Najniebezpieczniejsze koty na świecie ryczą na powitanie swoich opiekunów [ZDJĘCIA, WIDEO]
Zoo od zaplecza. Tego o mieszkańcach krakowskiego ogrodu zoologicznego raczej nie wiedzieliście. Opiekunowie zwierząt opowiadają nam o charakterach swoich podopiecznych, o przygodach, jakie spotkały ich podczas pracy i o tym, co robią, aby ich ulubieńcy się nie nudzili
Nikifor Węgrzyn i Łukasz Stańczak lubią koty. Każdego dnia, gdy przychodzą do pracy, ich podopieczni już czekają u wrót… wybiegu. Mają doskonały wzrok i słuch, więc potrafią swych opiekunów rozpoznać z daleka. Wtedy wszystkie przyjacielsko ryczą na powitanie.
Robi to wrażenie. Ich podopieczni to największe, najrzadziej występujące i najniebezpieczniejsze koty na świecie: tygrysy amurskie i lwy azjatyckie. Panowie zajmują się też mniejszymi kotkami: jaguarami, panterami śnieżnymi, panterami chińskimi - ale o tych drapieżnikach opowiemy innym razem. Dziś największe koty.
- One zachowują się zupełnie jak koty domowe - zapewniają nas panowie. - Tak samo się poruszają, myją, przeciągają, bawią i śpią. Różnią się np. tym, że duże drapieżniki nie mruczą i ich źrenice są okrągłe.
Tygrysy amurskie
Nie każdy wie, podchodząc do wybiegu tygrysów amurskich, że co dwa dni na wybiegu zmieniają się zwierzęta. Jednym razem są to matka Daria z 1,5 roczną córką Anią, a innym dumny tatuś - Juri.
Tygrysy to samotnicy, nie lubią więc towarzystwa. W pary łączą się tylko w okresie godowym. W naturze chwilę później rozstają się, a w zoo miesiąc przed porodem samica trafia na osobny wybieg.
Ciąża u tygrysa trwa ok. 105 dni. W miocie są jedno, dwa lub trzy młode. Po urodzeniu tygrysiątka są malutkie. Zwykle przez miesiąc nie wychodzą z ukrycia. Nasza, młoda para tygrysów, doczekała się pierwszej córki. Ania, wkrótce osiągnie dojrzałość i opuści Kraków. Koordynator gatunku wyznaczy nowy ogród zoologiczny, w którym Ania znajdzie przyszłego partnera.
Teraz jeszcze można obie samice oglądać razem. Jeśli kot na wybiegu jest jeden, to na pewno Juri.
Warto przyjrzeć się tym imponującym, pięknym czworonogom. Jak pisze w swej książce „Zwierzęta krakowskiego Ogrodu Zoologicznego” dyrektor Józef Skotnicki, hodowla tych zwierząt rozpoczęła się w Krakowie w 1978 roku. Wtedy sprowadzono tutaj parę tygrysów z zoo w Lipsku.
To największe zwierzęta z rodziny kotowatych. Samiec może ważyć nawet 350 kg, a jego całkowita długość z ogonem wynosi 4 metry. Są zwierzętami zagrożonymi wyginięciem. W naturze występują tylko w dolinie rzeki Amur we wschodniej Azji. Szacuje się, że populacja tego tygrysa nie przekracza 360 osobników! To nie wystarczy aby ten gatunek mógł przeżyć. Przyczyną tej sytuacji są: wyrąb lasów, osadnictwo ludzi i polowania. Znacznie więcej przedstawicieli tego podgatunku, żyje w ogrodach zoologicznych.
Lwy azjatyckie
To także unikatowe koty. W Azji zostały już prawie całkowicie wytępione. Pozostała tylko mała grupa na terenie rezerwatu Gir Forest w Indiach. Tam żyje ich około 300. Poza granicami rezerwatu bytuje około 200 osobników. Naukowcy zamierzają stworzyć kolejną grupę lwa azjatyckiego w parku narodowym Kuno Wildlife Sanctuary w stanie Madhya Pradesh, aby uratować ostatnie lwy azjatyckie przed wyginięciem w razie epidemii lub w wyniku naturalnych kataklizmów.
W europejskich ogrodach zoologicznych przebywa tych kotów około 140. Są trochę mniejsze od swych afrykańskich kuzynów. Samiec, łatwo rozpoznawalny po grzywie, może ważyć do 225 kg i osiągać wysokość do 1 m w kłębie. Samice są znacznie mniejsze, ważą do 140 kg i nie posiadają grzywy. Naukowcy zaobserwowali, że lew azjatycki ryczy znacznie częściej od swojego afrykańskiego kuzyna.
W Krakowie od 2014 roku mieszka młoda para lwów azjatyckich: Sabal i Lalana.
- Liczymy, że będzie to para hodowlana - mówi Łukasz Stańczak. - One pochodzą z Belgii i Wielkiej Brytanii. Do Krakowa przyjechały jednym transportem. Gdy zostały wypuszczone widać było, że przypadły sobie do gustu.
Para jest na wybiegu razem. - Rozdzielamy je tylko na czas posiłku, aby się nie pokłóciły - zdradzają pielęgniarze.
