Nasi zawodnicy kolejny raz pomogli rywalom
Polacy doznali drugiej porażki w Rio de Janeiro. Biało-czerwoni przegrali z mistrzami Europy Niemcami. Jutro mecz z Egiptem.
- Mam nadzieję, że wyeliminujemy wreszcie te błędy i zaczniemy grać jak faceci. Dlaczego przegraliśmy? Przez głupotę - wściekał się po meczu Karol Bielecki. Najskuteczniejszy zawodnik polskiej reprezentacji sobie wiele zarzucić nie może, ale rzeczywiście drużyna momentami podawała rękę Niemcom.
Oczywiście, to rywale byli faworytem meczu z Polakami z kilku powodów - po pierwsze są aktualnym mistrzem Europy, a w rozgrywanym w Polsce turnieju spisali się znacznie lepiej od biało-czerwonych, ale także w Rio de Janeiro znacznie lepiej rozpoczęli turniej i deklarują, że przyjechali tutaj po złoto.
Ale było coś, co nakazywało mieć nadzieję - na mecze z Niemcami polski zespół potrafi się specjalnie mobilizować, co pokazał już wielokrotnie.
I rzeczywiście, na boisku Areny Przyszłości w Parku Olimpijskim zobaczyliśmy inny polski zespół, niż ten, który dwa dni wcześniej przegrał z Brazylią. Polacy grali ambitniej, waleczniej i przede wszystkim znacznie lepiej. Niestety, lepszy był też rywal, bo Niemcy to zespół wyraźnie mocniejszy od Brazylii.
- Wszyscy są mocni, bo to są najtrudniejsze igrzyska w historii. Nie ma tutaj żadnej słabej drużyny. Już nie ma tak, jak w latach dziewięćdziesiątych, gdy Brazylia i Argentyna były egzotycznymi drużynami. Oni wszyscy są profesjonalistami, grają we Francji, Hiszpanii, Polsce, czy Niemczech - uważa trener Polaków Tałant Dujszebajew.
- Byliśmy przez cały mecz w grze, goniliśmy za Niemcami, ale się nie udało - mówił Dujszebajew. Kto wie, czy kluczową interwencją tego nie meczu nie była piękna parada niemieckiego bramkarza przy rzucie Michała Jureckiego, który kończąc kontrę w 45. minucie mógł doprowadzić do remisu. Niemcy długo nie mogli wtedy zdobyć gola, a Polacy prawie odrobili straty. Niestety, w kolejnych minutach sytuacja się odwróciła i to biało-czerwoni nie mogli pokonać Wolffa, przez co mistrzowie Europy znów odskoczyli na cztery gole i tym razem dogonić się nie dali.
- Promyk nadziei jest, nie ma co się załamywać, ale znowu był to mecz do wygrania, a my kolejny raz popełniliśmy szkolne błędy i oddaliśmy dwa punkty. Mamy przed sobą trzy mecze, a trzy zwycięstwa ustawią nas, mam nadzieję, w dobrej sytuacji. Oczywiście, że nie będzie łatwo, a jeżeli będziemy dalej rozdawać prezenty to będziemy przegrywać - mówił Bielecki.
Biało-czerwoni kolejne spotkanie rozegrają w czwartek o godz. 16.30 czasu polskiego, gdy w Arenie Przyszłości zmierzą się z Egiptem. Chcąc awansować do olimpijskiego ćwierćfinału - z każdej grupy wychodzą po cztery zespoły - polscy gracze muszą pokonać zespół z Afryki. - Dla nas to już jest break-point. Nie wiem jak, ale musimy wygrać - dodał Dujszebajew.