Naka asystował, Ginter strzelał i Gwardia wygrała drugi mecz na wiosnę
Fatalnie spisująca się w tym roku Gwardia Koszalin przebudziła się we właściwym momencie. W sobotę pokonała bezpośredniego rywala w walce o utrzymanie, Chemika Bydgoszcz. To drugie dopiero zwycięstwo w rundzie wiosennej spadkowicza z II ligi i pierwsze pod wodzą trenera Wojciecha Polakowskiego. Wygraną tą Gwardia nie tylko zapewniła sobie przewagę w tabeli nad Chemikiem, ale także korzystny bilans w dwumeczu z bydgo-szczanami, co może mieć również znaczenie na finiszu sezonu.
Sobotni mecz nie rozpoczął się dobrze dla gospodarzy. Wprawdzie już w 2. min bliski otwarcia wyniku był Dominik Drzewiecki („machnął” się kilka metrów od bramki po rzucie rożnym), ale to goście cieszyli się z prowadzenia w 28. min. Chwilę wcześniej Adrian Hartleb odbił piłkę na rzut rożny w sytuacji sam na sam z Piotrem Siekirką. Stałe fragmenty gry przyniosły rywalom Gwardii kilkanaście goli w tym sezonie. Tym razem po dośrodkowaniu z rożnego piłka odbiła się od Daniela Wojciechowskiego i trafiła do Dawida Janickiego, który z półobrotu uderzył pod poprzeczkę. Prowadzenie Chemika, po w sumie dość przypadkowym golu, utrzymało się do 41. min. Rozgrywający dobre spotkanie stoper Aleks Silski przerwał akcję rywali na ich połowie i uruchomił podaniem Keisuke Nakę. Japończyk dograł do pozostawionego zupełnie bez opieki Sebastiana Gintera, który strzałem od słup-ka doprowadził do wyrównania. Przy okazji przerwał strzelecką niemoc zespołu (cztery mecze bez goli).
Gwardziści bardzo dobrze weszli w drugą połowę. W 52. min znów dał o sobie znać duet Naka - Ginter. Tym razem Japończyk dośrodkował z rożnego, a Polak głową przedłużył dośrodkowanie, posyłając piłkę do bramki gości. Był to piąty gol 23-letniego pomocnika, na dziesięć strzelonych przez Gwardię w tym roku.
Goście próbowali odpowiedzieć strzałami z dystansu, ale to Gwardia stwarzała lepsze sytuacje. W 63. min Ginter dograł do Drzewieckiego. Ten jednak spudłował z bliskiej odległości. Sześć minut później Drzewiecki celnie główkował po dośrodkowaniu Naki, ale tym razem na przeszkodzie stanął bramkarz Chemika. W 78. min Japończyk sam spróbował szczęścia po dograniu Pawła Bednarskiego. Niestety, uderzył wysoko nad bram-ką. W końcówce przycisnęli goście. Hartleb ratował swój zespół w 82. i 89. min. Ostatecznie 3 punkty zostały w Koszalinie.
- Wyszarpaliśmy to zwycięstwo - powiedział W. Polakowski. - Znowu straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry. Bramka na 1:1 dała nam powietrze, ale nawet po stracie gola nie widziałem momentu, w którym ci chłopcy by się poddali. Zwycięstwo cieszy, ale jesteśmy świadomi tego, że to jeszcze nie dało nam utrzymania.