Najlepsze lody w Bydgoszczy

Czytaj dalej
Marta Mikołajska

Najlepsze lody w Bydgoszczy

Marta Mikołajska

Po deszczowym i chłodnym lipcu najbliższe dni mają być coraz cieplejsze. Zapowiadany jest nawet skok do 31 stopni Celsjusza. A co jest najlepszym remedium na upały? No oczywiście, dobre lody. Sprawdziliśmy i oceniliśmy, kto zasłużył na szóstkę.

W centrum Bydgoszczy jest wiele lodziarni uwielbianych przez mieszkańców. Lody kuszą różnorodnością kolorów i wymyślnymi smakami. Która z lodziarni w rankingu „Expressu Bydgoskiego” wypadła najlepiej? By się o tym przekonać, odwiedziliśmy pięć bydgoskich lodziarni.

Sowa - smacznie i świeżo

Sowę znają chyba wszyscy. A czy warto się tam wybrać? Kierując swe kroki w to miejsce, możemy być pewni, że już na progu powita nas uprzejmy personel. W lodziarni do wyboru mamy kilka różnych smaków lodów w kubeczku lub wafelku. Po chwili zastanowienia zdecydowałam się na lody o smaku pomarańczy. Prezentowały się całkiem nieźle. A smakowały jeszcze lepiej. Czuć było i śmietankę, i owoce. Słodkie, ale bez przesady i, co najważniejsze, świeże. Porcja, którą otrzymałam, była spora, w przeciwieństwie do ceny. Za gałkę zapłaciłam 3 zł. Wafelek był kruchy i delikatny. Jeśli chodzi o niedogodności, mogę powiedzieć tylko jedno... rozpływały się bardzo szybko.

Przystanęłam na lody

Jako drugą postanowiłam odwiedzić Przystań na lody. Tam, kiedy jest ładna pogoda, ruch jest ogromny. Przede mną w kolejce stały trzy osoby, jednak pani obsługująca klientów podawała lody z dużą wprawą, więc na swoją kolej nie czekałam zbyt długo. Cena za sorbet truskawkowy, na który ostatecznie się zdecydowałam, wyniosła 4 zł za gałkę. Nieco więcej niż u Sowy.

Najlepsze lody w Bydgoszczy

Mleko, na bazie którego są robione lody śmietanowe, dowożone jest z mleczarni. - To, co moim zdaniem wyróżnia Przystań, to różnorodność. Mamy w swojej ofercie trzy stałe smaki, które są każdego dnia. Dwa pozostałe zmieniają się codziennie. Wszystko zależy od naszej inwencji. Co ważne, lody są w stu procentach naturalne, z tym wyjątkiem, że z takich jak na przykład nutella eliminujemy wszystkie niezdrowe składniki, które zawiera oryginalny produkt, jak na przykład olej palmowy - zapewnia współwłaścicielka lokalu Agnieszka Przybylska.

Primo - lody jak nazwa

Po krótkim odpoczynku postanowiłam sprawdzić lodziarnię Primo, znajdującą się w przesmyku przy ulicy Gdańskiej. Tam natknęłam się na rzadko spotykane smaki, jak śliwka w czekoladzie czy maxi king. Szczególnie jednak zaintrygowały mnie lody bydgoskie. Trochę odbiegające od mojego „owocowego” gustu, jednak nie pożałowałam wyboru.

Lody o wyśmienitej, aksamitnie gładkiej konsystencji, kręcone na świeżo. Czekolada aż rozpływała się w ustach. Zapłaciłam 4 zł za gałkę i usiadłam na zewnątrz, przy stoliku. Miejsce było, jak zwykle, kiedy tamtędy przechodzę, oblężone. Z tej przyczyny dosiadła się do mnie jedna z klientek Primo. - Tutaj lody są najlepsze, i to od wielu lat. Bardzo często tu przychodzę. Moim wyborem jest śliwka i choć inne smaki też są wyśmienite, najczęściej rozkoszuję się właśnie nią - zdradza pani Iwona. - Często, kiedy jestem w innych lodziarniach w Bydgoszczy, a nawet w innych miastach, porównuję sobie różne lodziarnie. Nigdzie nie ma takich smacznych lodów jak w naszym Primo - dodaje.

I faktycznie, muszę przyznać pani Iwonie rację. Mimo że trzecia już porcja lodów kosztowała mnie (a raczej mój żołądek) sporo wysiłku, zjadłam całą ze smakiem, a mogłabym jeszcze jeść i jeść... ale to jeszcze nie był koniec mojej eskapady.

