Nasza poczta opóźniona, ale za to patriotyczna
Tylko dwie kartki z życzeniami dostaliśmy w tym roku - zdziwiła się podczas świąt moja żona. - Cóż zrobić, świat się zmienia, ludzie hołdują nowym trendom, wysyłają SMS-y, a stare zwyczaje odchodzą do lamusa - wymądrzałem się, ale żony nie przekonałem. - Myślisz, że 90-letnia ciocia z Kazimierzy Wielkiej zaczęła hołdować nowym trendom? - zapytała z niedowierzaniem.
Wątpliwości nie dało się chwilowo rozstrzygnąć, bo w Wielką Niedzielę nie mogliśmy przecież dzwonić po Polsce i świecie, by zapytać krewnych i znajomych, czy nie zapomnieli nam wysłać kartki na święta. Siostrę ze Śląska jednak przepytaliśmy.
- Nie dostaliście życzeń? To szkoda - zafrasowała się - bo ja wam wysłałam specjalną modlitwę do odmówienia podczas śniadania wielkanocnego. Wysłałam priorytetem…
Jakoś to śniadanie przełknęliśmy, ale zrodziło się przykre podejrzenie, że przyczyną niedostarczenia świątecznych życzeń są nie nowe trendy, tylko stare grzechy Poczty Polskiej, która w dzisiejszych czasach ma najwyraźniej inne priorytety niż banalne przesyłanie listów.
Wystarczy pójść na pocztę, żeby przekonać się, że instytucja ta jest ostoją polskości. Wśród wielu towarów oferowanych w urzędach pocztowych uwagę zwracają wydawnictwa patriotyczne.
Zanim jednak podbijemy Azję, dobrze byłoby poćwiczyć dostarczanie priorytetowych listów na odległość kilkudziesięciu kilometrów w terminie krótszym niż dwa tygodnie.
„Księga patrioty”, „Mała księga patrioty”, „Księga małego patrioty”. Poczta nie zapomina nawet o najmniejszych patriotach, którzy jeszcze nie umieją czytać - dla nich ma patriotyczne kolorowanki.
Częścią asortymentu są też flagi państwowe. „Przypominamy - pisze Poczta Polska - że flagi narodowej nie można niszczyć, należy ją ściągać w czasie deszczu czy wichury oraz w nocy, jeśli nie jest oświetlona. Flagi nie można wyrzucić do śmieci. W przypadku gdy musimy się jej pozbyć, powinniśmy ją uroczyście spalić”.
Przyznam się, że te drobiazgowe pouczenia dotyczące flagi wzruszyły mnie, są bowiem świadectwem wielkiego pietyzmu, z jakim powinniśmy traktować narodowe emblematy.
Mało brakowało, a z tego wzruszenia wybaczyłbym poczcie, że sprzedaje w urzędach całą furę loteryjnych zdrapek, które obywatelom nie przynoszą nic prócz straty pieniędzy. Wybaczyłbym nawet i to, że świątecznych kartek nie dostarczyła na czas. Bo życzenia przyszły w końcu, i od cioci z Kazimierzy, i od siostry ze Śląska, i inne, tylko że po świętach.
Na zwykłe dziadostwo można by machnąć ręką, ale dziadostwa uprawianego pod płaszczykiem patriotycznego zadęcia wybaczać nie wolno. Bo taki patriotyzm to jest oszustwo i kpina.
W tej sytuacji z niepokojem myślę o strategii poczty, którą zaprezentował we wtorek prezes Przemysław Sypniewski. Pan prezes mówił o znaczącej roli Poczty Polskiej w wymianie handlowej między Azją a Unią Europejską. To ambitny plan.
Zanim jednak podbijemy Azję, dobrze byłoby poćwiczyć dostarczanie priorytetowych listów na odległość kilkudziesięciu kilometrów w terminie krótszym niż dwa tygodnie.