W sobotę, 16 kwietnia do Cepeliady Pod Strzechą przy ul. Wróblewskiego w Nowej Soli wbiegł zamaskowany mężczyzna. Ukradł z kasy 500 zł.
Do zdarzenia doszło tuż przed zamknięciem znanego w mieście sklepu z rękodziełem, który jest jednocześnie jedyną w Polsce tzw. „galerią na sianie”. - Nasza pani Krysia kończyła właśnie zmianę, w soboty zamykamy zawsze o godz. 14.00 - opowiada nam Krzysztof Uchal, który wraz z żoną prowadzi na co dzień wspomniane miejsce. Kobieta nie zdążyła jednak zamknąć sklepu, ponieważ niespodziewanie wpadł do niego wysoki, zamaskowany mężczyzna. Od razu wiadomo było, że chce pieniędzy.
Jak opowiada nam pan Krzysztof, ich sprzedawczyni była bardzo dzielna, jednak nie miała szans obronić się przed takim napastnikiem. - Odepchnął ją mocno, a następnie wybiegł zabierając ze sobą 500 zł - opowiada mężczyzna. - Dzięki Bogu, pani Krysi nic się nie stało - zaznacza. Według relacji właściciela sklepu, mężczyzna nie był uzbrojony. - Był jednak postawny, zamaskowany i ubrany w spodnie typu moro - opowiada pan Krzysztof.
Jak się dowiedzieliśmy, po całym zdarzeniu napastnik wybiegł, kierując się prawdopodobnie w stronę pobliskiego portu. O zdarzeniu natychmiast powiadomiona została oczywiście policja. - Na miejsce wysłano funkcjonariuszy wraz z psem tropiącym - przyznaje nam Justyna Sęczkowska, rzecznika nowosolskiej policji. Zwierzę podchwyciło trop i potwierdziło kierunek ucieczki, wskazując właśnie okolice portu.
Według statystyk wykrywalność przestępstw w Nowej Soli wynosi 83 procent
Do momentu zamknięcia tego wydania gazety, napastnika nie udało się jednak jeszcze złapać. Cały czas jest poszukiwany. Możliwe jednak, że mężczyzna mógł mieć wspólnika. Tuż za Cepeliadą, koło portu, znajduje się uliczka, którą łatwo można wyjechać w stronę ul. Moniuszki, by następnie kierować się np. al. Wolności, w stronę Przyborowa, czy okolicznych lasów.
A my przypominamy, że to nie pierwszy napad w naszym mieście w tym roku. W lutym pewien mężczyzna sterroryzował pracowników PKO, zabrał pieniądze po czym odjechał na rowerze. Świadkowie napadu mieli nawet pomysł, by próbować odciąć złodziejowi drogę ucieczki okrążając cały kwartał, ale wypracowana przez rabusia przewaga sprawiła, że szanse na powodzenie tego planu bardzo szybko okazały się iluzoryczne. Po ok. 200 metrach, porzucił jednoślad na rogu ulic Muzealnej i Wojska Polskiego. Tam w samochodzie z odpalonym silnikiem czekał już jego wspólnik. Chwilę później bandyci odjechali w niewiadomym kierunku.
Tutaj, ostatecznie, policji udało się namierzyć sprawców wspomnianego napadu. Warto także zaznaczyć, że był to wówczas pierwszy, tak spektakularny, napad w naszym mieście od kilku lat. „Czarna seria” miała miejsce w roku 2010. Szczegóły znajdują się poniżej.
Inne głośne napady
- Maj 2010 - placówka PZU
Do oddziału na os. Kopernika wtargnęło dwóch mężczyzn. Ukradli 16 tys. zł - Sierpień 2010 - napad na WBK
Dwóch mężczyzn weszło do placówki przy ul. Moniuszki, sterroryzowało kasjerki i uciekło z pieniędzmi. - Napady na „Żabki”
W 2010 roku na przestrzeni kilku miesięcy napadano często na tę popularną sieć. Dwukrotnie ginęły pieniędze. Największy łup wyniósł wówczas 1,9 tys. zł - Luty 2016 - bank PKO
Sprawca sterroryzował pracowników PKO, zabrał pieniądze po czym odjechał na rowerze.
Autor: Edward Gurban, (jan)