W Staropolskiej

Jako czwartą odwiedziłam Staropolską. Tam w ofercie są nie tylko lody, więc ludzi co niemiara. Na swoją kolej nie czekałam jednak zbyt długo, ponieważ dwie ekspedientki z tłumem klientów radziły sobie niezwykle sprawnie. Wybrałam lody o smaku mango, za które zapłaciłam 3 zł. Kolor był zachęcająco naturalny. Smak tylko to potwierdził. Lody ze Staropolskiej okazały się smaczne. Jedyną rzeczą, która mi w nich nieco przeszkadzała, były większe lub mniejsze kryształki lodu tu i ówdzie.

Z domieszką procentów

Jako ostatnią odwiedziłam Katarynkę przy Starym Rynku. Dwie miłe panie cierpliwie i z uśmiechem odpowiedziały na wszystkie pytania „ciekawskiej klientki”. Wielkość porcji? Porażająca. A cena - zaledwie 3 zł za gałkę. Tym razem postawiłam na lody malinowe. W smaku delikatne, z pewnością świeże. Katarynka sprosta zachciankom nawet wybrednych klientów. Do wyboru są tu różne dodatki i wafelki - z glutenem, bez glutenu lub, jeśli ktoś woli, w kubeczku. Jak zapewnia właściciel, lody w Katarynce są robione na miejscu.

- W Bydgoszczy mamy dwa punkty. Pierwszy mieści się przy ulicy Batorego, drugi - przy Niedźwiedziej. Tutaj serwujemy tradycyjne lody gałkowe - mówi właściciel Katarynki Dawid Dulęba. - To, co szczególnie nas wyróżnia, to fakt, że ciągle eksperymentujemy z nowymi smakami, ostatnio zrobiliśmy lody z czarnego sezamu, a poza tradycyjnymi sorbetami owocowymi sorbety alkoholowe - piwne czy na bazie wina - zachęca Dawid Dulęba.

***

Na ten sam temat

Niektóre lody, jak dobre wino, także muszą... dojrzewać. Na szczęście w przypadku słodyczy ten proces nie trwa długo. Po wyprodukowaniu zaś lody będą najsmaczniejsze, zanim zostaną głęboko zamrożone.

Te produkowane przemysłowo, które możemy kupić w sklepach, nadają się do lizania zaraz po wyjęciu z lodówek, gdzie przechowywane są nawet w temperaturze niższej niż minus 20 stopni Celsjusza. Tak głęboko zmrożonych lodów nie sprzeda nam (chyba że na wynos) żadna lodziarnia oferująca wyroby własne. Te lody - zwane najczęściej tradycyjnymi - oferowane są klientom z konserwatorów, w których temperatura wynosi od -10 do -13 stopni C. Gdyby była wyższa, lody rozpuściłyby się, z niższej do wafelków można by je nakładać tylko nożem.

Na to, czy lody będą dobre, wpływ ma już pierwszy etap produkcji, czyli dobór składników. Dobra lodziarnia do produkcji 4 kilogramów lodów owocowych (czyli jednej kuwety, którą później ustawia się w lodówce za szybą) zużyje aż 2,5 kg owoców, około 600 gramów wody i co najmniej 700 gramów cukru. Głównym dodatkiem do tego wszystkiego będzie pasta do stabilizacji smaku. - Owoce raz są mniej, raz bardziej dojrzałe, różnią się zawartością cukru, wody, a chodzi o to, żeby produkt był zawsze na takim samym poziomie - tłumaczy jeden z producentów lodów tradycyjnych.

Dobre lody na śmietanie wytwarza się na bazie świeżych produktów bez konserwantów - niepasteryzowanego mleka, śmietany. Do tych tłuszczów dodaje się tak zwaną suchą masę i cukier. Co ciekawe, w przypadku lodów pełni on nie tylko rolę słodzika, ale też antyzamrażacza. Po wstępnym, ręcznym wymieszaniu tłuszczu, cukru i suchej masy do akcji wchodzą specjalne miksery. - Na tym etapie produkcji chodzi o takie rozbicie cząsteczek tłuszczu, aby przykleiło się do nich powietrze. W ten sposób lody stają się kremiste, aksamitne, czyli uzyskują właściwą konsystencję - dodaje producent lodów tradycyjnych. - Taką bazę do przygotowania lodów mlecznych pasteryzuje się i następnie pozostawia na kilkanaście godzin, żeby dojrzała w temperturze kilku stopni powyżej zera.

Później do tej bazy dodawane są np. pistacje, jeśli chcemy mieć lody orzechowe.

Najlepiej, jeśli lody zaraz po wyprodukowaniu trafią do sprzedaży. Te głęboko zamrożone stracą bowiem troszkę ze swego smaku, a im dłużej będą magazynowane, tym więcej wytrąci się w nich kryształów wody. Wyczujemy je na języku w postaci malutkich grudek lodu.

Marta Mikołajska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.