Napad w Dębicy. Z maczetą włamali się do mieszkania, chcieli obciąc palce

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Kapica
Andrzej Plęs

Napad w Dębicy. Z maczetą włamali się do mieszkania, chcieli obciąc palce

Andrzej Plęs

Grozili obcięciem palców, wyrzuceniem przez okno, śmiercią. Trzech bandytów, żądając wydania pieniędzy, sterroryzowało kobietę w mieszkaniu bloku przy ul. Mościckiego w Dębicy. I to dwukrotnie.

Budynek od lat owiany jest złą sławą, przez miejscowych nazywany „blokiem cudów”. Mieszkania socjalne komunalne zajmują lokatorzy, których trudno by nazwać elitą miasta, toteż policja bywa tu częstym gościem. I nie tylko policja. W styczniu do mieszkania 59-letniej lokatorki wtargnęło dwóch młodych mężczyzn, Konrad P. (30 l.) i Maciej Ż. (29 l.) Skorzystali z tego, że nie zamknęła drzwi wejściowych. Była sama. Jeden z napastników wymachiwał maczetą, drugi nożem, domagali się pieniędzy. Przerażonej kobiecie zagrozili, że jeśli nie wyda kasy - zabiją, ale najpierw poobcinają jej palce. Zadowolili się 100 złotymi i poszli sobie. Wrócili po kilku dniach.

Tym razem we trzech - Konradowi P. towarzyszył 32 - letni brat Łukasz. Uzbrojeni znów w maczety i noże postanowili ponowić „sukces” z pierwszej wizyty i zdobyć znów gotówkę. Bez powodzenia, bo ofiara zapewniała, że pieniędzy nie ma. W co bandyci nie uwierzyli, toteż trochę w furii, trochę, by przekonać lokatorkę, że nie żartują, przy pomocy głównie maczety zaczęli demolować meble w mieszkaniu. Ofiara wciąż upierała się, że gotówki nie ma toteż napastnicy posunęli się krok dalej - zarzucili jej foliowy worek na głowie. Kiedy i to nie pomogło, próbowali wypchnąć kobietę przez okno. Efektu nie osiągnęli, ofiara chyba rzeczywiście nie miała gotówki.

Z późniejszych ustaleń dębickiej prokuratury wynika, że ofiara po pierwszym napadzie nie zgłosiła tego faktu policji, jakby w nadziei, że do powtórki nie dojdzie, że bandytów udobruchała setką złotych, albo - co bardziej prawdopodobne - ze strachu. Tę wersję potwierdzają kolejne wydarzenia. Zgłosiła się na policję dopiero po drugim napadzie.

Podwójny wyrok

Cała trójka bandytów jeszcze tego samego dnia została ujęta przez policję. Obciążające napastników dowody, w tym zeznania ofiary, składane w obecności śledczych, nie budziły wątpliwości sądu. Cała trójka została skazana na kary bezwzględnego pozbawienia wolności od 5 do 8 lat. Od skazującego wyroku odwołali się do sądu wyższej instancji. We wniosku apelacyjnym zarzucali śledczym błędy w ustaleniach przebiegu wydarzeń. Trochę pomogła im w tym sama ofiara.

- Zeznania, składane przez nią przed sądem nieco odbiegały od tego, co zeznawała w toku śledztwa. Nie wykluczamy, że oskarżeni zdołali wywrzeć na nią wpływ przed zeznaniami w sądzie

- przyznaje Jacek Żak, prokurator rejonowy w Dębicy.

Na pewno nie osobiście, bo przebywali w areszcie, ale mogli to zrobić przez osoby trzecie. Zmiana postawy poszkodowanej przed sądem była znacząca, momentami nawet zabawna. Kiedy jej konkubent zeznawał zgodnie z pierwotną (prawdziwą?) wersją zdarzeń, miała do niego głośno powiedzieć: „ty tumanie”, jakby chciała przekonać sąd, że wina oskarżonych nie jest tak duża, jak przedstawiona w zeznaniach przed prokuratorem.

Sąd nie dał się przekonać. Ten apelacyjny też, skoro podtrzymał wyrok sądu niższej instancji. Maciej Ż. trafił za kraty na 8 lat, Łukasz P. na 5 lat, jego brat Konrad na 6 i pół roku.

- Łukasz P. w innej sprawie został także skazany na trzy lata pozbawienia wolności - dodaje prok. Żak.

To za zabicie psa przy pomocy maczety.

Andrzej Plęs

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.