Najpierw Stelmet BC Zielona Góra gra w Atenach, potem w Lublinie
W piątek zielonogórzanie walczą w Eurolidze z Panathinaikosem w Atenach, w niedzielę jadą do Lubina gdzie w ekstraklasie zmierzą się ze Startem.
Po niespodziewanym zwycięstwie w Krasnodarze z Lokomotivem Stelmet, wcześniej wydawałoby się nie mający najmniejszych szans na awans do Top-16, ma jeszcze cień nadziei. Nasi muszą wygrać dziś w Atenach z Panatnikaikosem i za tydzień w ostatnim meczu pierwszej fazy z Pinyarem Karsyiaka, dodatkowo Panathinaikos musi ulec Żalgirsowi w Kownie. Ten scenariusz jest oczywiście możliwy, ale chyba bardzo trudny do zrealizowania, bo nie wszystko już zależy od nas. Tyle, że dopóki piłka w grze, to trzeba walczyć, a w sporcie wiele razy realizowały się bardzo dziwne i wydawałoby się niemożliwe do spełnienia, scenariusze. Tak więc gramy w Atenach jeszcze z jakąś nadzieją.
Gospodarze mają nóż na gardle. Nasz zespół, jak się zdaje, już się pogodził z tym, że przyjdzie mu grać w drugiej rundzie Eurocupu
Panathinaikos na naszym tle do bardzo utytułowany zespół. Sześć razy wygrał Euroligę (1996, 2000, 2002, 2007, 2009 i 2011 rok), aż 34 razy był mistrzem Grecji, siedemnastokrotnie zdobył puchar swego kraju. Ma bardzo mocny skład, wystarczy tylko wymienić Dimitrisa Diamantidisa, który przez wiele lat był najlepszym obrońcą Euroligi. Także Georgiosa Kalaitzakisa, Vladimira Jankovicia, Sasę Palvlovicia i Amerykanina Jamesa Feldeina. Co ciekawe, tak mocna ekipa serbskiego trenera Aleksandara Djordjevicia nie spisuje się w tegorocznych rozgrywkach tak jak na to liczyli jej fani. Cztery zwycięstwa i tyle samo porażek i ciągle jeszcze pewien margines niepewności czy ekipa awansuje do Top-16 to daleko mniej niż to na co liczono w Atenach.
Panathinaikos dwa razy był gorszy od Lokomotivu 70:81 i 71:77, uległ Barcelonie 52:77 i przegrał w Zielonej Górze ze Stelmetem 68:71. Było to 6 listopada w hali CSR-u. Najwięcej punktów dla Greków zdobyli: Feldeine 15, Pavlovic 11 i Kuzmić 10; dla Stelmetu BC: Mat. Ponitka 13, Borovnjak 12, Koszarek i Reynolds po 7. Warto przypomnieć, że wygraliśmy wówczas zbiórki 41:31, mieliśmy też więcej asyst 20:19.
Czy Stelmet ma szansę na sukces w Atenach? Czemu nie? Gospodarze mają nóż na gardle. Nasz zespół, jak się zdaje, już się pogodził z tym, że przyjdzie mu grać w drugiej rundzie Eurocupu. Jeśli wyjdzie na parkiet na takim luzie jak w Krasnodarze, zagra tak dobrze w obronie i solidnie w ataku, to kto wie? Za każdym celnym rzutem, każdą zebraną na deskach piłką gospodarze mogą się coraz bardziej denerwować... To są oczywiście bardzo optymistyczne scenariusze. Faworytem jest Panathinaikos, tym bardziej, że Stelmet będzie osłabiony brakiem Vlada Sorina Moldoveanu i Nemanji Djurisicia. Ale spróbować zawsze warto. Mecz dziś o godz. 20.45 polskiego czasu. Transmisja w NC+. U nas jak zawsze, live: www.gazetalubuska.pl.
Po słabych wynikach zwolniono trenera Pawła Turkiewicza i być może jeszcze przed niedzielnym meczem w Lublinie pojawi się nowy szkoleniowiec
Stelmet wraca z Aten w sobotę, a już w niedzielę ma kolejny mecz. Tym razem gramy w Lublinie ze Startem. Być może ciężko będzie się zmobilizować na słabeusza polskiej ligi,skoro dwa dni wcześniej rywalizowało się z zawodnikami mającymi za sobą występy w NBA. Jednak będzie trzeba. Zespół z Lublina po wielu latach przerwy,w poprzednim sezonie wykupił dziką kartę i pojawił się w ekstraklasie. Od początku okupował miejsce w dolnej części tabeli. W tym sezonie jest podobnie. W 10 meczach lublinianie wygrali dwukrotnie i w gronie 17 ekip są na 14 miejscu. W tym zespole gra kilku solidnych polskich zawodników, ale takich,którzy w lepszych ekipach mogliby najwyżej odgrywać rolę zmienników. Podobnie z obcokrajowcami. Amerykanie Nick Kellogg i Rob Poole oraz Ukrainiec Igor Czumakow bardzo się starają, są skuteczni, ale wystarcza to jedynie by powalczyć o jak najwyższe miejsce w dolnych rejonach tabeli. Po słabych wynikach zwolniono trenera Pawła Turkiewicza i być może jeszcze przed niedzielnym meczem w Lublinie pojawi się nowy szkoleniowiec.
Oczywiście największym błędem byłoby gdyby nasz zespół zlekceważył rywala. Coś takiego zawsze wyzwala dodatkowe motywacje u przeciwnika, który może przecież mieć ,,dzień konia”. Miejmy nadzieję, że nie będzie czegoś takiego w Lublinie. Mecz w niedzielę o godz. 18.00. U nas relacja live:www.gazetalubuska.pl