Zaczął się już sezon grzewczy i powietrze na wielu obszarach województwa łódzkiego stało się ciężkie od pyłów, emitowanych przez setki i tysiące pieców. W miastach o dużym zagęszczeniu zabudowy, gdzie przeważają stare kamienice, oddycha się najtrudniej. Ale i mieszkańcy domów jednorodzinnych w tzw. zielonych dzielnicach nie uciekną od problemu – wystarczy, że mają sąsiada, któremu nie wystarcza na węgiel i pali czym popadnie. Jeśli dodatkowo nastanie mróz i nie będzie wiatru, stężenia pyłów mogą być alarmujące. Groźne mogą być też skutki zdrowotne.
Mówiąc o paleniu czym popadnie, myśli się zwykle o spalaniu śmieci. W Polsce rocznie średnio produkuje się 58 mln metrów sześciennych odpadów komunalnych. A że są to odpady powszechnie dostępne, niektórzy uczynili ze śmieci swój główny materiał opałowy, zaś do sezonu grzewczego przygotowują się cały rok, gromadząc wszelkiego rodzaju zużyte opakowania. Plastik, pocięta opona czy lakierowana tektura – wszystko to czeka na spalenie.
Tymczasem wydajność energetyczna spalania nieposegregowanych śmieci jest niewielka i w połączeniu z niską zazwyczaj wydajnością starych pieców (niekiedy jeszcze kaflowych) sprawia, że domowe kominy, pozbawione filtrów, stają się źródłem wielu toksycznych substancji, wyjątkowo szkodliwych dla zdrowia. W dymie z kominów można wtedy znaleźć całą tablicę Mendelejewa: m.in. tlenek i dwutlenek węgla, dwutlenek siarki, metale ciężkie, kadm, chlorowodór i cyjanowodór, a także szczególnie niebezpieczne rakotwórcze dioksyny.
Dość powiedzieć, że przy spalaniu jednego kilograma odpadów z polichlorku winylu - popularnego PCV, z którego wykonane są wykładziny, butelki, otoczki kabli, folie - powstaje aż 280 litrów chlorowodoru, który w połączeniu z parą wodną tworzy kwas solny. Spalenie jednego kilograma poliuretanu (w postaci pianki, gąbki, uszczelki czy nawet podeszwy butów) spowoduje wyemitowanie od 30 do 50 litrów cyjanowodoru, który tworzy z wodą inną truciznę – kwas pruski. Nie powinno się również spalać sklejek czy płyt wiórowych, ponieważ emitowany jest wtedy szkodliwy formaldehyd.
Szczególnie niebezpieczne dla zdrowia jest spalanie odpadów z tworzyw sztucznych - np. butelek typu PET, worków foliowych, odpadów z gumy czy lakierowanych materiałów. W wyniku spalania tego typu odpadów emitowane są rakotwórcze dioksyny, których toksyczny wpływ na zdrowie może objawić się dopiero po kilkudziesięciu latach np. w postaci chorób nowotworowych.
Ale nawet spalanie źle wysuszonego drewna jest szkodliwe dla środowiska, nie mówiąc o tym, że grozi zatkaniem przez mokrą sadzę przewodów kominowych, co może skutkować zatruciem tlenkiem węgla.
Wyobraźmy sobie teraz słoneczny, mroźny dzień i wyżową, bezwietrzną pogodę. Mieszkamy w śródmiejskiej kamienicy, wśród gęstej zabudowy, nie podłączonej do sieci cieplnej. Wokół dymią setki kominów, a dym z nich opada w dół, w ciasne wąwozy ulic i w studnie podwórek, tworząc nad ziemią warstwę toksycznego smogu. Jeśli jeszcze do tego wszystkiego znajdzie się ktoś, kto ogrzewa się śmieciami, zalecenie może być wtedy jedno: powiadomienie straży miejskiej o procederze i nie wychodzenie z domu, dopóki nie ma takiej konieczności i dopóki sąsiad nas (i siebie) zatruwa.
Na zakończenie apel do palących odpadami: nie musicie zatruwać naszego otoczenia, paląc śmieciami w swoich piecach. Najlepiej segregujcie je i na bieżąco wyrzucajcie do odpowiednich pojemników ustawionych w wielu punktach miasta. Trafią stamtąd do specjalistycznych firm, gdzie poddane zostaną recyklingowi. Zamiast zamienić się w toksyczne spaliny, wasze śmieci otrzymają drugie życie, z pożytkiem dla was i dla nas, a także dla otoczenia, w którym żyjemy.
Koszt całkowity projektu 193 971 zł, kwota dotacji 172 634 zł.