Nagrodą w konkursie... trumna. Skąd pomysł? [ROZMOWA]
Dlaczego zwycięzców konkursu literackiego nagrodzono eleganckimi trumnami? - rozmawiamy z Anną Zielińską, specjalistką do spraw promocji w Teatrze imienia Żeromskiego w Kielcach.
Jak Pani wpadła na taki oryginalny pomysł, żeby zwycięzców w konkursie zorganizowanym przez Teatr imienia Żeromskiego na utwór o tym, dlaczego warto żyć, nagrodzić trumną, a nawet dwiema? Niektórych może to szokować.
Inicjatywa została dokładnie przemyślana i bynajmniej nie miała na celu szokowania, choć niektórzy tak to odebrali. Temat śmierci najczęściej wypieramy, chyba że przy kolacji oglądamy relacje z różnych tragedii i wtedy podawana jest liczba ofiar. Konkurs miał ścisły związek z prapremierą polską spektaklu „Wszyscy chcą żyć”, opowiadającego o bogatym mężczyźnie szukającym kogoś, kto chciałby za niego umrzeć. Konkretny pomysł przyszedł mi do głowy, gdy kolejny raz przechodziłam koło cmentarza i zakładu pogrzebowego z trumnami, które kręciły się na specjalnych platformach. Pomyślałam sobie, że skoro mnie to skłania do refleksji, to może taka niekonwencjonalna nagroda, tematycznie związana z całą sprawą? Rozmawiałam o tym z psychologiem - profesorem Zbigniewem Nęckim i socjologiem - profesorem Januszem Andrzejem Majcherkiem, ich reakcje upewniły mnie w tym, że warto zaryzykować.
Michałowi Kotańskiemu, dyrektorowi teatru, spodobał się ten pomysł. Nie oponował, że część ludzi odbierze go z niesmakiem?
Przyznam, że był dość zaskoczony, ale kiedy wytłumaczyłam, dlaczego tak, od razu się zgodził, jest osobą bardzo otwartą. Podobało mu się to, że do tej pory nikt czegoś podobnego nie wymyślił. Zwykle jest tak, że ktoś krytykuje, inny akceptuje, a kolejny przyjdzie z ciekawością na spektakl. Tak zresztą powiedział Artur Barciś, zapytany o komentarz przez telewizję.
Nagroda w postaci trumny przypadła do gustu uczestnikom konkursu?
Bardzo. Byłam tym nawet zdziwiona. Ludzie woleli trumnę niż kolekcjonerskie kalendarze z modelkami przy trumnach! Przysłali kilkadziesiąt ciekawych prac - o tym, dlaczego - ich zdaniem - warto żyć.
Niektóre osoby komentowały konkurs, że po takich nagrodach czarno widzą przyszłość tego teatru albo że trumna jest niestosowna po odejściu poprzedniego dyrektora Piotra Szczerskiego?
Przyjmę każdą krytykę, ale proszę o zapoznanie się z kontekstem. Jesteśmy teatrem i mamy w repertuarze drapieżną i zabawną zarazem sztukę o śmierci. Naszym zadaniem jest pobudzanie do czucia i myślenia. Skojarzenie ze świętej pamięci Piotrem Szczerskim jest szalenie trafne, bo przecież to on pod koniec życia sam chciał sztukę „Wszyscy chcą żyć” zrobić, zorganizował nawet czytanie. Ostatecznie zdrowie mu nie pozwoliło i przekazał tekst aktorowi Dawidowi Żłobińskiemu.
Co zwycięzca zrobił z wygraną trumną?
Pan Jerzy mówi, że przerobi ją na szafę i dalej będzie cieszył się życiem. Drugi laureat nie zdradził, co zrobi z wygraną, ale był zachwycony. Od razu zaczął „przymierzać” nagrodę. Ci, co nie wygrali trumien, ochoczo robili sobie w nich i z nimi zdjęcia. Obaj panowie mają w sobie ogromnie dużo życia, radości i humoru, czego im zazdroszczę.
Często myśli Pani o sprawach ostatecznych?
Codziennie. Ostatnio odeszło kilka bliskich mi osób, także związanych z naszym teatrem. Przez cały czas trwania konkursu mam świadomość, że nie mogę „zejść”, bo wyszłoby jakoś tak głupio, nie mówiąc o tym, że w teatrze zabiliby mnie, gdybym dołożyła komuś na głowę całą organizację. Bardzo się cieszę, że zrobiliśmy ten eksperyment i że jednak większość ludzi zrozumiała to jako pewnego rodzaju symbol, sygnał, analogiczny do tych wykorzystywanych w kampaniach społecznych. Teksty przyszły fantastyczne i wiedzieliśmy, że „Wszyscy chcą żyć”, a teraz już wiemy - dlaczego.
Dziękuję za rozmowę.