Wizyta ministra obrony Antoniego Macierewicza i ambasadora USA Paula Jonesa zakończyła polsko-amerykańskie manewry wojskowe.
Przez kilka dni na poligonie koło Skwierzyny żołnierze amerykańscy i polscy doskonalili procedury i działania bojowe, podczas których m.in. odpierali pozorowane ataki lotnicze.
- To tak zwane ćwiczenia rotacyjne, które odbywają się w naszym kraju od 2010 roku. W tym roku nasi żołnierze będą uczestniczyć w 151 szkoleniach i ćwiczeniach międzynarodowych w Polsce i poza jej granicami - mówi ppłk Szczepan Głuszczak, rzecznik prasowy Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
W trwających kilka dni manewrach Panther Assurance uczestniczyło m.in. stu Amerykanów z 5.-7. batalionu Artylerii Przeciwlotniczej, stacjonujących na stale w Baumholder w Niemczech.
Minister pod wrażeniem
Przebieg szkolenia i jego wyniki bardzo wysoko ocenił minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, który w sobotę odwiedził żołnierzy razem z ambasadorem USA w naszym kraju Paulem W. Jonesem. Zaznaczał, że żołnierze ze Skwierzyny osiągnęli bardzo dobre wyniki. Podczas symulowanej bitwy mieli nawet więcej trafień niż Amerykanie, choć - jak dodał - wystrzelili w tym czasie więcej rakiet.
Żołnierze amerykańscy ustawili swoje Patrioty na poligonie niedaleko koszar skwierzyńskich przeciwlotników, podczas gdy Polacy rozlokowali Newy kilka kilometrów dalej.
- Myślę, że pan ambasador, jak i ja, jesteśmy pod wrażeniem zarówno skuteczności, jak i precyzji działania zarówno rakiet Patriot, jak i polskiego sprzętu, ale przede wszystkim współdziałania żołnierzy, szybkości przemieszczania się zestawu Patriot do Polski i sprawności działania obu stron, co rodzi rzeczywiście nadzieję na dobre działanie w razie ewentualnego zagrożenia - powiedział minister Macierewicz.
Amerykanie przywieźli ze sobą zestawy rakiet przeciwlotniczych Patriot, które przeszły chrzest bojowy podczas wojen w Zatoce Perskiej.
Baza ożywi miasto
W ubiegłym roku rządy obu państw podpisały porozumienie w sprawie tzw. flanki wschodniej NATO, na podstawie którego już w tym roku w Polsce ma powstać kilka amerykańskich magazynów. Nieoficjalnie mówi się o tym, że w naszym kraju ma stacjonować brygada US Army, zaś największą bazą będzie właśnie Skwierzyna. Dlatego cywile z tego miasta liczą, że Amerykanie będą jednym z filarów lokalnej gospodarki. Spodziewają się wzrostu obrotów w sklepach, lokalach usługowych i gastronomicznych. Z kolei miejscowe władze czekają na inwestycje związane z utworzeniem bazy, m.in. modernizację dróg i infrastruktury.
Partnerami Amerykanów było stu Polaków z 35. Skwierzyńskiego Dywizjonu Rakietowego Obrony Powietrznej, wyposażonych w rakiety Newa.
Wisła w Skwierzynie?
Z utworzenia amerykańskiego magazynu w Skwierzynie mogą skorzystać także miejscowi żołnierze, którzy wyposażeni zostaną w najnowocześniejszy w Polsce system przeciwlotniczy Wisła. To na razie jednak tylko nieoficjalne informacje. Podczas konferencji zarówno wojskowi, jak i politycy z obu krajów bardzo lakonicznie wypowiadali się na ten temat. Minister Macierewicz akcentował jednak potrzebę utworzenia w Polsce amerykańskich baz.
- Oczywistym, długofalowym celem naszych zamierzeń jest po pierwsze trwałe stacjonowanie na terenie Polski sił zarówno NATO, jak i amerykańskich oraz trwałe posiadanie skutecznej obrony przeciwlotniczej - stwierdził.
O polsko-amerykańskim braterstwie broni mówił też ambasador Stanów Zjednoczonych. Podobnie jak minister Macierewicz, wychwalał poziom wyszkolenia żołnierzy obu armii. - Jesteśmy sojusznikami i to jest na zawsze - powiedział po polsku Jones.
Nie żałujemy miliardów
Podczas konferencji więcej uwagi poświęcono „wielkiej” polityce. W jednym z wywiadów minister Macierewicz opowiadał m.in. o konieczności wzmocnienia naszej armii i związanych z tym niebagatelnych wydatkach.
- Ze względu na zagrożenia, jakie stoją przed Polską, ze względu na agresywną politykę Federacji Rosyjskiej mamy świadomość, iż musimy zasadniczo zmienić nasze siły zbrojne. I ten wydatek blisko 134 miliardów w najbliższych latach jest wynikiem sytuacji geopolitycznej, w jakiej się znajduje Polska. Nie będziemy żałowali pieniędzy na dobrą broń i na zwiększenie potencjału naszej armii - podkreślił.
Składająca się z czterech wyrzutni amerykańska bateria przeciwlotnicza mogła jednorazowo odpalić 32 rakiety. W zależności od wersji ich zasięg wynosi od 15 do 160 km. Rakietowych salw i eksplozji jednak nie było. Żołnierze „walczyli” bowiem na monitorach komputerów. Minister obrony bardzo wysoko ocenił przebieg i wyniki międzynarodowych manewrów.