Rozmowa z dr hab. n. med. Anetą Szczerkowską-Dobosz z Kliniki Dermatologii, Wenerologii i Alergologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
Do Sejmu wpłynął projekt ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami korzystania z solarium. Zakłada on całkowity zakaz udostępniania solarium osobom małoletnim. Właściciel solarium będzie miał obowiązek wylegitymować osobę, co do której wieku będzie miał wątpliwości. Kontroli świadczenia usług w zakresie udostępniania solarium mają dokonywać organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej oraz inne uprawnione instytucje. Za udostępnienie solarium małoletniemu będą grozić kary. Czy taki zakaz to dobry pomysł?
W mojej opinii, a myślę, że i całego środowiska dermatologów, jest to dobra decyzja i właściwy kierunek, ponieważ od lat postulujemy, by wprowadzić w Polsce jakieś akty prawne, które regulowałyby dostęp do solariów. W naszym kraju ten dostęp jest absolutnie swobodny. Tymczasem w wielu krajach europejskich wprowadzono już restrykcje ograniczające możliwość korzystania z solariów, zwłaszcza przez dzieci.
Zapewne ze względu na zagrożenie onkologiczne. Ale przecież dzieci nie chorują na raka skóry...
Nie chorują, a jeżeli się to zdarza, to incydentalnie. Ukazało się natomiast wiele publikacji naukowych, metaanaliz z udziałem dużych grup pacjentów, które niezbicie wskazują, że ekspozycja na ultrafiolet, zarówno sztuczny, jak i naturalny, czyli opalanie na słońcu, jest czynnikiem zwiększającym ryzyko nowotworów skóry. Bardzo niepokojące jest natomiast to, że im wcześniej ta ekspozycja występuje, tym to ryzyko rośnie. Oczywiście, czynników ryzyka jest więcej, ale my boimy się szczególnie czerniaka źle rokującego, jeśli jest późno rozpoznany. Tym bardziej że liczba zachorowań na niego rośnie.
Czy solaria są bardziej niebezpieczne niż słońce?
Tak, zdecydowanie są bardziej szkodliwe niż słońce. Po pierwsze, wiemy, że jakość techniczna wielu urządzeń jest zła. Po drugie, bardzo często personel jest nieprzeszkolony. W mało którym solarium dobiera się dawkę ultrafioletu do fototypu skóry klientki. Zdarza się, że te młode dziewczyny zdobywają z nieznanych źródeł leki światłouczulające, które stosujemy w leczeniu różnych chorób, by jeszcze szybciej się opalić. Skutkiem są poważne oparzenia wymagające hospitalizacji.
Ale dlaczego mamy nie opalać się w dzieciństwie, skoro rak skóry grozi nam dopiero w starszym wieku?
Kolejne dawki promieni słonecznych kumulują się w organizmie. Ultrafiolet działa dwukierunkowo: przyspiesza starzenie się skóry (tzw. fotoaging) i predysponuje do rozwoju nowotworów. Zgłaszają się do nas młode kobiety, 20-30-letnie, które zaczęły intensywnie się opalać jako nastolatki, a teraz mają skórę 50-, 60-latek. Jest ona pogrubiała, z głębokimi zmarszczkami, przebarwieniami, zmianami naczyniowymi. Na podłożu takiej zmienionej skóry częściej rozwijają się stany przedrakowe oraz nowotwory. I tak się, niestety, dzieje. O ile jeszcze dziesięć, dwadzieścia lat temu nie obserwowaliśmy nowotworów skóry w młodszych grupach wiekowych, to obecnie do Poradni Dermatologicznej przy UCK przychodzą młode osoby, u których diagnozujemy nieczerniakowe nowotwory skóry. Jest to niezwykle niepokojące zjawisko. Nie mówiąc o czerniaku, który również dotyczy coraz młodszych grup wiekowych. O ile rak skóry jest podatny na leczenie, o tyle czerniak w bardziej zaawansowanych stadiach rokuje źle. Niewątpliwie ta moda na opalanie, która na szczęście trochę przemija, jest tego przyczyną.
Czy sama edukacja społeczeństwa, szczególnie ludzi młodych, nie wystarczy? Trzeba wprowadzać zakazy?
Nie ulega wątpliwości, że trzeba wprowadzić zakaz, bo często zdarza się, że rodzice czy opiekunowie są niedoinformowani, często sami korzystają ze sztucznych źródeł światła, legitymizują je i akceptują. Tak jak zakazujemy małoletnim picia alkoholu czy palenia papierosów, tak musimy zakazać korzystania z solarium.
A dorosłym solarium nie szkodzi?
Szkodzi. Nie ma pojęcia bezpiecznego czy zdrowego opalania.