Michał Kanarkiewicz z Wejherowa uczy innych gry w szachy. I pokazuje, że ta królewska gra przechodzi renesans.
Ile czasu potrzeba, żeby nauczyć się gry w szachy? Czterech lat, miesięcy? Nie! Wystarczą cztery godziny! Przynajmniej wtedy, kiedy podstaw rozgrywek szachowych uczy nas Michał Kanarkiewicz, 22-latek z Wejherowa, który przekonuje, że szachy to nie tylko świetna rozrywka, ale też najlepsza inwestycja we własny rozwój. Michał stworzył program edukacji szachowej „Pierwszy Ruch“.
Dziś wielu pyta go, czy szachy to trudna gra. On zawsze z uśmiechem odpowiada, że według innych tak, ale według niego - wcale nie. Jego zdaniem o wiele trudniej jest nauczyć się np. układu tanecznego. Przecież tam jest tyle kroków do zapamiętania!
Szachy były dla niego lekarstwem na trudne dzieciństwo. Sam zaczął grać dość późno - w wieku 12 lat (dzieci zazwyczaj zaczynają przyswajać szachową wiedzę w wieku 5-6 lat) . Zaczęło się od partii z przyjacielem.
- Czy wtedy wygrałem? Szczerze, nie pamiętam. Zresztą, to nieistotne. Grunt, że dobrze się przy tym bawiłem.
Dziś uczy gry w szachy dzieci w szkołach i przedszkolach. Prowadzi też warsztaty dla dorosłych. I ma jedną dewizę: Nie chodzi o wygraną, a o dobrą zabawę.
- Nie jestem zwolennikiem typowego sportowego podejścia, bo to często zabija pasję, zwłaszcza wśród dzieci. Bliska jest mi za to idea sportu pozytywnego - kiedy nastawiamy się na proces, a nie na wyniki. Chodzi np. o to, żeby dziecko zagrało siedem dobrych partii. Adam Małysz zawsze powtarzał, że zależy mu na tym, by oddać zawsze dwa dobre skoki. W szachach jest podobnie. Siedem dobrych partii. Nie chodzi o wynik, a ni o punkty.
Jak wyglądają jego lekcje? Z pewnością są niekonwencjonalne. Na początku stara się oswoić dzieci z szachami. Jeśli chcą, mogą bawić się figuami, sami wybierają sobie plansze i partnerów do rozgrywek. Michał nie ingeruje, jest dyskretnym obserwatorem. A to dlatego, że wie, że dzieci są niesamowicie inteligentne i zawsze sobie poradzą. Pozwala też odstawić dzieciom szachownicę, kiedy tylko chcą i szanuje, kiedy któreś powie, że szachy mu się nie podobają. Najmłodsi przecież też muszą mieć wybór.
Jakie Michał ma sposoby na wytłumaczenie, jak grać w szachy? Zaczyna od podstaw. I mówi, że szachownica jest bardzo podobna do... sali kinowej. Wchodzimy do sali i szukamy swojego miejsca. Na szachownicy mamy cyferki od jeden do osiem i literki od A do H. Zupełnie, jak w kinie!
Co ciekawe, Michał podkreśla, że szachy bardzo cenią sobie ludzie biznesu. Na ogół kierownictwo wielkich firm potrafi grać w szachy. One uczą, że tylko my ponosimy odpowiedzialność za nasze decyzje. W szachy gra też pięściarz Witalij Kliczko. Do rozegrania partii zaprasza swojego brata. I mówi, że szachownica przypomina ring bokserski. Nie tylko ze względu na kształt, ale też dlatego, że nie można pozwolić sobie na błąd.
Teraz Michał Kanarkiewicz ma nowy cel. Chodzi o szkolenie nauczycieli, tak, by i oni mogli przekazywać potem tę wiedzę swoim uczniom. Może właśnie dzięki nim kolejni młodzi ludzie poznają, że szachy to coś znacznie więcej niż typowa gra rozrywkowa czy sport.