Nasz ojciec był pierwszym więźniem Auschwitz

Czytaj dalej
Fot. Kamil Jaworski
Kamil Jaworski

Nasz ojciec był pierwszym więźniem Auschwitz

Kamil Jaworski

Stanisław Ryniak trafił do obozu w pierwszym transporcie i dostał nr 31. Numery od 1 do 30 zarezerwowane były dla niemieckich więźniów, którzy objęli funkcje pierwszych kapo.

Pierwsza grupa przybyła do obozu 14 czerwca 1940 roku. 728 więźniów otrzymało numery od 31 do 758. Było w niej 24 jarosławian. Stanisław Ryniak w 1936 roku rozpoczął naukę w Państwowej Szkole Budownictwa w Jarosławiu. Gdy zaczęła się wojna, szkoła została zamknięta. Jednak otworzono ją ponownie, wiosną 1940 roku.

W tym dniu lekcji już nie będzie

6 maja rano w czasie wykładu dyrektora Tadeusza Broniewskiego, szkołę otoczyło gestapo. Franz Schmidt, gestapowiec zwany „Katem Jarosławia” oznajmił uczniom, że lekcji nie będzie i wszyscy zostają aresztowani. Po brutalnych przysłuchaniach, większość uczniów zwolniono, poza trójką, wśród których był Stanisław Ryniak. Przez tarnowskie więzienie trafił wraz z innymi młodymi mieszkańcami Jarosławia do Auschwitz.

Wydarzenia z 6 maja 1940 roku, stały się inspiracją do nakręcenia filmu dokumentalnego z elementami rekonstrukcji wydarzeń, do którego zdjęcia powstawały w ostatni weekend w Jarosławiu. Z tej okazji po raz pierwszy, przyjechały tutaj dzieci zmarłego w 2004 roku Stanisława Ryniaka. Dotarła do nich, poprzez prasowe ogłoszenia Iwona Zelwach, nauczycielka historii w Zespole Szkół Budowlanych i Ogólnokształcących w Jarosławiu.

- Byłam na wakacjach w Krynicy, kiedy dowiedziałam się od znajomego, który tam mieszka, że jego brat z Sanoka przeczytał w prasie informację o tym, że ktoś mnie poszukuje. To dla mnie duże przeżycie, że tutaj jestem – opowiada Krystyna Mańczak, córka Stanisława Ryniaka pochodząca z Sanoka, mieszkająca we Wrocławiu.

Po przyjeździe do Jarosławia oboje dowiedzieli się również, że w szkole znajduje się tablica pamięci ich ojca oraz ucznia i nauczyciela tej szkoły, Stanisława Fudalego, który także był więźniem Auschwitz. Pomysłodawcą powstania tablicy był dyrektor ZSBiO, Marek Zawisza.

- To niezwykłe być pierwszy raz w tym miejscu, gdzie zaczęła się tragiczna historia mojego ojca. Wspaniale, że szkoła pielęgnuje pamięć o nim. Ani przez chwilę nie zastanawiałem się czy przyjeżdżać. To było oczywiste. Niektórzy chyba zaczynają już o tym zapominać. A nie można tego zrobić, żeby to nigdy więcej się nie powtórzyło – mówi Stanisław Ryniak, imiennik swojego ojca, mieszkający na co dzień w Szwecji.

Z powodu swojego numeru był nawet u Hössa

Za życia Stanisław Ryniak brał aktywny udział uroczystościach, spotkaniach czy wykładach o tematyce obozowej. Jednak w domu ten temat prawie nigdy nie był poruszany.

- Ja nie przypominam sobie, żebyśmy siadali i o tym rozmawiali. Jedyna sytuacja jaką pamiętam, to jak powiedział do mamy, że zwrócił się do niego kolega z Wrocławia, też były więzień. Uciekł z obozu i do dziś nadal ma wyrzuty sumienia, że ktoś przez niego zginął. Radził się mamy jak ma mu pomóc – opowiada pani Krystyna.

- Chyba nie chciał o tym opowiadać w domu. Żyliśmy normalnie, chociaż na pewno były koszmary czy powracający strach – dodaje pan Stanisław.

Niskie numery z czasem budziły respekt u współwięźniów, czasem robiły też wrażenie nawet na niektórych oprawcach z SS. Dziwili się, że można było przeżyć tak długo. Z tego powodu Ryniak trafił przed oblicze samego komendanta Rudolfa Hössa. - Zaprosił go, bo odkryli nagle, czemu nie mogli się nadziwić, że wciąż żyje pierwszy więzień. W ramach przygotowań do wizyty dostał ekstra kąpiel – opowiada pan Stanisław.

W czasie rozmowy nie doczekał się jednak niczego dobrego. Ryniak usłyszał, że skoro tyle przeżył to znaczy, że nie jest tutaj wcale tak źle. W takim razie w każdej chwili, mogą sprowadzić tu jego rodzinę.

Kamil Jaworski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.