Ostatnio koty dostały większy, nowoczesny wybieg. Wcześniej mieszkały tam, gdzie są obecnie pantery śnieżne. Dziś lwy mają na wybiegu prawdziwe luksusy: duży przedwybieg, a nawet „minipustynię”, gdzie mogą się wygrzewać na piasku. - Większy metraż im wyraźnie służy. Stały się spokojniejsze. Widać, że są zadowolone. Kto wie, może wkrótce zaowocuje to przychówkiem - śmieje się pan Nikifor.
Codzienne obowiązki
Każdy poranek u wielkich kotów to karmienie i sprzątanie.
- Zamykamy je w pawilonie, tam dostają śniadanie, a my idziemy posprzątać wybieg. Potem je wypuszczamy, a my robimy porządki w pomieszczeniach - opowiada pan Nikifor.
Cały dzień koty są na wybiegach. Tutaj czasami rodzi się w nich instynkt łowcy, gdy jakiś nieszczęsny ptaszek wpadnie na ich teren. Przeważnie zostają po nim tylko piórka.
Tygrysy dostają codziennie syty posiłek: 5 kg mięsa dla każdego osobnika (mięso wołowe, kurczaki i króliki). Co pewien czas, dla rozrywki tygrysów, panowie umieszczają na wielkim pniu, który kotom służy do ostrzenia pazurów, porcję mięsa. Wtedy zwiedzający mogą obserwować jak ważący prawie 300 kg kotek zwinnie wspina się i poluje na zdobycz. Takie działanie sprzyja utrzymaniu tygrysów w dobrej kondycji.
- Z jedzeniem się nie spieszą, nie mają przecież konkurencji, więc jest na co popatrzeć - zachwala pan Łukasz.
Choć tygrysica Ania już nie jest malutka, ciągle chce się bawić jak mały kociak. Daria w ciągu dnia chętnie by sobie pospała, ale córka jej na to nie pozwala. -Jej ulubiona zabawą jest robienie matce psikusów. Wchodzi do wody, cała się moczy, potem tarza w piasku i skacze na śpiącą matkę - opowiada pan Łukasz.
Zasady bezpieczeństwa
Choć wielkie koty znają i lubią swych opiekunów, a Ania dorastała w ich obecności, nie ma z nimi żartów. To ogromne drapieżniki, które przy zaniedbanych środkach ostrożności, mogłyby rozpocząć polowanie na pielęgniarzy. Dlatego mają oni do swych podopiecznych respekt.
Gdy muszą coś zrobić w pawilonie czy na wybiegu, pracują we dwóch. Zawsze najpierw zamykają koty, sprawdzają zabezpieczenia, a dopiero potem wchodzą do ich pomieszczeń. - Obowiązują ostre procedury, których nie wolno łamać - zapewniają.
O tym, że to nie przelewki świadczy historia z wrocławskiego zoo. W 2015 roku doszło tam do wypadku. Tygrys zaatakował opiekuna w trakcie rutynowego sprzątania klatki. Okazało się, że oddzielająca zwierzę śluza była niedomknięta. Pracownik stracił życie. Za jego śmierć odpowie teraz kierownik sekcji zwierząt drapieżnych. Do sądu trafił właśnie akt oskarżenia w tej sprawie. Zdaniem śledczych, przez niedopilnowanie obowiązków naraził swojego podwładnego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia
- Po tym zdarzeniu od razu w naszym ogrodzie zrobiono szkolenie awaryjne, aby nie podchodzić do swych obowiązków rutynowo - mówi Łukasz. - Oczywiście, że to zrobiło na nas wrażenie. W końcu we Wrocławiu zginął bardzo doświadczony pracownik zoo.
Duma, emocje i miłość
Gdy pan Łukasz i Nikifor wychodzą z domów do pracy, zawsze słyszą od najbliższych: uważaj na siebie. Ale w ich głosach słyszą także dumę. - W końcu jesteśmy jedynymi ludźmi w Polsce południowej, którzy mają takie zajęcie - wyjaśnia pan Nikifor.
Jak na kociarzy przystało, opieka nad drapieżnikami w zoo, panom nie wystarczyła i każdy nawet w domu ma uroczego sierściucha. Łukasz na takich domowników zdecydował się ostatnio. Razem z żoną Anią właśnie przyjęli pod swój dach dwie kocie znajdki.
Pan Łukasz przyznaje, że dzięki miłości do kotów i swej pracy, znalazł miłość życia. Przed wybiegiem drapieżników widział często piękną dziewczynę. Okazało się, że ma na imię Ania i jest wielką kociarą. Mogłaby o kotach opowiadać godzinami. Przyjeżdża do tych drapieżników co najmniej dwa, trzy razy w miesiącu. Od niedawna pani Ania jest żoną Łukasza i na jej cześć mała tygrysiczka nazywana została przez niego właśnie Anią.
- Gdy młoda tygrysica wyjedzie już z Krakowa, na pewno będziemy ją z żoną odwiedzać w innym ogrodzie zoologicznym, nawet za granicą - zapewnia.