Od urodzenia nie chodzi. To nie przeszkadza jej normalnie żyć. Ściga się na wózku, chodzi do pracy, jeździ samochodem. Nawet w konkursie miss wystartowała.
Dla Anny Sułkowskiej z Bydgoszczy prawie nie ma rzeczy niemożliwych. Dla niej niemożliwe jest jedynie chodzenie o własnych siłach. To, że jest niepełnosprawna, nie znaczy, że potrafi mniej. Po prostu potrafi inaczej.
Od urodzenia jest niepełnosprawna. Przepuklina oponowo-rdzeniowa. Taką diagnozę usłyszeli jej rodzice, gdy pojawiła się na świecie. Mówiąc prościej: wiadomo, że nigdy nie będzie w stanie chodzić.
Bez przykrości
- Pogodziłam się z tym - zaznacza młoda bydgoszczanka (tak naprawdę napływowa bydgoszczanka, bo pochodzi z Pomorza). - Może też dlatego, że od innych ludzi złego nie doznałam. Nikt nie sprawił mi przykrości, chociaż często przecież słyszy się, jak niektórzy z nas są podle traktowani.
Czy to w przedszkolu, czy w szkole podstawowej, inne dzieci nie patrzyły na nią dziwnie, nie wytykały palcami.
A propos podstawówki.
- Uczęszczałam do normalnej szkoły podstawowej. W Myśligoszczy w gminie Debrzno, w powiecie człuchowskim. Byłam tam pierwszym niepełnosprawnym uczniem. To niejako za moich czasów szkoła postarała się o statut integracyjnej.
Pani Ania trafiła do Bydgoszczy na studia.
- Studiowałam administrację publiczną w Kujawsko-Pomorskiej Szkole Wyższej, najpierw zrobiłam licencjat - wspomina.
Potem na 3 lata wróciła w rodzinne strony. Znalazła pracę w biurze porad obywatelskich. Stwierdziła jednak, że wróci do Bydgoszczy i tutaj pójdzie na magisterkę. Jak postanowiła, tak zrobiła. Administrację w służbie zdrowia.
Całą historię Pani Ani poznasz w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień