i radni mówią, że nie chcą dzielnic? Odnoszę wrażenie, że ta inicjatywa została zsabotowana, aby nie dzielić się władzą. A przecież wcześniej ludzie chcieli dzielnic. Nie rozumiem zupełnie, dlaczego prezydent nie realizuje swojego programu. Przecież obiecał oddać miasto mieszkańcom.