Napięcia w PO, radny usunięty z partii
- To sąd kapturowy - mówi usunięty z PO Tomasz Możejko. Odwołania jednak nie planuje. - Nie dam satysfakcji „hordzie Shreka” - mówi
Przypomnijmy: do trzęsienia ziemi w Platformie Obywatelskiej doszło w środę. Decyzją zarządu krajowego wyrzucono z niej trzech posłów: Stanisława Huskowskiego, Michała Kamińskiego i Jacka Protasiewicza. Czwartą wykluczoną z partii osobą był Tomasz Możejko, były przewodniczący, a obecnie radny sejmiku województwa lubuskiego.
- To prawda, odbyło się to na mój wniosek - przyznaje w rozmowie z „GL” Waldemar Sługocki, obecny szef struktur PO w województwie (pełni funkcję komisarza). Czym konkretnie „podpadł” radny Możejko, że zdecydowano się usunąć go ze struktur partii? - Nie chciałbym tego komentować, „wylewać” pewnych rzeczy publicznie. Myślę, że on doskonale wie, skąd taka decyzja - zaznacza krótko.
Sam zainteresowany jest już mniej oględny w słowach. O ile w dniu decyzji nie chciał jeszcze komentować szerzej sprawy, tłumacząc, że chce poczekać na uzasadnienie uchwały zarządu krajowego PO, o tyle teraz sprawę komentuje ostro. - To był zwykły sąd kapturowy. Wszystkie zarzuty nic nie znaczą, są absurdalne - mówi. - Zamierza pan odwołać się od tej decyzji? - pytam. - Nie mam zamiaru się odwoływać. Nie dam satysfakcji „hordzie Shreka”. I może pan to napisać - podkreśla zdecydowanie Tomasz Możejko.
Choć zarówno sam zainteresowany, jak i szef struktur PO w Lubuskiem nie wymieniają konkretnych zarzutów, które były podstawą do usunięcia z partii, udało nam się dowiedzieć, że wyrzucenie Możejki z PO to m.in. odpryski zawirowań w koalicji PO-PSL, które rozpoczęły się jeszcze pod koniec ubiegłego roku, gdy lubuską Platformą rządziła Bożenna Bukiewicz.
Przypomnijmy: ówczesna szefowa PO chciała poszerzenia koalicji o SLD i Lepsze Lubuskie, co spowodowało napięte relacje z „ludowcami”. To właśnie Tomasz Możejko złożył na jednej z sesji wniosek o usunięcie z funkcji przewodniczącego sejmiku Czesława Fiedorowicza z PSL. Zawirowania wokół koalicji trwały jeszcze przez jakiś czas. Ostatecznie, po objęciu władzy w Platformie przez Grzegorza Schetynę, Bukiewicz zrezygnowała z szefowania PO w Lubuskiem, a komisarzem partii w regionie, i de facto jej szefem, został Waldemar Sługocki, który podkreślał na naszych łamach, że koalicja z PSL jest dobra i będzie dążył do odbudowania dobrych relacji (ostatecznie zarząd sejmiku poszerzono także o SLD).
Co tu dużo mówić: Możejko nie zgadzał się ze Sługockim, jeśli chodzi o wizję koalicji
- Co tu dużo mówić: Możejko nie zgadzał się ze Sługockim, jeśli chodzi o wizję koalicji - mówi mi wprost osoba wewnątrz PO. Dość przypomnieć sobie majową sesję sejmiku, gdy przez wiele godzin obradowano o zmianach personalnych w koalicji, która, mając teoretycznie większość, nie potrafiła m.in. przegłosować za pierwszym razem zmian personalnych. - M.in. za takie akcje poszedł wniosek o usunięcie - twierdzi mój rozmówca.
Co dalej planuje sam Możejko? - Z obecnymi władzami PO jest mi nie po drodze. Zamierzam jednak nadal aktywnie uczestniczyć w życiu politycznym regionu i kraju. Będę to robił z inną, bardziej wartościową grupą osób. Z nimi może wrócę kiedyś do PO, którą tworzyłem. A wyroków sądów kapturowych nie uznaję - odpowiada. Sługocki tych mocnych słów nie chce komentować. Przyznaje jednak, że na dziś żadnych innych zmian w partii nie będzie.