Nasz kapryśny zegar. Już 250 lat temu źle pokazywał godzinę. O 10 minut
Teraz spóźnia się jakieś 20 minut. Ponoć przez warunki atmosferyczne. Bo jest regularnie nakręcany – zapewnia konserwator zabytkowego zegara.
Zegar niezmiennie pokazuje niewłaściwy czas. Czy naprawdę nie da się nic z nim zrobić? Przecież jest to jeden z najbardziej reprezentacyjnych widoków w Białymstoku, często fotografowany – napisała nam w mailu Barbara Sarosiek.
Chodzi o zegar na bramie wjazdowej do Pałacu Branickich. O tym, że źle chodzi pisaliśmy już w 2009 roku, później w 2010, 2015...
– To tak jak w starym dowcipie. Ktoś zapytał rosyjskiego sołdata o godzinę. Ten wbił w ziemię karabin i powiedział, że jest dwunasta. Dlaczego nie spojrzał na zegarek, który miał na ręku? Zegarek jest dla ozdoby, a czas mierzy się według słońca – śmieje się Witalis Puczyński, konserwatora zegara.
A tak już na poważnie wyjaśnia, że zegar ma ponad 250 lat, więc ma prawo nie chodzić tak, jak trzeba.
– Zresztą już w czasach Branickich późnił bądź spieszył się ok. 10 minut. Wtedy nikomu to nie przeszkadzało – mówi.
Zegar musi być nakręcany raz na 48 godzin. Od początku mają do końca sierpnia robią to pracownicy mieszczącego się w bramie multimedialnego centrum informacji turystycznej. W pozostałe miesiące roku – straż miejska.
– Prowadzę księgę informacyjną, w której każdy, kto nakręca zegar, musi odnotowywać ten fakt. Stwierdzam, że jest regularnie nakręcany – mówi.
I dodaje, że mimo wszystko powinniśmy być dumni z naszego zegara. – Jest jedynym o tak starym mechanizmie w regionie a może i w Polsce. A nadal jest jeszcze sprawny – podkreśla Puczyński.